REKLAMA
BADANIE

Czy konsumenci naprawdę uwierzyli w dezinflację?

Krzysztof Kolany2023-02-22 11:32główny analityk Bankier.pl
publikacja
2023-02-22 11:32

Najnowsze dane GUS pokazały bardzo silny spadek oczekiwań inflacyjnych wśród polskich konsumentów. Tyle tylko że na ogłaszanie dezinflacyjnego tryumfu może być stanowczo zbyt wcześnie.

Czy konsumenci naprawdę uwierzyli w dezinflację?
Czy konsumenci naprawdę uwierzyli w dezinflację?
fot. PERO studio / / Shutterstock

Od niemal dwóch lat inflacja jest w Polsce (i nie tylko u nas) tematem ekonomicznym numer jeden. Od marca 2021 roku wskaźnik cen dóbr konsumpcyjnych rośnie szybciej, niż wynosi 2,5-procentowy cel inflacyjny Narodowego Banku Polskiego. W ostatnich miesiącach inflacja CPI przekracza 15%. Przez poprzednie 12 miesięcy siła nabywcza złotego mierzona indeksem CPI zmalała o przeszło 1/6.

Bankier.pl na podstawie GUS

Czegoś takiego w Polsce nie doświadczyliśmy od końcówki lat 90. I chyba wielu z nas sądziło, że już tego nigdy nie doświadczy. Tymczasem eksperci od kilku miesięcy jak mantrę powtarzają słowo „dezinflacja”, oznaczające spadek inflacji cenowej. Takiego scenariusza na 2023 rok spodziewają się niemal wszyscy zawodowi ekonomiści. Nie wiadomo tylko, jak szybki, jak głęboki i jak trwały będzie ten proces.

Na taki grunt padły najnowsze dane Głównego Urzędu Statystycznego, który co miesiąc przeprowadza badanie na reprezentatywnej próbie polskich konsumentów. GUS-owski wskaźnik oczekiwań inflacyjnych w lutym zaliczył potężny spadek, obniżając się z 32,3 pkt. do 20,0 punktów i przyjmując w ten sposób najniższą wartość od dokładnie 5 lat. Prosta interpretacja tego wskaźnika mówi, że Polacy spodziewają się znacznie wolniejszego wzrostu cen dóbr konsumpcyjnych w perspektywie następnych 12 miesięcy.

Bankier.pl na podstawie danych GUS

A niespełna rok temu – w marcu 2022 roku – GUS-owski wskaźnik oczekiwań inflacyjnych sięgnął 54,4 pkt. i był to jeden z kilku najwyższych odczytów w historii tego badania. Wyraźne spadki tego miernika obserwujemy już od listopada, więc lutowy spadek wpisuje się w trwającą już od kilku miesięcy tendencję zniżkującą.

Podatkowy rozkład jazdy i wskaźniki kadrowo-płacowe na 2023. Ściąga dla przedsiębiorcy

Podatkowy rozkład jazdy i wskaźniki kadrowo-płacowe na 2023. Ściąga dla przedsiębiorcy

Od stycznia 2023 r. zmieniły się wskaźniki kadrowo-płacowe. Prezentujemy najważniejsze zmiany. I zachęcamy do pobrania pliku pdf. Pobierz e-book bezpłatnie lub kup za 20 zł.
Masz pytanie? Napisz na marketing@bankier.pl

Pole wypełnione niepoprawnie!
Pole wypełnione niepoprawnie!
Jeśli chcesz fakturę, to wypełnij dalszą część formularza:
Pole wypełnione niepoprawnie!
Pole wypełnione niepoprawnie!
Pole wypełnione niepoprawnie!
Podaj kod w formacie xx-xxx!
Pole wypełnione niepoprawnie!

Jak oni to liczą i czy to ma sens?

Ocena zmian cen konsumpcyjnych w ciągu najbliższych 12 miesięcy przedstawia odczucia konsumentów w zakresie przewidywanego tempa zmian cen towarów i usług konsumpcyjnych w okresie najbliższych miesięcy. Wskaźnik ten przyjmuje wartości od -100 do +100.

Wartość dodatnia oznacza przewagę liczebną konsumentów przewidujących wzrost cen konsumenckich (towarów i usług konsumpcyjnych) nad konsumentami przewidującymi ich spadek, natomiast wartość ujemna oznacza przewagę liczebną konsumentów przewidujących spadek cen konsumpcyjnych nad konsumentami przewidującymi ich wzrost. Ankietowani przez GUS konsumenci mają możliwość zaznaczenia jednej z sześciu odpowiedzi na pytanie o zmianę cen konsumenckich (towarów i usług konsumpcyjnych) w ciągu najbliższych 12 miesięcy. Oto te odpowiedzi:

  1. nastąpi szybszy wzrost,
  2. nastąpi wzrost w podobnym tempie,
  3. będą wzrastały wolniej,
  4. pozostaną mniej więcej na tym samym poziomie,
  5. nastąpi spadek,
  6. nie wiem.

Wskaźnik oczekiwań inflacyjnych oblicza się w następujący sposób – bierzemy odsetek odpowiedzi 1., dodajemy do nich połowę odpowiedzi 2., odejmujemy połowę odpowiedzi 4. oraz wszystkie odpowiedzi 5. Innymi słowy, odpowiedzi „nastąpi szybszy wzrost cen” oraz „nastąpi spadek cen” mają wagę 1, zaś odpowiedzi „nastąpi wzrost cen podobnym tempie” oraz „ceny pozostaną mniej więcej na tym samym poziomie” mają wagę 0,5.

Proszę zauważyć, że w tak nakreślonym równaniu nieuwzględniane są dwie odpowiedzi. O ile pominięcie odpowiedzi 6. („Nie wiem”) łatwo uzasadnić, o tyle większy problem pojawia się w przypadku odpowiedzi 3. („Ceny będą wzrastały wolniej”). Przecież ta grupa także oczekuje inflacji, tyle że niższej od obecnej. Są to więc ludzie, którzy jak najbardziej prezentują oczekiwania inflacyjne, ale ich odpowiedzi zostały pominięte.

Bankier.pl na podstawie danych GUS

O ile taka konstrukcja wskaźnika oczekiwań inflacyjnych miała swoje uzasadnienie w czasach inflacji względnie stabilnej (tj. w przedziale 0-5% obserwowanym w latach 2002-20), o tyle słabo spisuje się w okresach inflacji oficjalnie podchodzącej pod 20%. Wystarczy spojrzeć na szczegółowe dane za ostatnie 12 miesięcy. W marcu 2022 ponad 36% ankietowanych spodziewało się przyspieszenia wzrostu cen. W danych za luty odsetek ten spadł do zaledwie 6,3%. Bez większych zmian pozostały frakcje sceptyków („nie wiem”), irracjonalnych optymistów („ceny spadną”) oraz naiwniaków wierzących w stabilność cen (czyli zerową inflację). Co ciekawe, praktycznie w ogóle nie zmienił się też odsetek deklarujących przekonanie, że ceny będą rosły w podobnym tempie co obecnie (42,7%).  Znacząco przybyło za to tych, którzy spodziewają się wolniejszego wzrostu cen. Ich frakcja zwiększyła się z zaledwie 6,9% do 30%.

Oczekiwania konsumentów pozostają „odkotwiczone”

Zatem lista poprawnych wniosków z badania konsumentów jest dość krótka. Po pierwsze, już mało kto oczekuje przyspieszenia wzrostu cen (czyli wzrostu inflacji). Po drugie, nadal niemal 80% respondentów spodziewa się inflacji (rozumianej jako wzrost cen). Rok temu było to prawie 90%, więc zmiana nie jest znowu aż taka duża. Po trzecie, zdecydowana większość respondentów oczekuje, że ceny będą rosły podobnie jak dotychczas (42,7%) lub wolniej (30%). Przy czym określenie „wolniej” dotyczy zarówno tych konsumentów, którzy spodziewają się wzrostu w granicach 0-5%, jak i tych liczących na wzrost w tempie 10-15%.

A pamiętajmy, że ankietowani mogą się tu odnosić do własnego postrzegania inflacji, a nie cyferek publikowanych przez Główny Urząd Statystyczny. Skądinąd wiemy, że wielu konsumentów szacuje swoją indywidualną inflację znacznie powyżej statystyk GUS-u. I niezależnie od tego, czy mają oni rację, czy też nie, te przekonania mają decydujący wpływ na ich oczekiwania inflacyjne. A ten czynnik jest szalenie istotny z punktu widzenia stabilności monetarnej.

Współczesny pieniądz oparty jest jedynie o dwie rzeczy: państwowy przymus jego stosowania (z czym zresztą różnie bywa) oraz o wiarę ludzi w to, że jest coś warty. Gdy ta wiara ulatuje, wartość fiducjarnego pieniądza szybko spada w stronę zera. Dlatego absolutnym priorytetem wszystkich bankierów centralnych tego świata jest utrzymanie „zakotwiczonych” oczekiwań inflacyjnych ludności, przedsiębiorców i inwestorów. „Odkotwiczenie się” tych oczekiwań (lub „zakotwiczenie się na wyższym poziomie” – żargon ekonomiczno-okrętowy jest w tym aspekcie elastyczny), a więc utrata przez społeczeństwo wiary w to, że bank centralny jest w stanie sprowadzić inflację do swojego jasno zdeklarowanego celu, to jeden z gorszych scenariuszy dla gremium decydującego o stopach procentowych. Przywrócenie zaufania do pustego pieniądza jest bowiem zadaniem niezmiernie trudnym i zwykle wymaga nadzwyczajnych działań ze strony rządzących.

Sytuacja, gdy prawie połowa respondentów (6,3% + 42,7%) jest przekonana, że przez następne 12 miesięcy ceny będą galopowały w tempie ok. 17% lub nawet szybszym, nie jest raczej tożsama z „zakotwiczeniem” oczekiwań inflacyjnych Polaków. Trudno więc mówić o jakiejś silnej wierze w dezinflację. Nawet gdy ta faktycznie nastąpi (na co szczerze liczymy), to raczej nie będzie ona oznaczała powrotu ani do „stabilnych” cen (tj. rosnących średnio o 2,5% rocznie), ani do zakotwiczenia oczekiwań inflacyjnych.

Oznacza to, że zadanie Rady Polityki Pienionej nie zostało należycie wykonane. Inflacja hula w dwucyfrowym tempie i taki stan rzeczy zapewne utrzyma się jeszcze przez wiele miesięcy. Prognozy nie zakładają powrotu inflacji CPI do 2,5-procentowego celu ani w tym, ani w przyszłym roku. Stopy procentowe w NBP pozostają głęboko poniżej bieżącej i zapewne także poniżej przyszłej inflacji CPI. Do tego konsumenci nie za bardzo wierzą w to, że w przyszłości ceny będą rosły istotnie wolniej niż przez poprzednie 12 miesięcy.

Źródło:
Krzysztof Kolany
Krzysztof Kolany
główny analityk Bankier.pl

Absolwent Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu. Analityk rynków finansowych i gospodarki. Analizuje trendy makroekonomiczne i bada ich przełożenie na rynki finansowe. Specjalizuje się w rynkach metali szlachetnych oraz monitoruje politykę najważniejszych banków centralnych. Inwestor giełdowy z 20-letnim stażem. Jest trzykrotnym laureatem prestiżowego konkursu Narodowego Banku Polskiego dla dziennikarzy ekonomicznych. W 2016 roku otrzymał także tytuł Herosa Rynku Kapitałowego przyznawany przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych.

Tematy
Rekrutujesz? Odbierz 50% rabatu na pierwsze ogłoszenie na Pracuj.pl

Rekrutujesz? Odbierz 50% rabatu na pierwsze ogłoszenie na Pracuj.pl

Advertisement

Komentarze (34)

dodaj komentarz
and00
Dezinflacja, po jakiemu to?
Powrót do cen z przed inflacji?
W to chyba nikt nie wierzy
jerzy.kopinski
Szybka dezinflacja w Polsce za rządu PiS? Chyba tylko frajer w to by uwierzył. Przecież zaplanowane na ten rok dochody z podatku inflacyjnego, o ile pamiętam, wynoszą 150 mld z\PLN. Trzeba przecież za coś utrzymywać "bratnią" Ukrainę. No i musza zrobić to polscy obywatele okradani przez "dojną zmianę" na wszelkie Szybka dezinflacja w Polsce za rządu PiS? Chyba tylko frajer w to by uwierzył. Przecież zaplanowane na ten rok dochody z podatku inflacyjnego, o ile pamiętam, wynoszą 150 mld z\PLN. Trzeba przecież za coś utrzymywać "bratnią" Ukrainę. No i musza zrobić to polscy obywatele okradani przez "dojną zmianę" na wszelkie możliwe sposoby.
my_kroolik
Akurat uważam, że inflacji jest winien przede wszystkim rząd, który wyemitował mnóstwo pieniędzy na bezsensowne tarcze covidowe oraz równie bezsensowny socjal wyborczy. Poza tym jak można było dopuścić do tak radykalnego podniesienia marż w zmonopolizowanym przez spółki skarbu państwa sektorze energetycznym? Przecież ceny paliw i Akurat uważam, że inflacji jest winien przede wszystkim rząd, który wyemitował mnóstwo pieniędzy na bezsensowne tarcze covidowe oraz równie bezsensowny socjal wyborczy. Poza tym jak można było dopuścić do tak radykalnego podniesienia marż w zmonopolizowanym przez spółki skarbu państwa sektorze energetycznym? Przecież ceny paliw i nośników energii, to jeden z najbardziej podstawowych driverów inflacji! Dopóki będziemy mieli na czele rządu populistę, "gaszącego" inflację transferami gotówki - 13-14-15-te emerytury, wakacje kredytowe dla każdego, bony turystyczne, różne plusy i inne puste transfery, dopóty z inflacją się nie pożegnamy.
skaurus
Zauważyliście jak kukiełki z NBP wprowadziły te słowo do dyskusji w ostatnim czasie? Tak myślę, że to wyszło od nich, przecież jeszcze miesiąc/dwa temu znane było tylko studentom ekonomii, względnie komuś kto na poważnie siedział w branży. A teraz nawet pani Krysia z warzywniaka wie co to oznacza.

Teraz jak się okazało, że
Zauważyliście jak kukiełki z NBP wprowadziły te słowo do dyskusji w ostatnim czasie? Tak myślę, że to wyszło od nich, przecież jeszcze miesiąc/dwa temu znane było tylko studentom ekonomii, względnie komuś kto na poważnie siedział w branży. A teraz nawet pani Krysia z warzywniaka wie co to oznacza.

Teraz jak się okazało, że pachołek na smyczy globalistów (proszę się domyślić) nadaje się raczej do ładowania gnoju a nie to zarządzania jedną z najważniejszych instytucji państwowych robi się spin tragicznej sytuacji i wprowadza nowe definicje bo nikt wprost nie może powiedzieć, że jesteśmy w czarnej d...ie na wiele lat.
friedens
Totalna klapa prawdopodobnie ogłosi w marcu, że mamy morderczą deflację i wprowadzi ujemne stopy procentowe. Reżimowy urząd statystyczny pomoże mu w tym zbożnym działaniu modłami z muchomorem i nowym koszykiem inflacyjnym, w którym będą teraz tylko półpancerze praktyczne (te ze słynnego opowiadania Mrożka), gołębie jaja oraz parowozy.Totalna klapa prawdopodobnie ogłosi w marcu, że mamy morderczą deflację i wprowadzi ujemne stopy procentowe. Reżimowy urząd statystyczny pomoże mu w tym zbożnym działaniu modłami z muchomorem i nowym koszykiem inflacyjnym, w którym będą teraz tylko półpancerze praktyczne (te ze słynnego opowiadania Mrożka), gołębie jaja oraz parowozy. Te, jak wiadomo, są za darmo, tym bardziej, iż w Cebulandii nie już węgla, choć miało go starczyć wg reżimu jeszcze na 200 lat. Ciekawe po ile będzie dolec i euro w połowie roku? Po 10, czy po 100 pln sztuka?
forfun
pytanie brzmi - w co uwierzyli analytycy i co wciskają innym bez żadnej odpowiedzialności za słowo.
bha
W rynkowym detalu dojnym od dawna jak w kalejdoskopie bez umiaru niestety najmocniej sekretnie wysoką inflacją raczej mówienie w nim o dezinflacji=dezinformacji!!!!!.
samsza
Skasować wszystkie czasowe: tarcze, dopłaty, limity, zwolnienia z VAT czy akcyzy, to uwierzą bardziej.
janmieszak
Inflacja prawie 18%. Za rządów prezesa Glapy jedno staniało…. złotówka. Elity polityczne i bankierzy robią wszystko żebyśmy znowu byli milionerami. Okradają Polaków. Robią to żeby ten dług zaciągnięty na rozdawnictwo było łatwiej spłacić, a zwykłe oszczędzające szaraczki na tym tracą przez inflację i niskooprocentowane lokaty. RPP Inflacja prawie 18%. Za rządów prezesa Glapy jedno staniało…. złotówka. Elity polityczne i bankierzy robią wszystko żebyśmy znowu byli milionerami. Okradają Polaków. Robią to żeby ten dług zaciągnięty na rozdawnictwo było łatwiej spłacić, a zwykłe oszczędzające szaraczki na tym tracą przez inflację i niskooprocentowane lokaty. RPP i prezes NBP robi wszystko by euro, frank i dolar były drogie a złotówka słaba. Gadanie przez rządzących o tym, że na rynek mogą wrzucić każdą ilość gotówki. Lepiej nie można było zrujnować złotego. Rozdawanie pieniędzy, zadłużanie państwa, podnoszenie podatków, majstrowanie przy OFE, ciągła niepewność co nowego rząd wymyśli prowadzą do osłabienia złotówki. By uniknąć problemów finansowych, potrafić wykryć pułapki zastawiane przez instytucje finansowe potrzebna jest finansowa wiedza. Przynajmniej na podstawowym poziomie. Dlaczego w szkole się tego nie uczy? Przeczytajcie sobie ksiązke pt. Emeryrtura nie jest Ci potzrebna . Opisano w niej jak dojść o wolności finansowej pomimo nie najwyższych zarobków.
men24a
Przecież Polska to kraj mocno wierzący to dlaczego by nie mieli wierzyć w te dyrdymały pisowskie ?

Powiązane: Gospodarka i dane makroekonomiczne

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki