Dzięki nowym przepisom, organy gminy będą mogły zakazać organizacji dwóch lub więcej zgromadzeń w tym samym miejscu lub czasie, jeżeli będzie to groziło naruszeniem porządku publicznego.
Projekt nowelizacji wniósł prezydent. Za zmianą ustawy głosowało 224 posłów, przeciwko było 209 z PiS, Solidarnej Polski, Ruchu Palikota i SLD.
Głosowanie poprzedziły ostre protesty posłów PiS, którzy uważają, że ustawa jest zbyt restrykcyjna i organicza prawa obywatelskie.
Przepis dotyczący zakazu organizowania zgromadzenia jest - ich zdaniem - sformułowany w taki sposób, że jego funkcjonowanie będzie zależało od uznania urzędników. Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego, będzie to "zwykła, prosta gra", bo zawsze można coś zgłosić przedtem i po prostu inną inicjatywę zablokować. Według prezesa PiS, sytuacja jest skandaliczna, bo będzie można arbitralnie decydować, czy jakieś zgromadzenie ma się odbyć czy nie.
Posłanka Krystyna Pawłowicz zarzuciła prezydentowi przed głosowaniem, że cofa Polskę w kierunku PRL-u, Białorusi i Rosji. Poseł Jarosław Zieliński domagał się wyjaśnienia,. jak w praktyce będzie wyglądało stosowanie przepisu o tym, kto może zorganizować zgromadzenie, a kto nie i czy będą to wyścigi, kto pierwszy złoży wniosek.
Poseł Jacek Sasin zarzucił prezydentowi, że wbrew protestom opozycji i organizacji pozarządowych skierował projekt antyobywatelski, antykonstytucyjny i antydemokratyczny do Sejmu.
Poseł Ruchu Palikota Robert Biedroń pytał, w jakim kierunku zmierza polska demokracja, prezydent i rządząca koalicja. Zauważył, że podczas swoich rządów "nawet PiS" nie miało takich pomysłów i nie podniósło ręki na demokrację. "Zakładacie kajdanki demokracji, wstydźcie się" - mówił Robert Biedroń z mównicy sejmowej.
Prezydent wniósł projekt zmian w Prawie o zgromadzenia po burdach, do których doszło w Warszawie 11 listopada zeszłego roku, w dniu Święta Niepodległości.
Ustawa trafi teraz do Senatu.
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/Iwona Szczęsna/jg/dabr
Źródło:IAR