Jesień 2012 zapisze się jako kamień milowy w historii polskiej bankowości. Wystartują w nim dwa projekty płatności NFC, tworzone wspólnie przez banki i operatorów telefonii komórkowej. Do tego, że banki promują nowe instrumenty płatniczej, zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Tym razem można jednak odnieść wrażenie, że to operatorzy grają pierwsze skrzypce.

Źródło: Thinkstock
W ciągu kilku ostatnich lat telefony stały się czymś więcej niż tylko ulepszoną wersją starego wynalazku Alexandra Bella. Dziś przypominają raczej przenośny komputer – dają dostęp do zasobów internetu, pozwalają robić i obrabiać zdjęcia i filmy, potrafią zlokalizować się w przestrzeni i komunikować z innymi urządzeniami. Paradoksem jest jednak fakt, że firmy telekomunikacyjne mają coraz większe trudności z czerpaniem zysków ze swojej działalności.
W poszukiwaniu nowych rynków
Operatorzy telefonii komórkowej działają na nasyconym rynku. Nowych klientów jest jak na lekarstwo, a liczba kart SIM już dawno przekroczyła liczbę mieszkańców Polski. Zwiększaniu przychodów nie pomagają również narzucane odgórnie stawki rozliczeń, które ustala Urząd Komunikacji Elektronicznej. Coraz mniej zarabia się na połączeniach głosowych, chociaż dynamicznie rozwijają się usługi związane z transmisją danych.
| »MyWallet od T-Mobile, czyli pierwszy mobilny portfel NFC |
Telekomy, przyzwyczajone do szybkiego tempa wzrostu, ratują się na różne sposoby. Jednym z nich jest rozbudowywanie oferty (np. o usługi TV) i proponowanie klientom łączonych pakietów. Operatorzy próbują także sięgać poza swoją branżę, kierując się w stronę szeroko rozumianych usług IT.
Telekomy u sterów
Przedstawione w tym tygodniu projekty Orange i T-Mobile wpisują się w ten trend. Dla telekomów każde nowe zastosowanie telefonu to okazja, która odpowiednio wykorzystana, może stworzyć nowe źródło przychodów. Nic zatem dziwnego, że do pomysłu połączenia smartfona z kartami płatniczymi podeszły entuzjastycznie.
W obu przypadkach operatorom przypadła rola pierwszoplanowa – tzw. bezpieczny element, czyli zabezpieczone dane pozwalające na działanie płatności zbliżeniowych, znalazł się na karcie SIM wydawanej przez sieć. Oznacza to, że telekomy pełnią rolę „bramkarza”, który decyduje, czyje karty płatnicze będą mogły znaleźć się w telefonie klienta. Szczegóły umów pomiędzy bankami a operatorami nie są oczywiście znane, ale można podejrzewać, że sieci komórkowe coś na tej współpracy zyskują. Niewykluczone, że kiedyś, gdy usługa się upowszechni, zechcą również pobierać od klientów opłaty. T-Mobile już zresztą zapowiedział, że po dwóch latach korzystanie z mobilnego portfela będzie kosztować 2 zł miesięcznie.
| »Visa: rynek jest gotowy do wdrażania płatności mobilnych |
Kto będzie chciał płacić komórką?
Sceptycy mówią, że zbliżeniowy portfel w telefonie to chybiony
pomysł, pozbawiony przewag nad tradycyjnymi kartami płatniczymi. Warto jednak
pamiętać, że to, czego jesteśmy obecnie świadkami to zaledwie pierwszy etap
rozwoju nowych rozwiązań. Ważne, że ta innowacja, do tej pory testowana na
ograniczoną skalę, przejdzie swój chrzest bojowy na rynku. Oby telekomy i banki
zechciały wysłuchać, co mają do powiedzenia klienci, którzy sprawdzą nowy
produkt w działaniu.
Michał Kisiel
analityk Bankier.pl




























































