O Patagonii znów jest głośno. Tym razem jednak jest to potężny cios wizerunkowy dla firmy od zawsze mówiącej m.in. o walce ze zmianami klimatu i ochronie środowiska. Ubrania marki mają powstawać w tych samych fabrykach, co produkty marek produkujących tanią i niskiej jakości odzież.


W ubiegłym roku założyciel Patagonii Yvon Chouinard, przekazując firmę fundacji charytatywnej, powiedział, że "ziemia jest teraz naszym jedynym udziałowcem". W opublikowanym oświadczeniu znalazł się także fragment: "zamiast czerpania korzyści z natury i zamieniania ich w bogactwo dla inwestorów, użyjemy zysku, jaki generuje Patagonia, aby chronić źródło wszelkiego zysku", który dziś jednak trudno obronić.
Wzniosłe idee i brutalna rzeczywistość
W wyniku dziennikarskiego śledztwa przeprowadzonego przez portal Follow the Money ustalono że odzież marki Patagonia ma być produkowana w tych samych fabrykach co marki tzw. fast fashion, m.in. Primark czy Asos, Zara czy H&M.
"Jak większość firm odzieżowych nie produkujemy naszych produktów, ani nie jesteśmy właścicielami żadnej z fabryk, które je produkują. [...] Projektujemy, testujemy, wprowadzamy na rynek i sprzedajemy sprzęt Patagonia. To są nasze obszary siły. Płacimy innym firmom […] za produkcję tkanin oraz za faktyczne krojenie i szycie" – pisze Patagonia na swojej stronie internetowej.
W 2012 rok kierownictwo firmy wyznaczyło priorytet płacenia godziwej pensji wszystkim, którzy wytwarzają produkty dla Patagonii, zaś w 2020 roku spółka zachęcała konsumentów, by wymagali więcej od marek odzieżowych: "popyt z recyklingu, popyt organiczny, żądamy sprawiedliwego handlu". Okazuje się, że była to "ściema".
Skandaliczne warunki pracy i płacy
Dziennikarze Follow the Money odwiedzili fabrykę jednego z dostawców Patagonii na Sri Lance. Z rozmów z byłymi pracownikami i liderami związków zawodowych wyłania się smutny obraz ciężkiej harówki. Robotnicy mają pracować po kilkanaście godzin dziennie i być nękani przez swoich przełożonych. Z drugiej strony to swoisty standard w azjatyckich szwalniach.
Patagonia o długich godzinach pracy
„Nadmierne nadgodziny są wszechobecne na całym świecie, dlatego są regularnie kontrolowane. Jeśli znajdziemy problem, który można rozwiązać, współpracujemy z naszymi partnerami fabrycznymi w celu wdrożenia zrównoważonych rozwiązań. Może to zająć wiele lat, ale uważamy, że jest to najlepsze rozwiązanie dla pracowników i fabryki”.
Jednym z najnowszych podwykonawców Patagonii jest fabryka Regal Image na Sri Lance. Jej pracownicy mają otrzymywać zaledwie 25 procent wynagrodzenia wystarczającego na zaspokojenie podstawowych potrzeb.
Według Patagonii obecnie zaledwie 40 proc. współpracujących fabryk płaci płacę wystarczającą na utrzymanie. Firma nie chciała wskazać konkretnych fabryk, bo - jak tłumaczy - dostawcy „mają prawo do zachowania poufności danych płacowych w swoich fabrykach”. W 2015 roku firma obiecała, że w ciągu 10 lat wszyscy pracownicy w jej łańcuchu dostaw będą zarabiać tyle, ile wystarczy na życie.
W celu określenia płacy wystarczającej do utrzymania się Patagonia korzysta z metodologii Anker Research Institute. Według niej, by godnie żyć na Srilance, trzeba zarabiać minimum 83 231 lankijskich rupii (263 euro) miesięcznie. Pracownicy Regal Image mają zarabiać znacznie mniej - płaca podstawowa to 21 000 rupii (66 euro).
W innych fabrykach zarabia się niewiele więcej. Jak mówi jedna z pracownic, jej miesięczna pensja to 32 000 rupii miesięcznie (97 euro), zaś pokój kosztuje 7000 rupii (21 euro), a posiłek 300 rupii (1 euro).
Patagonia: nie mamy wpływu na płace
Patagonia nie ma kontroli nad wynagrodzeniami pracowników w fabrykach swoich podwykonawców. Dokonując płatności na rzecz fabryki nie ma gwarancji, że pieniądze zostaną przeznaczone na płace pracowników - napisano w komentarzu do powyższych zarzutów.
Jednym ze sposobów, w jaki Patagonia stara się zaradzić luce płac wystarczającej na utrzymanie, są premie, które wynikają z naszego zaangażowania w Sprawiedliwy Handel. Patagonia wypłaciła miliony dolarów premii Fair Trade w samej Sri Lance, a na całym świecie premie te trafiły do ponad 75 000 pracowników w 10 krajach - dodano.
Greenwashing, czyli ekologiczna ściema?
"Co najmniej dwie trzecie z fabryk produkujących odzież marki Patagonia pracuje również dla marek odzieżowych, które według konsumenckiej strony internetowej Good on You mają niewiele lub nie mają żadnych zasad zrównoważonego rozwoju" - zauważa Follow the Money.
Jeszcze 2021 roku holenderska fundacja Changing Markets przedstawiła raport, w którym Patagonia znalazła się w gronie 15 najmniej transparentnych marek obok Primarka, Boohoo czy Nike’a. Co więcej, według autorów raportu marki te mają uprawiać greenwashing, czyli w niewystarczającym stopniu udowadniać swoje proekologiczne praktyki.
Koniec z ekościemą w ubraniach. Nadchodzą nowe unijne przepisy o recyklingu
Parlament Europejski przegłosował 1 czerwca przepisy umożliwiające skuteczną walkę z nadprodukcją tekstyliów i ubrań oraz nadmiernym konsumpcjonizmem. Końca "fast fashion" chciało 600 europosłów, przeciw było jedynie 17.
Nie od dziś wiadomo, że "papier przyjmie wszystko". Można zbudować spójną otoczkę marketingową odnoszącą się do szczytnych celów i idei - nie jest to takie trudne. Ale smutne i skandaliczne jest to, że niejednokrotnie działania podejmowane przez przedsiębiorstwa są zupełnie odmienne niż głoszone idee o walce o klimat czy też równość społeczną. I póki sami w sobie nie zmienimy podejścia do tych spraw, żadne regulacje nie pomogą.






















































