Po weekendzie nastroje na nowojorskich parkietach obróciły się o 180 stopni. Szybko zapomniano o nowych rekordach, gdy prezydent Trump znów zagroził cłami, a z sektora wytwórczego znów dobiegły recesyjne pomruki.


Jeszcze w środę na Wall Street trwał festiwal giełdowych rekordów. W czwartek nie było sesji z okazji Święta Dziękczynienia, a piątkowy handel odbywał się na pół gwizdka. Ale już pierwsza sesja grudnia zamiast rajdu św. Mikołaja przyniosła jednoznaczne spadki.
Dow Jones poszedł w dół o 0,96% i spadł poniżej 28 000 punktów. S&P500 po utracie 0,86% znalazł się na poziomie 3 113,87 pkt. Nasdaq osunął się o 1,12%, finiszując z wynikiem 8 567,99 pkt. A to i tak lepiej niż w Europie, gdzie główne indeksy (poza Londynem) poszły w dół o ponad 2%.
Co tak zaniepokoiło amerykańskich inwestorów? Po pierwsze, słabo zaprezentował się wskaźnik ISM dla przemysłu, który obniżył się z 48,3 pkt. do 48,1 pkt. Zmiana to może niewielka, ale liczy się co innego. To, że ekonomiści spodziewali się wzrostu do 49,2 pkt. Zatem zamiast oczekiwanej poprawy mamy pogorszenie i tak już recesyjnych odczytów tego cenionego na Wall Street wskaźnika.
Nieprzyjemnie wyglądała też kompozycja „przemysłowego” ISM-a. Szybciej niż w październiku malał napływ nowych zamówień, szybciej spadało zatrudnienie i kurczyły się zamówienia eksportowe. Wskaźnik ciągnęły w górę subindeksy bieżącej produkcji, cen i importu. To wszystko wciąż poniżej bariery 50 punktów rozdzielającej ekspansję od regresu w badanym sektorze.
Równie nieoczekiwanie spadły też wydatki na inwestycje budowlane. Wskaźnik ten zmalał w październiku o 0,8% mdm, podczas gdy ekonomiści liczyli na wzrost o 0,4% mdm. Co więcej, drastycznie w dół zrewidowano statystyki za wrzesień: z + 0,5% mdm na -0,3% mdm.
Swoje kamyczki do ogródka giełdowych byków dorzucił prezydent Trump, grożąc otwarciem wydawało się już zamkniętego frontu wojny handlowej. Tym razem Trump zapowiedział przywrócenie ceł na stal i aluminium z Brazylii i Argentyny. Akcje US Steel podrożały o ponad 4%, a notowania AK Steel Holding wzrosły o blisko 5%.
Nie pomogła też inna wypowiedź amerykańskiego prezydenta. Gospodarz Białego Domu przyznał, że pro-hongkońska legislacja nie ułatwia negocjacji handlowych z Pekinem. Niby to oczywiste, ale jednak nastroje mogło pogorszyć i skłonić część inwestorów do realizacji zysków. Tym bardziej, że przecież od wielu tygodni rynek był karmiony nadziejami, że jakiś „deal” z Chinami czai się tuż za rogiem.
Krzysztof Kolany


























































