REKLAMA

Polityka prorodzinna rządu zabierze kobietom pracę

Łukasz Piechowiak2012-10-15 16:48główny ekonomista Bankier.pl
publikacja
2012-10-15 16:48
Szef resortu pracy zapowiedział dalsze zmiany w polityce prorodzinnej. Urlop wychowawczy ma być wydłużony do 52 tygodni. Kobieta będzie miała wybór – pół roku na urlopie ze świadczeniem miesięcznym wynoszącym 100% wynagrodzenia lub rok na urlopie, ale tylko z równowartością 80% pensji miesięcznie. Pomysł ciekawy, ale może przynieść skutek odwrotny do zamierzonego.

Przede wszystkim już teraz pracodawcy niechętnie zatrudniają młode kobiety, które mogą niebawem zajść w ciążę. Sam pracodawca nie ponosi wielkich kosztów z tego tytułu. Jednak problemem są przepisy, które nakazują mu przyjąć młodą mamę z powrotem do pracy po długim okresie nieobecności.

»Polska jak Szwecja, czyli obietnice ministra pracy


W tym czasie kogoś trzeba zatrudnić na zastępstwo. Po roku takiego człowieka należy zwolnić, rozwiązać z nim umowę albo znaleźć inne stanowisko pracy. Z kolei młoda mama po roku nieobecności nie jest na bieżąco w sprawach firmy itd.

Wbrew pozorom długi urlop macierzyński sprawdza się tylko w firmach państwowych i administracji publicznej. W każdym innym sektorze gospodarki pracodawcy bardzo mocno zwracają uwagę na to, czy opłaca im się zatrudniać młodą kobietę. Teraz okres przyszłej nieobecności może ulec wydłużeniu.

Polityka prorodzinna wymaga odważnych decyzji. Nie da się uniknąć dużych kosztów, ale prawda jest taka, że inwestycja w dzieci to inwestycja w przyszłość. Niestety, zaproponowane rozwiązanie nie stanowi realnego ułatwienia. Cała sztuka polega na tym, żeby zachęcić pracodawców do zatrudniania kobiet, a nie odwrotnie.

»MDM, czyli Minister Dopłaci Młodym


Zobacz też:
Co nam obiecuje rząd Donalda Tuska?
Zaproponowane rozwiązanie jest niewyważone, kosztowne i realnie nie wpłynie na polepszenie jakości polityki prorodzinnej. Pracodawca wcale nie będzie chętniej zatrudniać kobiet, a przecież panie bez pracy nie będą beneficjentami nowych udogodnień. O wiele lepszym rozwiązaniem byłoby zwiększenie becikowego, które mogłoby być na tyle wysokie, by kobieta spokojnie mogła zrezygnować z pracy i tym samym nie ograniczać pracodawcy. Przykład z Rosji: becikowe wynosi tam ponad 25 tys. zł.

Przydałyby się inwestycje w żłobki i przedszkola, co ułatwiłoby paniom szybki powrót do pracy. Tutaj szef resortu pracy podkreśla, że zrobiono już bardzo wiele. Jednak o tym, że to wciąż kropla w morzu potrzeb, wie każdy rodzic, którego dziecko „nie załapało” się do żłobka. Na koniec pozostaje skrócenie wieku emerytalnego dla kobiet, co ułatwiłoby zwiększenie zaangażowania starszych członków rodziny w wychowywanie wnuków.

Łukasz Piechowiak
Bankier.pl
Źródło:
Tematy
Załóż konto osobiste w apce Moje ING i zgarnij do 600 zł w promocjach od ING
Załóż konto osobiste w apce Moje ING i zgarnij do 600 zł w promocjach od ING

Komentarze (8)

dodaj komentarz
~anna
Kobieta po urodzeniu dziecka chce jak najszybciej wrócić do pracy, drży ponieważ boi się że ją straci,tak niestety jest.........
~Kaśka
Dnia 2012-10-15 o godz. 17:55 ~tomek napisał(a):
> Nitt przy zdrowym mysleniu nie zatrudni teraz kobiety,
> która może mieć dziecko.
A co się dla "zdrowo myślącego" zmieni? Do tej pory i tak do wyjątków należały kobiety, które od razu po 20 tygodniach macierzyńskiego wracały do pracy. Teraz też, gdy będą
Dnia 2012-10-15 o godz. 17:55 ~tomek napisał(a):
> Nitt przy zdrowym mysleniu nie zatrudni teraz kobiety,
> która może mieć dziecko.
A co się dla "zdrowo myślącego" zmieni? Do tej pory i tak do wyjątków należały kobiety, które od razu po 20 tygodniach macierzyńskiego wracały do pracy. Teraz też, gdy będą chciały wrócą już po tych 20 tygodniach lub wcześniej.
Dlaczego zatrudniasz mężczyznę? Jaką masz gwarancję, że on nie porzuci cię dla lepszych zarobków po tym, gdy wpakowałeś kupę kasy w jego szkolenia.
~Kaśka
1. Właściwie nowe prawo niczego nie zmienia z punktu widzenia pracodawcy. Obecnie kobieta po urlopie macierzyńskim ma prawo do urlopu wychowawczego - więc - tak czy siak pracodawca zatrudniając kobietę w wieku rozrodczym musi liczyć się z tym, że być może będzie musiał szukać dla niej zastępstwa. Nie sądzę więc, aby zmieniło to 1. Właściwie nowe prawo niczego nie zmienia z punktu widzenia pracodawcy. Obecnie kobieta po urlopie macierzyńskim ma prawo do urlopu wychowawczego - więc - tak czy siak pracodawca zatrudniając kobietę w wieku rozrodczym musi liczyć się z tym, że być może będzie musiał szukać dla niej zastępstwa. Nie sądzę więc, aby zmieniło to cokolwiek w kwestii zatrudniania młodych kobiet. Nowe rozwiązanie jest jednak moim zdaniem korzystne dla kobiet, które przez rok mają zapewnione bezpieczeństwo finansowe - nie jak do tej pory jedynie przez niecałe pół roku (zasiłki wychowawcze po okresie urlopu macierzyńskiego były bardzo niskie).
Poza tym należy zauważyć, że pracodawca nigdy nie ma gwarancji, że pracownik, w którego dużo zainwestował mu się na przykład nie zwolni, ryzyko że będzie musiał ponieść koszty przyuczania nowego pracownika istnieje więc zawsze. Kobiety w ciągu całego swojego życia rodzą przeciętnie 2 dzieci. Interesujący byłby wgląd w statystyki jak często przeciętnie zmienia prace mężczyzna, a jak często kobieta, osobiście stawiałabym, że jednak częściej mężczyzna. Mogłoby się okazać, że narażenie na "dodatkowe koszty przyuczania nowego pracownika" częściej powodują zwalniający się mężczyźni niż idące na macierzyński kobiety.
2. Niewiele jest branż (a właściwie nie przychodzi mi na myśl żadna), w których roczna przerwa powoduje wypadnięcie z obiegu, niedające się w szybkim czasie nadrobić, tak więc argument, że pracodawca nie będzie chciał pozbyć się zastępstwa i przyjąć z powrotem kobiety nie wydaje mi się trafiony (chyba że akurat faktycznie trafi na lepszego pracownika).
3. Becikowe są złym pomysłem - kobieta, która przed urodzeniem dziecka zarabiała dobrze na takim rozwiązaniu traci. becikowe za to: - zachęca do rodzenia dzieci kobiety ze środowisk patologicznych, - zachęca do rodzenia dzieci kobiety, które nie mają stałej pracy i ze znacznym prawdopodobieństwem po wykorzystaniu becikowego będą klepały biedę i dalej wyciągały ręce po pieniądze do państwa
~ojciec
A może by tak wprowadzić zasadę, że za wychowanie dziecka kobieta (lub mężczyzna, nie bądźmy szowinistami) otrzymuje pensję minimalną (albo jakąś wyższą, w zależności od stanu gospodarki) - przez 3 lata (taki płatny urlop macierzyński. Przecież wychowywanie dzieci to JEST PRACA - i to jedna z niewielu, która NA PEWNO przyniesie zysk A może by tak wprowadzić zasadę, że za wychowanie dziecka kobieta (lub mężczyzna, nie bądźmy szowinistami) otrzymuje pensję minimalną (albo jakąś wyższą, w zależności od stanu gospodarki) - przez 3 lata (taki płatny urlop macierzyński. Przecież wychowywanie dzieci to JEST PRACA - i to jedna z niewielu, która NA PEWNO przyniesie zysk dla budżetu (czytaj podatnika). Być może będą kobiety, które będą chciały pracować i nie mieć dzieci, być może będą takie, co będą chciały mieć 6 dzieci i nie pracować w ogóle. Dlaczego praca zawodowa ma być ważniejsza niż rodzicielstwo?

A wszystko przez chciwych pracodawców, dla których kobiety to dodatkowa tania siła robocza. Jakby siedziały w domach i wychowywały dzieci, to by nie mogły zasilać rzeszy pracowników - niewolników. Wmówiono nam, że praca jest najważniejsza a my, osły, wierzymy w to.
~Kaśka
Dnia 2012-10-21 o godz. 23:20 ~ojciec napisał(a):
> A może by tak wprowadzić zasadę, że za wychowanie dziecka
> kobieta (lub mężczyzna, nie bądźmy szowinistami) otrzymuje
> pensję minimalną (albo jakąś wyższą, w zależności od stanu
> gospodarki) - przez 3 lata (taki płatny urlop macierzyński.
> Przecież
Dnia 2012-10-21 o godz. 23:20 ~ojciec napisał(a):
> A może by tak wprowadzić zasadę, że za wychowanie dziecka
> kobieta (lub mężczyzna, nie bądźmy szowinistami) otrzymuje
> pensję minimalną (albo jakąś wyższą, w zależności od stanu
> gospodarki) - przez 3 lata (taki płatny urlop macierzyński.
> Przecież wychowywanie dzieci to JEST PRACA - i to jedna z
> niewielu, która NA PEWNO przyniesie zysk dla budżetu
> (czytaj podatnika). Być może będą kobiety, które będą
> chciały pracować i nie mieć dzieci, być może będą takie, co
> będą chciały mieć 6 dzieci i nie pracować w ogóle. Dlaczego
> praca zawodowa ma być ważniejsza niż rodzicielstwo?

A
> wszystko przez chciwych pracodawców, dla których kobiety to
> dodatkowa tania siła robocza. Jakby siedziały w domach i
> wychowywały dzieci, to by nie mogły zasilać rzeszy
> pracowników - niewolników. Wmówiono nam, że praca jest
> najważniejsza a my, osły, wierzymy w to.

Jako państwa nie stać nas na to. Zresztą spowodowałoby to, że na potęgę rozmnażaliby się ludzie bez żadnych kwalifikacji, o niskiej inteligencji, z patologicznych środowisk (skuszeni tą pensją minimalną, bo za swoją pracę i tak nie byliby w stanie otrzymać wyższej). Nie wydaje mi się, aby nam, jako społeczeństwu zależało na wysokim przyroście naturalnym tej grupy ludzi (niska inteligencja jest w dużym stopniu dziedziczna, a dziecko wychowane w patologicznej rodzinie po części przejmuje patologiczne wzorce zachowania).
~hands-on
Czy autor felietonu ma dzieci z kobietą, która siedzi na macierzyńskim? Przecież rząd nie mówi, że trzeba siedzieć cały rok i ryzykować utratę pracy - decyzja należy do mam/rodzin. A jeżeli mama uważa, że jeszcze powinna zostać z dzieckiem to podejmuje to ryzyko i zostaje.
~Krzysiek
Opcja z rocznym urlopem powinna byc bez gwaracji zatrudnienia po powrocie. Dodatkowo opcja z 2 letnim urlopem z wynagrodzeniem jeszcze nizszym niz te 80%.
~tomek
Nitt przy zdrowym mysleniu nie zatrudni teraz kobiety, która może mieć dziecko.

Powiązane: Dzieci

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki