W ostatnim czasie internet obiegły zdjęcia rzekomo aresztowanego Donalda Trumpa czy Angeli Merkel jedzącej lody na plaży z Barackiem Obamą. Co je łączy? Zostały wygenerowane przez sztuczną inteligencję i są bardzo realistyczne. Chyba tylko sprawne oko i duże powiększenie pozwala ocenić, że nie są to prawdziwe fotografie. Czy jest się czego obawiać?


Jakiś czas temu internet obiegły zdjęcia "aresztowanego" Donalda Trumpa. Opublikował je Elliot Higgins, założyciel portalu śledczego Bellingcat. Zdjęcia powstały dzięki sztucznej inteligencji Midjourney v5 i wyglądały bardzo realistycznie. Przerażająco realistycznie. Rozeszły się po sieci viralowo, jednych wprawiając w zachwyt nad możliwościami AI, a innych w przerażenie.
Wyobraźmy sobie teraz, że firmy czy rządy mają podejmować decyzje na podstawie obrazów czy filmów, o których nie wiemy, czy są prawdziwe. Chodzi np. o czyjąś wypowiedź albo wideo, np. z zamachu, protestu czy kradzieży. A wyobraźmy sobie, że nasze "zdjęcie z pobytu w jakimś miejscu" (w którym nigdy nie byliśmy) jest dowodem w sprawie przeciwko nam. Po sprawie Pegasusa w Polsce (ale nie tylko) można poczuć się źle...
Making pictures of Trump getting arrested while waiting for Trump's arrest. pic.twitter.com/4D2QQfUpLZ
— Eliot Higgins (@EliotHiggins) March 20, 2023
Sztuczna inteligencja może wyręczyć człowieka w wielu czasochłonnych czynnościach i procesach. ChatGPT pokazał, jak to zrobić. Już teraz to AI dzwoni do nas w imieniu operatorów telefonii komórkowej czy odpowiada na nasze pytania o ubezpieczenie na stronie ubezpieczyciela. Rysuje piękne grafiki i pisze bardziej lub mniej zaawansowane teksty.
Ale poza ewidentnymi korzyściami z wykorzystania AI na horyzoncie widać też kilka zagrożeń.
AI może być groźna w niepowołanych rękach
- Sztuczna inteligencja niesie za sobą szereg wyzwań dla polskiego i europejskiego porządku prawnego - zauważa adwokat Mateusz Gołacki. - W kolejnych latach istotne będzie zwłaszcza uregulowanie szczegółowych zasad korzystania z tak zwanych „deepfake”, czyli wygenerowanych przez sztuczną inteligencję obrazów, filmów wideo lub treści dźwiękowych imitujących realnie występujące osoby, miejsca i obiekty. Takie treści niosą za sobą olbrzymie zagrożenie na niemal wszystkich płaszczyznach życia. Mogą wywoływać zawirowania polityczne, doprowadzać do upadku przedsiębiorstw czy też powodować istotne negatywne konsekwencje dla indywidualnych osób - dodaje.
Przeczytaj także
- Potencjalnym poszkodowanym takim rodzajem materiałów może być każda osoba i każdy podmiot, jeżeli tylko materiał stworzony z wykorzystaniem sztucznej inteligencji prowadzić będzie do jego kompromitacji w oczach opinii publicznej - komentuje prawnik.
Jak możemy się chronić
- Obecnie obowiązujące przepisy są nie do końca dostosowane do wyzwań, jakie niesie za sobą sztuczna inteligencja, jednak nawet teraz podmioty dotknięte publikacją materiałów „deepfake” mają możliwość obrony swoich praw. Osoby fizyczne mają możliwość dochodzenia roszczeń związanych z ochroną ich dóbr osobistych. Może to polegać na zobowiązaniu osoby, która dopuściła się takiego naruszenia do tego, by usunęła jego skutki, zaprzestała dalszego naruszania lub wypłaciła odpowiednie odszkodowanie lub zadośćuczynienie - zauważa Mateusz Gołacki.
- Co w przypadku firm? W przypadku przedsiębiorstw, które padły ofiarą takiego ataku, możliwe jest zastosowanie instrumentów, które przewiduje ustawa o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji (gdy atak w rzeczywistości był wymierzonym w przedsiębiorcę czynem nieuczciwej konkurencji). W grę wchodzi także ściganie na drodze karnej osób rozpowszechniających materiały „deepfake” za przestępstwa, takie jak zniesławienie, znieważenie lub wykorzystanie wizerunku w celu wyrządzenia szkody - komentuje Gołacki.
Potrzebne nowe regulacje
- Wszystkie te działania mają jednak charakter następczy, a szkody dla wizerunku danej osoby, nawet pomimo zastosowania któregokolwiek ze wskazanych instrumentów, mogą okazać się niemożliwe do naprawienia. Dlatego istotne jest wprowadzenie regulacji, które zapobiegałyby możliwości prostego wprowadzenia opinii publicznej w błąd poprzez wykorzystanie „deepfake”. Nad takimi przepisami pracuje Komisja Europejska, która już w 2021 roku przygotowała projekt rozporządzenia ustanawiającego zharmonizowane przepisy dotyczące sztucznej inteligencji. Rozporządzenie obowiązywałoby wprost we wszystkich państwach członkowskich Unii Europejskiej. Artykuł 52 tego rozporządzenia ma przewidywać, że wszystkie materiały „deepfake” powinny ujawniać, że dane treści zostały wygenerowane lub zmanipulowane przez system sztucznej inteligencji (z uwzględnieniem ściśle określonych wyjątków).
Przeczytaj także
Co na to prawnik? - Takie rozwiązanie należy ocenić jako krok we właściwą stronę. Pozwalałoby ono w dalszym ciągu na korzystanie z programów, umożliwiających tworzenie „deepfake” do celów takich jak na przykład parodie, a znacząco ograniczałoby ryzyko wystąpienia sytuacji, w których takie materiały powodowałyby poważne zaburzenia w życiu społecznym. Byłby to jednak dopiero pierwszy krok w uregulowaniu prawnym sztucznej inteligencji. Rozporządzenie nie zostało jednak do dzisiaj przyjęte - mówi Mateusz Gołacki.
...i edukacja
Wiosną 2018 roku MinnaLearn i Uniwersytet Helsiński połączyły swoje siły, aby pomóc ludziom korzystać z możliwości oferowanych przez sztuczną inteligencję, zamiast się jej bać. Razem stworzyli kurs „Elements of AI”, którego celem jest umożliwienie nauki podstaw sztucznej inteligencji osobom z bardzo różnych środowisk. Może tędy droga.
Jako obywatele musimy być czujni. Sztuczna inteligencja zyskuje ekspresowo na popularności, a my nie mamy jeszcze narzędzi, także prawnych, ale i wystarczającej wiedzy, żeby nad nią zapanować, aby się nie dać "nabrać". Wielu z nas pewnie jeszcze nawet nie zdaje sobie sprawy z zagrożeń, jakie ze sobą niesie. Przed nami ciekawy czas...
Potrzebujemy intensywnej i szybkiej edukacji, od najmłodszych lat. I nie chodzi tu tylko o edukację dotyczącą deepfake w wideo czy na fotografiach. Warto dostrzec tu potrzebę budowania odporności na dezinformację, umiejętność analizowania informacji i krytycznego myślenia, wskazywania manipulacji, szukania rzetelnych źródeł. W dzisiejszych czasach bowiem bez tej wiedzy i umiejętności ciężko nawet oglądać telewizję państwową.
Katarzyna Waś-Smarczewska, Mateusz Gołacki