Spółka, której największym akcjonariuszem i jednocześnie prezesem jest Albert Rokicki, pokazała wyniki i nową strategię. Pierwszy tytuł producenta i wydawcy gier okazał się komercyjną klapą, a do pozostałych inwestorów dociera, że „longterm” to nie tylko składowa nazwy studia, ale wymuszona strategia, jaką trzeba przyjąć, by na razie nie księgować strat na spółce.


Podejście do inwestycji w horyzoncie kilku, kilkunastu lat, podejmowanie decyzji w oparciu fundamentalną ocenę spółek, ich selektywny wybór, analizę zestawu danych ekonomicznych, to filozofia stojąca za długoterminowym inwestowaniem. Znalazła ona odzwierciedlenie w nazwie spółki Longterm Games, w której popularny inwestor Albert Rokicki jest największym akcjonariuszem (46,64 proc.) i prezesem odpowiedzialnym za całą jej działalność. Nie można odmówić jej racjonalności, a chociażby Warren Buffett, od lat inwestujący w ten sposób, jest przykładem na jej opłacalność w długim terminie.
Wydaje się, że o takim podejściu do strategii biznesowej zapominały władze spółki Longterm Games bowiem na początku swojej działalności operacyjnej postawili na jedną kartę, jaką była produkcja i wydanie gry „Space Tail: Every Journey Leads Home”, która miała premierę 3 listopada 2022 r. na platformie Steam.
Jedna karta i drogie pudło
Według raportu spółki opublikowanego 13 lutego 2023 r. przychody z tytułu sprzedaży gry w IV kwartale wyniosły tylko 62 tys. zł. Z drugiej strony spółka dokonała odpisu na blisko 2,9 mln zł, przewidując na bazie sprzedaży, że istnieje ryzyko nieosiągnięcia zwrotu kosztów gry.
Odpis wpłynął na całoroczny wynik spółki, która 2022 r. zamknęła stratą 2,84 mln zł wobec 236,7 tys. zł straty w 2021 r. Gotówka na kontach spółki stopniała do 343 tys. zł z ponad 1 mln, jakie miała do dyspozycji na początku roku. To ważne z perspektywy kosztów stałych, o których mówiono na webinarze po wynikach, które wynoszą ok. 40 tys. miesięcznie.
Co prawda kurs spółki zyskiwał 14 lutego przed południem ok. 2,5 proc. do 7,88 zł i dawał giełdową kapitalizację na poziomie ok. 10 mln zł, ale inwestorzy, którzy wzięli udział w ofercie publicznej, liczą straty. W 2020 r. 200 tys. akcji po 12,5 zł kupiło 65 inwestorów indywidualnych i jedna osoba prawna (pozyskano 2,5 mln zł), a w 2021 r. 86,3 tys. akcji po 23 zł przydzielono 50 osobom fizycznym oraz 3 osobom prawnym (pozyskano 1,98 mln zł). Z tą ostatnią ceną akcji spółka weszła na NewConnect w październiku 2022 r. i od tego czasu ich wartość spadła o blisko 66 proc.
„Małe produkcje, typu symulatory, przy których wydatki na marketing oraz tzw. hype są stosunkowo niewielkie w porównaniu z wysokobudżetowymi produkcjami z segmentu AAA, charakteryzują się dużym ryzykiem i dużą losowością, jeśli chodzi o przewidzenie możliwego sukcesu gry. Dobrym przykładem jest tutaj Playway, który wypuszcza mnóstwo małych gier, jednak gro przychodów generują nadal House Flipper i CMS” – komentuje dla Bankier.pl Maciej Kietliński, analityk branży z DM XTB.
LongetrmGames swoją nazwę, poza blogerskim rodowodem, czerpie może przede wszystkim z modelu biznesowego, który zakłada produkowanie gier tzw. „long sellerów”, czyli z długim ogonem sprzedażowym i generowaniem przychodów w długim okresie po wydaniu gry, płatnych dodatków i kolejnych części.
W przypadku „Space Tail” na to się nie zanosi, chociaż na spotkaniu z inwestorami po wynikach władze spółki zapowiedziały na marzec 2023 r. premierę tytułu w wersji na konsole PS4, PS, XboX One i XboX Seriers S/X oraz Nintendo Switch, które mogą podreperować fatalne wyniki sprzedażowe, nawet mimo niewielu, ale jednak pozytywnych opinii o jakości gry widocznych na Steam.
„W przypadku Longterm Games twórcy postawili wszystko na jedną kartę i póki co, ta strategia nie przynosi rezultatów. Planowane jest wydanie gry na konsole, jednak biorąc pod uwagę aktualną dynamikę sprzedaży, osiągniecie progu rentowności z tego projektu przy bardzo wysokich, jak na taką grę kosztach (ok 2 mln zł), może okazać się niewykonalne” – prognozuje Kietliński.
Nowa, lepsza strategia?
Dzień publikacji raportu był także okazją to zaprezentowania strategii spółki na najbliższe lata, do końca 2024 r., a więc niezbyt długoterminowej, w której spółka na bazie pierwszych doświadczeń w branży gamdev rezygnuje z ryzykownego zaangażowania w produkcję jednego tytułu i wydawania go samodzielnie, natomiast skupia się na przygotowaniu i sfinansowaniu wczesnego etapu gry (tzw. pre-produkcji, czyli grywalnych prototypów), by później szukać wydawcy, który sfinansuje tytuł i pomoże we właściwym marketingu.
Drugim członem strategii jest "inwestowanie nadwyżek finansowych" w spółki gamedev i wspieranie ich na wczesnym etapie rozwoju oraz w drodze na NewConnect. Na teraz Longterm Games posiada udziały Covenant.dev, Enjoy Studio, Rune Powered. W tej pierwszej za ok. 600 tys. zł, sprzedał część udziałów koreańskiemu Kraftonowi.
Z kolei Enjoy Studio było współodpowiedzialne za produkcję „Space Tail”, a teraz rozpoczyna pracę nad swoją własną grą, wydawaną przez amerykańskiego partnera Freedom Games. Longterm Games, chce wprowadzić studio na NewConnect. Obecnie posiada 41 proc. udziałów w spółce.
„Spółka Longterm Games nie powstałaby, gdyby nie powstał najpierw portal longterm.pl dla inwestorów giełdowych i gdyby nie fakt, że tak skutecznie udawało się nam inwestować własny kapitał (twórcom portalu, przyp. red.). Powiedzmy sobie szczerze, ta część inwestycyjna udała nam się o wiele lepiej niż produkcja gier do tej pory. Miejmy nadzieję, że ta pierwsza noga (produkcja gier, przyp. red.) dogoni tą drugą (inwestowanie w spółki gamedev, red.)” - powiedział na webinarze z inwestorami prezes Albert Rokicki.
Patrząc jednak na zaprezentowaną strategię trudno by była odpowiedzią na jakąkolwiek niszę w polskiej branży gamedev. W podobny sposób funkcjonuje co najmniej kilka spółek, z większym zapleczem kapitałowym, sukcesami wydawniczymi, a tym samym ze zbudowanym zaufaniem inwestorów.
Tego, póki co spółce Longterm Games brakuje, chociaż na giełdzie jest notowana od niespełna pięciu miesięcy, to dołączyła do grona tych podmiotów, których akcje zostały szybko przecenione o kilkadziesiąt procent, sprawiając, że przynajmniej część akcjonariuszy "została zmuszona" być inwestorami długoterminowymi, jeśli stronią oni od księgowania pokaźnych strat na swoich rachunkach.