Ograniczenie zarówno dużych inwestycji deweloperskich, jak i prywatnych przedsięwzięć budowlanych, a co za tym idzie - spadek zleceń i rosnące koszty firm w tym sektorze, to bezpośrednie przyczyny pogarszania się sytuacji na rynku pracy w branży budowlanej. Według ekspertów będzie tylko gorzej.


Jak twierdzi prof. Waldemar Rogowski, główny analityk BIK i BIG InfoMonitor, wzrost liczby firm z problemami w branży budowlanej wynika z dużego ograniczenia inwestycji zarówno w sektorze prywatnym, jak i publicznym.
– Bezpośredni wpływ na tę sytuację miał wzrost cen materiałów budowlanych, kosztów pracy i energii – uważa Rogowski. – Negatywnie wpłynęła na to również obecna sytuacja makroekonomiczna związana m.in. z wojną w Ukrainie, która nasiliła niepewność, ograniczyła popyt i przyłożyła się do wzrostu inflacji. Firmy deweloperskie ograniczyły liczbę planowanych inwestycji. Spadła też liczba wydawanych pozwoleń na budowę. Niekorzystne zmiany na rynku mieszkaniowym wywołane są także zmniejszoną zdolnością kredytową Polaków.
Wynagrodzenia w budownictwie już nie rosną
Sytuacja ta spowodowała, że pracownicy budowlani nie nalezą już do jednej najbardziej poszukiwanych profesji na rynku pracy.
Według Jarosława Wójcika, managera projektu Wielkiebudowanie.pl, dane opublikowane na początku lutego wskazują, że zapotrzebowanie na pracowników budowlanych zdecydowanie spadło. Jednak nie powinno to powiększać bezrobocia.

Podatkowy rozkład jazdy i wskaźniki kadrowo-płacowe na 2023. Ściąga dla przedsiębiorcy
Od stycznia 2023 r. zmieniły się wskaźniki kadrowo-płacowe. Prezentujemy najważniejsze zmiany. I zachęcamy do pobrania pliku pdf. Pobierz e-book bezpłatnie lub kup za 20 zł.
Masz pytanie? Napisz na marketing@bankier.pl
– Osoby, które tracą pracę w budowlance, nie pozostają długo bez pracy – mówi Bankier.pl, Jarosław Wójcik. – Dość szybko znajdują zatrudnienie w branży magazynowej lub w spedycji, która w ostatnim czasie bardzo się rozwinęła. Nawet jeśli nie jest to dla nich równie dobrze płatne zajęcie, to na pewno znacznie bardziej stabilne. Poza tym mimo wzrostu płacy minimalnej zarobki w branży nie są już takie dobre jak jeszcze dwa lata temu. Wiele wskazuje na to, że budownictwo wejdzie w szarą strefę, zwłaszcza małe i średnie firmy. To również może się przekładać na pracowników, których oficjalnie płace będą niskie, a reszta będzie płacona „pod stołem”. Jednak średnie wynagrodzenia w budownictwie, nawet te nieoficjalne, już nie rosną.
Jesienią sytuacja jeszcze się pogorszy
Jak twierdzi Jarosław Wójcik, obecnie jest jeszcze ruch w wykończeniówce, bo to jest ostatnie ogniwo procesu inwestycyjnego.
– Tu wciąż jeszcze 80 proc. firm szuka pracowników – mówi. – Jednak po sezonie wiosennym i tu zrobi się równie źle jak w innych branżach. Nawet jeśli nastąpi jakaś zmiana w gospodarce, to w budownictwie nieprędko nastąpi poprawa. Aktualnie jeszcze 60-70 proc. firm budowlanych poszukuje pracowników. We wrześniu lub październiku może to spaść nawet do 50 proc. Jedynie w województwach opolskim, świętokrzyskim i lubuskim już teraz jedynie 30 proc. rozgląda się za rękami do pracy. Dlatego słabo widzę przyszły rok. Zwykle jeśli wzrastają zamówienia na budowę domów, to samo dotyczy także zamówień na mieszkania. Jednak na razie wszystko idzie w złym kierunku. Jesienią sytuacja może wyglądać jeszcze gorzej.
Kadra odpływa do innych branż
Jak powiedziała Bankier.pl Olga Nowakiewicz, recruitment business parter dla sektora budowlanego w firmie Manpower, konsekwencje wojny w postaci przerwanych łańcuchów dostaw, drastycznych podwyżek cen materiałów i kosztów transportu to tylko niektóre wyzwania branży.
– Odpływ ukraińskich pracowników, inflacja, a także niepewność otoczenia biznesowego i sytuacji geopolitycznej spowodowały, że branża była zmuszona do renegocjacji kontraktów i ostrożności, także w kontekście zatrudnienia – uważa. – Spowolnienie inwestycji samorządowych i wyhamowanie sektora mieszkaniowego przyczyniło się do redukcji zatrudnienia. Z uwagi na to obserwujemy też odpływ kadry do innych branż.
Potrzebni będą specjaliści od energooszczędnych technologii
Jak twierdzi Olga Nowakiewicz, zauważalny jest także większy niepokój wśród kandydatów związany z niepewną sytuacją ekonomiczną. Pomimo tego branża wciąż odnotowuje rotację, a zapowiadana recesja nie wpływa istotnie na otwartość na zmianę pracy.
– Jako dodatkowy, kluczowy czynnik przy zmianie pracy pojawił się, obok wynagrodzenia, portfel zamówień pracodawcy, który ma zagwarantować stabilne zatrudnienie przez okres kryzysu – dodaje ekspertka Manpower. – Właściciele firm, aby zatrzymać pracowników, pozostają skłonni do podnoszenie oferty, ale jedynie do wymiaru akceptowalnego w siatce wynagrodzeń. Branża wciąż odczuwa niedobór talentów w wąskich, branżowych specjalizacjach. Poszukiwani są m.in. specjaliści przygotowujący roszczenia oraz eksperci BIM. Wzrost zainteresowania inwestycjami w nowe, energooszczędne technologie, OZE (odnawialne źródła energii) i WtE (Waste to Energy) przełoży się na zapotrzebowanie na wysoko wykwalifikowaną kadrę do prowadzenia tych projektów.
Spowolnienie jeszcze nie wszędzie widoczne
Jak powiedział Bankier.pl Łukasz Iwaszkiewicz z Gdańskiego Urzędu Pracy, na razie nie widać tam jeszcze spowolnienia w branży budowlanej.
– W styczniu ubiegłego roku mieliśmy 21 ofert pracy m.in. dla robotników budowlanych, pomocników oraz malarzy. W tym roku jest 30 propozycji pracy na podobnych stanowiskach. To skok o blisko 30 proc. – mówi Iwaszkiewicz. – Jednak Gdańsk jest dużym miastem, w którym nawet jeśli deweloperka się wycofuje, to wciąż prowadzonych jest wiele inwestycji infrastrukturalnych, które potrzebują pracowników. Dlatego spowolnienie w tej branży nie jest jeszcze takie widoczne.
Kryzys w budowlance nabiera tempa. Pensje już nie rosną, brakuje ofert pracy, a ma być jeszcze gorzej