Wprawdzie Komisja powtórzyła formułę ze szczytu UE w Helsinkach, że powinno to pozwolić Unii "powitać nowe państwa członkowskie od końca 2002 roku", ale eurokraci przyznają , że nie musi to oznaczać poszerzenia już 1 stycznia 2003 roku, jak zakładali dotychczas czołowi kandydaci, w tym Polska.
Według "rozkładu jazdy" negocjacji zaproponowanego przez Komisję, przejście do końcowej fazy, w której Unia targować się będzie z kandydatami o pieniądze dla nowych członków, ma nastąpić "najpóźniej w czerwcu 2002 roku".
W takim wypadku jest niemal pewne, że negocjacje przeciągną się na drugą połowę 2002 roku. Urzędnicy Komisji przyznają, że "biorąc pod uwagę czas potrzebny na parlamentarną ratyfikację rezultatów negocjacji" przyjęcie pierwszych nowych członków jest bardziej prawdopodobne w 2004 lub nawet 2005 roku.
Urzędnicy Komisji bronią propozycji jako "najambitniejszej, jaką mogą przełknąć" rządy unijne. Nawet niektórzy komisarze podobno bezskutecznie usiłowali "rozwodnić" proponowany kalendarz - twierdzą eurokraci.