

Jak bumerang powraca temat opłaty reprograficznej, szerzej znanej jako „podatek od smartfona”, ale smartfonów nie obejmie, podrożeją natomiast m.in. komputery i tablety. Budżet państwa ma zyskać 560 mln zł rocznie, jak wynika z szacunków resortu kultury. Do listy zawodów objętych statusem artystów zawodowych nie dołączą dziennikarze i publicyści.
Od blisko dwóch lat trwa dyskusja na temat podniesienia opłaty reprograficznej - jednorazowej rekompensaty ponoszonej przez producentów sprzętu elektronicznego na rzecz artystów i twórców.
Formalnie przepisy dotyczące opłaty reprograficznej zawarte w ustawie o prawie autorskim mają zostać znowelizowane w ramach ustawy o artystach zawodowych. W minionym tygodniu resort kultury zakończył konsultacje tego projektu.
Danina ma wynosić od 1 do 4 proc. cen brutto objętych nią urządzeń i produktów. Producenci i importerzy mają ją opłacać co kwartał do regionalnych urzędów skarbowych. Zapowiedziano, że część środków z jej poboru będzie zasilać nowo utworzony Fundusz Wsparcia Artystów Zawodowych - informuje portal wirtualnemedia.pl.
Pomysł krytykują organizacje producentów i importerów elektroniki, z kolei firmy i stowarzyszenia z branży telewizyjnej zaapelowały, żeby danina nie obejmowała dekoderów. Zaś ponad 50 organizacji twórców podpisało apel, żeby opłata dotyczyła też smartfonów. Każdy więc stara się ugrać coś dla siebie.
Nowa opłata = droższa elektronika
Odkąd pojawił się pomysł opłaty reprograficznej, wiele organizacji ostrzegało przed załamaniem popytu (choć to się wydaje nieco przesadzone, niemniej na pewno może go spowolnić) oraz wzrostem cen elektroniki (tu sprawa jest niestety jasna).
Ministerstwo Kultury szacuje roczne wpływy z poszerzonej daniny na blisko 565 mln zł. Zdecydowaną większość przychodów ma zapewnić sprzedaż importowanych komputerów i tabletów (255,12 mln zł, przy stawce 2,5 proc.) oraz nośników pamięci (249,98 mln zł, przy 4 proc.).
Znacznie mniej, bo 40,54 mln zł, ma przynieść import telewizorów, a 19,18 mln zł - drukarek i skanerów (zakładając odpowiednio 2,5 i 3 proc. stawki nowej daniny).
W prognozach resort kultury oparł się na danych GUS, zgodnie z którymi w ub.r. wartość importu urządzeń objętych opłatę reprograficzną w ub.r. sięgnęła 18,7 mld zł (bez uwzględnienia sprzedaży zagranicznych smartfonów i telefonów wynoszącej 12,27 mld zł). Dla porównania w 2019 r. było to 16,74 mld zł, a w 2017 r. - 15,9 mld zł.
Jak wykorzystane zostaną wpływy z opłaty reprograficznej?
49 proc. przychodów z opłaty będzie trafiać do Funduszu Wsparcia Artystów Zawodowych, a pozostałe środki do organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi i pokrewnymi artystów wykonawców (11,5 proc.), producentów fonogramów i wideogramów (11,5 proc.) oraz wydawców (5 proc.).
W przypadku daniny od sprzedaży czystych nośników, kserokopiarek, skanerów i drukarek 30 proc. wpływów będzie zasilać Fundusz Wsparcia Artystów Zawodowych, a po 35 proc. - organizacje zarządzające zbiorowo prawami twórców i wydawców.
Dziennikarz nie artysta, grafik komputerowy już tak
Resort kultury nie dopisze do listy 89 grup zawodowych, których przedstawiciele będą mogli starać się o uprawnienia artystów zawodowych, dziennikarzy i publicystów. Był to postulat zgłoszony przez Izbę Wydawców Prasy oraz Stowarzyszenie Dziennikarzy i Wydawców Repropol.
- Wiedza, jaką udało nam się zebrać w oparciu o analizę rynku, pozwala sformułować tezę, iż pominięcie zawodu dziennikarza publicysty pozbawia dużą grupę zawodową wsparcia, które wprowadzać ma ustawa. A jest to grupa, w której coraz częściej występują tzw. freelancerzy, czyli osoby, które nie są zatrudnione w żadnej konkretnej redakcji ani związane jakąkolwiek umową z wydawcą, od której odprowadzane byłyby składki na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne. Grupa ta, także w wyniku negatywnych zjawisk rynkowych spowodowanych pandemią, powiększa się - argumentowały organizacje.
Organizacje zauważyły też, że „projekt zalicza do zawodu artysty: fotografika, grafika, grafika komputerowego, rysownika, którzy w wielu przypadkach są zatrudnieni w redakcjach na stanowiskach dziennikarskich, co doprowadzi do niepożądanego zróżnicowania w strukturze redakcyjnej i uprawnieniach pracowniczych”.
Resort kultury nie uwzględnił tej argumentacji. W uzasadnieniu podkreślono, że działalność naukowa, edukacyjna i publicystyczna ma co prawda charakter twórczy, ale „jest zasadniczo odmienna od działalności artystycznej sensu stricto”.
W komunikacie Ministerstwa Kultury zapowiedziano, że projekt zmian zostanie złożony w Sejmie „w najbliższych miesiącach”.
JM
