Moda na bojkoty konsumenckie trwa. Rośnie liczba i popularność akcji wymierzonych przeciwko markom, które naraziły się klientom zbyt wysokimi cenami, nieetycznymi praktykami czy – jak pokazuje ostatni przykład Ciechana – prywatnymi komentarzami ludzi biznesu. Czy manifesty konsumentów są skuteczne i co po nich zostaje?


O bojkotach konsumenckich usłyszeć można głównie w internecie, przede wszystkim w mediach społecznościowych. Schemat, w jakim rozwija się protest, zwykle wygląda podobnie. Ktoś publikuje w sieci informację o kontrowersyjnym postępowaniu jakiejś marki, inna osoba to podchwytuje i zbulwersowana tworzy fanpage, na którym nawołuje do bojkotu. W zależności od tego, jak chwytliwy jest temat - w krótkim czasie akcja może zostać poparta przez tysiące internautów.

Bojkoty mają różne podłoża - są wymierzone w konkretny produkt, firmę lub praktykę. Konsumenci protestują przeciwko zbyt wysokim cenom, nieetycznym metodom produkcji wyrobów, kontrowersyjnej reklamie. Często zdarza się, że akcja ma podłoże polityczne lub społeczne, a marka staje się ofiarą wydarzeń geopolitycznych, a nie biznesowych.
Do czego zmierza bojkot
Bojkot konsumencki ma na celu wywarcie wpływu na producenta i wywołanie konkretnych zmian. Jeśli firma się jednak opiera, to może przynajmniej uda się nadszarpnąć jej wizerunek i osłabić wyniki sprzedaży. Ale czy rzeczywiście tak się dzieje?
Jak pokazują liczne przykłady, które pamięta najnowsza historia, bojkoty nie mają zbyt dużej siły oddziaływania. Owszem, zbulwersowany konsument deklaruje w internecie, że nigdy więcej nie kupi produktu danej marki, ale następnego dnia, świadomie lub nieświadomie, prawdopodobnie i tak sięgnie po ten wyrób. Wyniki sprzedaży zatem nie zmaleją (a wręcz odwrotnie – patrz przykłady na dalszych stronach), a i wizerunek nie zawsze ucierpi na bojkocie – pamięć ludzka bywa krótka, większość za kilka tygodni zapomni, że w ogóle przeciwko czemuś protestowało. Czasem tylko zdarzy się, że marka pod naporem mediów wycofa kontrowersyjną reklamę czy zrezygnuje z naprawdę nieetycznych, szeroko krytykowanych metod badań i produkcji. Oto bojkoty, które w ostatnim czasie najbardziej poruszyły konsumentów i zawojowały internet.
Spór przy piwie o „mamusię z fujarką”
Najbardziej aktualny bojkot konsumencki - obecnie w fazie rozkwitu. Właściciel Browaru Ciechan, Marek Jakubiak, postanowił stanąć w obronie tradycyjnych wartości i publicznie życzył Dariuszowi Michalczewskiemu „mamusi z fujarką zamiast piersi”. Bokserowi dostało się za udział w akcjach społecznych na rzecz środowisk homoseksualnych. W obronie sportowca, a przede wszystkim społeczności LGBT wystąpili internauci, nawołujący do bojkotu piwa marki Ciechan. W warszawskiej klubokawiarni Wrzenie Świata, w której sprzedawano browar, odbyło się publiczne wylewanie piwa.

W odpowiedzi na Facebooku powstał także profil skupiający osoby bojkotujące napój Tiger – produkt, który swoim nazwiskiem firmuje Dariusz Michalczewski.
Czy bojkot Ciechana okaże się skuteczny? Pojawiają się głosy, że akcja przyniesie skutek odwrotny do zamierzonego, popularność i przychody ze sprzedaży zamiast spaść, wzrosną, bo o browarze usłyszy cała Polska i niejeden piwosz się skusi. Z drugiej strony nie brak opinii, że wypowiedź Jakubiaka zaszkodzi marce browaru, które będzie odtąd kojarzona jako homofobiczna. Póki co, jest to kolejny powód do gorącej medialnej dyskusji na temat tolerancji w naszym kraju.
Tesco, Polsat, T-Mobile i inni – zobacz inne głośne bojkoty konsumenckie »
(Nie) kupuję w Reserved
Niedawno w prawdziwych opałach znalazła się spółka LPP- właściciel takich marek odzieżowych, jak Reserved, Cropp czy Mohito. W sieci zawrzało, gdy pojawiła się informacja, że firma zastosuje zabieg tzw. optymalizacji podatkowej i wzorem wielu korporacji podatki będzie płacić w rajach podatkowych, a nie w Polsce. O szczegółach konsekwencji przeniesienia spółki na Cypr opowiadał w rozmowie z Bankier.pl dyrektor finansowy LPP.

Profil bojkotujący zakupy u „oszustów podatkowych” bardzo szybko zyskiwał popularność i bardzo szybko został zablokowany na wniosek firmy. Rozgorzała prawdziwa dyskusja na temat patriotyzmu, ale na tym się skończyło.
Media szacują, że przychody ze sprzedaży spółki w tym okresie wyniosły 320 mln zł i były aż o 29% wyższe niż przychody ze stycznia poprzedniego roku. Za sukces akcji można uznać pośredni wpływa na zmiany w prawie, bowiem w przyszłym roku wejdą w życie zmiany w przepisach, mające ukrócić proceder wyprowadzania zysków do rajów podatkowych.
Zobacz inne głośne bojkoty konsumenckie »
Test tatara i wolności słowa
Gdy znany vloger kulinarny, Piotr Ogiński, opublikował w sieci filmik, na którym testuje tatara firmy Sokołów i tatara domowej roboty, nie wiedział jeszcze, że szykują się kłopoty.

Porównał dwa produkty i ocena tatara z firmy Sokołów wypadła mocno niekorzystnie. Marka natychmiast ostro zareagowała i wniosła pozew do sądu. Wśród internautów nie było akceptacji dla takich działań, firma została oskarżona o walkę z wolnością słowa i wolnością prasy. Ostatecznie strony się dogadały, a bojkot firmy Sokołów przeszedł do historii.
Zobacz inne głośne bojkoty konsumenckie »
Dekodujemy Polsat?
Przykład sprzed kilku dni. Mistrzostwa i złoto siatkarzy zapamiętamy na długie lata. Niestety nie każdemu było dane oglądać drogę naszych bohaterów po medal, bo telewizja Polsat zakodowała transmisję - i tak za darmo, a raczej za abonament telewizyjny, nikt siatkarzom kibicować przed odbiornikami nie mógł.

Oczywiście w sieci od razu pojawiły się hasła (a na
Facebooku osobna strona) – „zbojkotujmy Polsat”, ale ten protest najwyraźniej
zginął w cieniu sukcesu sportowego.
Polsat ma się dobrze, ale niesmak jednak
pozostał.
Zobacz inne głośne bojkoty konsumenckie »
Kilka ciosów dla Tesco
Supermarket niejednokrotnie musiał zmierzyć się z chwilowym zagrożeniem marki. Najpierw – w 2009 roku - atakowany przez przedstawicieli Greenpeace za sprzedaż zagrożonych gatunków morskich.

Później do bojkotu nawoływał polityk PSL, Jan Bury, który zniechęcał Polaków do robienia zakupów w brytyjskiej sieci w odpowiedzi na obraźliwe uwagi premiera Wielkiej Brytanii, Davida Camerona, dotyczące polskich imigrantów. Jak podają media, sieć Tesco do dziś nie odczuła żadnych skutków tej akcji, grzecznie tylko przypomniała politykom, że zatrudnia tysiące Polaków.
Zobacz inne głośne bojkoty konsumenckie »
Za wysokie ceny
Portal Port Europa nawoływał swego czasu do bojkotu sieci T-Mobile i Play, które w przeciwieństwie do innych operatorów, negatywnie odpowiedziały na prośbę zmian w cenniku usług – konkretnie połączeń na Ukrainę i Białoruś. Bojkot pozostał bez większego odzewu.

W sierpniu tego roku T-Mobile po raz kolejny naraził się klientom. Wprowadził 5-złotową podwyżkę, obejmującą również starych klientów, którzy mogli albo zaakceptować zmianę, albo zerwać umowę bez konsekwencji. O szczegółach pisaliśmy tutaj.
Zobacz inne głośne bojkoty konsumenckie »
Bojkotem w Putina
Ten bojkot ma podłoże czysto polityczne. Unia Europejska wprowadza sankcje, Rosja odpowiada swoimi, uderzają one przede wszystkim w polskich producentów owoców i warzyw, więc internauci reagują i nawołują do unikania produktów i marek związanych z Rosją.

Mamy nie tankować na stacjach Łukoil, nie pić Żubrówki, nie chronić komputera oprogramowaniem antywirusowym Kaspersky Lab i nie używać rosyjskiego węgla. Nawet gdyby spora część z nas zastosowała się do tego apelu, to raczej na pewno nasz głos nie zostanie usłyszany przez Putina, a o to przecież chodzi.
Jagoda Klonowska