Mimo że afera Dieselgate rozpoczęła się w 2015 r., to ciągle pojawiają się nowe doniesienia w sprawie. Do grona spółek oskarżonych o manipulowanie pomiarami spalin dołączył Opel, który być może będzie musiał wycofać z rynku prawie 100 tys. samochodów.


W miniony poniedziałek prokuratura przeszukała biura Opla na terenie Russelsheim i Kaiserslautern. Niemiecki urząd motoryzacyjny (KBA) znalazł tam dokumenty, które świadczą o tym, że producent wykorzystywał programy sterujące silnikiem tak, by zmieniały emisję spalin podczas badań.
- Dokonujemy czynności śledczych w związku ze wstępnym podejrzeniem oszustwa. Chodzi o dopuszczenie do ruchu pojazdów z silnikiem Diesla ze zmanipulowanym oprogramowaniem – powiedziała nadprokurator Nadja Niesen.
Nie wykluczone, że Opel będzie musiał wycofać z rynku 95 tys. swoich samochodów. Chodzi o modele insignia, zafira i cascada wyprodukowanych w latach 2012, 2014 oraz 2017. Mimo zebranych dowodów producent zaprzecza i przekonuje, że wszystkie auta spełniały normy i wymagania.
Opel potwierdził jedynie, że w niemieckich biurach doszło do rewizji i zapewnia, że w pełni współpracuje z władzami.
DU