Kurs euro dotknął poziomów, które zatrzymywały poprzednie spadkowe korekty w lecie i jesienią. Natomiast notowani a dolara amerykańskiego przez krótki czas znalazły się poniżej poziomu 4,50 zł, osiągając najniższe wartości od lipca.


We wtorek o 10:02 kurs euro wynosił 4,6810 zł i był tylko nieznacznie niższy od poniedziałkowego kursu odniesienia. Za to nad ranem notowania euro zeszły nawet do poziomu 4,6658 zł i tym samym znalazły się blisko lokalnych minimów z listopada, września i sierpnia.
Ewentualne przełamanie strefy wsparcia leżącej w przedziale 4,65-4,67 zł otwierałoby drogę ku dalszym spadkom kursu euro. Potencjalnie mówimy tu o poziomach rzędu 4,55 zł, czyli wiosennemu minimum obserwowanego po odreagowaniu marcowego załamania. Jednakże do takiego ruchu złoty potrzebowałby jakichś nowych impulsów.
Reklama
Póki co polska waluta pozostaje na łasce sentymentu inwestorów zagranicznych i tańczy w rytm wybijany przez zmiany kursu EUR/USD. W poniedziałek najpierw doszło do nieudanego wybicia listopadowego szczytu, a później kolejni przedstawiciele Fedu rozwiewali nadzieje na zmianę nastawienia polityki monetarnej w USA.
W rezultacie kurs dolara na polskim rynku najpierw spadł do 4,4561 zł, by zakończyć poniedziałek aż 7 groszy wyżej. Dziś rano amerykańska waluta była wyceniana na 4,5072 zł – czyli podobnie jak przez ostatnie kilka dni.
Frank szwajcarski notowany był po 4,7470 zł, a więc o ponad dwa grosze niżej niż dzień wcześniej. Helweckiej walucie zaszkodziły dane o PKB w III kwartale, w którym odnotowano wzrost tylko o 0,5% rdr (oraz 0,2% kdk), co było wynikiem wyraźnie słabszym od oczekiwanych przez ekonomistów 1,0%.
Za to o ponad dwa grosze drożał funt brytyjski, za którego we wtorek rano trzeba było zapłacić 5,4290 zł. W listopadzie szterling był notowany w dość szerokim paśmie 5,30-5,50 zł.
Krzysztof Kolany