Zwolennicy konkursów
Czemu marszałkowie nie chcą tworzyć takich list? Bo trzymają się zasady, że unijne środki powinny być dzielone w drodze konkursów. Bo tylko konkurs pozwoli na wyłonienie najlepszych projektów. Zresztą, wszystkim samorządom gminnym i powiatowym tłumaczone od dawna, że bez konkursów ani rusz.
- Gdybyśmy na tym etapie ustalali listę kluczowych dla regionu inwestycji, byłaby to lista ułożona właściwie z sufitu - powiedziała DZ Elżbieta Bieńkowska, która zajmuje się unijnymi funduszami w śląskim Urzędzie Marszałkowskim. - Te listy to wymysł naszego ministerstwa, a nie Komisji Europejskiej. Były nawet głosy, że Komisja może wręcz nie zaakceptować Regionalnych Programów Operacyjnych z dołączonymi listami.
- To nieuzasadniona obawa - komentuje Władysław Ortyl, wiceminister rozwoju regionalnego. - To prawda, że stworzenie tych list jest naszym wymogiem, ale zapewniam, że Komisja patrzy na tę naszą inicjatywę z aprobatą.
Szersze spojrzenie
Wiceminister tłumaczy, że listy są Warszawie potrzebne przede wszystkim po to, by wpasować plany samorządów w szersze projekty rządowe. - Chcemy na przykład zobaczyć, jak się mają do plany budowy autostrad, do lokalizacji węzłów komunikacyjnych. To są bardzo ważne informacje - przekonuje Ortyl. - Poza tym pozwoli to na przyśpieszenie wielu inwestycji. Po pierwsze - gdy taka lista zostanie zatwierdzona, to dokumentację tych zadań będzie można zrobić za unijne pieniądze. Po drugie - te zadania zostaną wyłączone z procedur konkursowych i tym samym będzie je można realizować szybciej.
Szefowie regionów obawiają się jednak, że właśnie ta ostatnia kwestia może prędzej czy później wywołać burzę. Bo przy ustalaniu listy kluczowych inwestycji nie było czasu na zrobienie konsultacji społecznych z prawdziwego zdarzenia. Na przykład na Opolszczyźnie powołano w pośpiechu zespół złożony z kilku naukowców, który wskazał dziewięć najważniejszych zadań. Na liście jest między innymi przebudowa pałacu w Mosznej na wielkie centrum hotelowe, modernizacja amfiteatru na Górze św. Anny czy zakup nowych szynobusów.
- To nie jest jeszcze zamknięta lista. Wysłaliśmy ją na wyraźne żądanie ministerstwa, ale będziemy ją jeszcze konsultować - zapewnia Maja Byrdak.
Problem może się jednak pojawić, gdy w trakcie takich konsultacji wypadnie zadanie, które Warszawa już przedstawiła Brukseli jako kluczowe i zaklepane.
Mniej pieniędzy
Dla województw w zachodnim pasie kraju, które dostały mniej pieniędzy niż chciały, sprawa może być dodatkowo drażliwa. Bo nie dość, że funduszy jest mniej, to jeszcze poważna ich część będzie dzielona bez konkursów - czyli gminy o nie nie zawalczą. Prezydenci miast mogą zacząć głośno pytać, dlaczego marszałkowie wskazali te, a nie inne zadania. Tym bardziej, że wchodzimy właśnie w kampanię wyborczą do samorządów i takie pytania będą politycznie nośne. A sprawa jest drażliwa - w Opolskiem były już przypadki, że pomijane przy podziale unijnych pieniędzy gminy odgrażały się, że przejdą do ościennych regionów: śląskiego (Kietrz) i dolnośląskiego (Nysa).
Dziennik Zachodni
Marek Świercz