Poprawiła się dostępność leków w naszych aptekach, ale nadal kwitnie proceder nielegalnego wywozu leków za granice kraju.


Komputerowy system do kontroli, których leków brakuje i gdzie, będzie wdrożony rok później, niż planowano.
Pełny obraz sytuacji mieliśmy mieć już od 1 stycznia 2017 roku. "Obecnie trwają prace legislacyjne mające na celu przesunięcie tego terminu na 1 stycznia 2018 r." - poinformowała rzeczniczka resortu zdrowia Milena Kruszewska i wyjaśniła, że termin zostanie przesunięty m.in. ze względu na prośby przedsiębiorców i konieczność dostosowania się do wymogów systemowych - pisze "Gazeta Wyborcza".
Choć problemy z dostępnością leków są dużo mniejsze, to ciągle nielegalnie wyciekają one z naszego kraju. Tylko w ubiegłym roku wartość refundowanych leków, które opuściły granice kraju szacowana była na 2,5 mld zł. Jak powiedziała "Dziennikowi Gazecie Prawnej" osoba z sektora farmaceutycznego, powstała szara strefa pozyskiwania specyfików i wywożenia ich za granicę. Istnieją zorganizowane grupy, które skupują leki z niepublicznych zakładów opieki zdrowotnej i domów pomocy społecznej, a następnie sprzedają je na Zachodzie.
Rzecz w tym, że szczegółowe kontrole, jakimi poddawane są hurtownie i apteki, nie obejmują niepublicznych ZOZ-ów i DPS-ów. W efekcie pacjenci nie mogą wykupić wielu leków.
W porównaniu z Europą Zachodnią leki są tanie. Popyt jest zwłaszcza na leki nasercowe, przeciwzakrzepowe i przeciwastmatyczne. Preparat przeciwzakrzepowy kosztuje u nas ok. 100 złotych - za granicą pięć razy tyle. (PAP)
sp/ mmi/ sto/