Każdego roku w krajach, w których prowadzony jest rejestr wypadków konsumenckich, odnotowuje się tysiące związanych z zabawkami wypadków. Rzecznik zwrócił uwagę przede wszystkim na zagrożenie pistoletami, strzelającymi plastikowymi kulkami. Podał przykład sześcioletniego chłopca, który podczas zabawy poważnie zranił sobie oko.
Mimo nadzoru prowadzonego przez UOKiK, na polski rynek nadal trafiają niebezpieczne zabawki, sprzedawane są na straganach i bazarach. Dlatego pełnomocnik RPO ds. rodziny, prof. Janusz Szymborski wskazuje na wzmożony nadzór takich miejsc.
Druga kwestia, z którą Rzecznik zwrócił się do prezesa urzędu, dotyczy informacji i rejestracji wypadków związanych z zabawkami. W Polsce istnieje przepis - rozporządzenie Ministra Zdrowia z kwietnia 2004 roku, które zobowiązuje ministerstwo do utworzenia systemu rejestracji wypadków konsumenckich. Jednak 4 lata po wydaniu tego rozporządzenia nie ma informacji, czy taki system w ogóle funkcjonuje. Profesor Szymborski zaznaczył, że jeśli okaże się, iż system rejestracji nie działa lub działa niewłaściwie, rzecznik zwróci się do Minister Zdrowia z kolejnymi pytaniami.
Jak wykazały badania przeprowadzone na zlecenie UOKiK przez Państwową Inspekcję Handlową, około 35 procent zabawek dostępnych na polskim rynku stwarza możliwość zagrożenia dla dzieci.
Źródło:IAR
