To był jej rok jako bizneswoman. Taylor Swift nie musiała kierować koncernem ani nawet bankiem centralnym, by zostać jednym z głównych finansowych graczy na świecie w 2023 roku.


Jej trasa koncertowa "Eras" wypełniała największe stadiony na świecie, fani wydawali miliony dolarów na gadżety, a film z tej samej trasy koncertowej bił rekordy kasowe w boxofficach. Tego, czego finansowo dokonała piosenkarka, nie powstydziłby się ani Musk, ani Gates.
Taylor Swift posiadająca wciąż powiększającą się bazę fanów, którzy z całą mocą swoich portfeli wkroczyli na rynek, by wydawać pieniądze na jej występy, płyty (także te starsze, które wydała we wznowionych wersjach), koszulki czy inne gadżety, może spokojnie odtrąbić sukces. W końcu dla każdego CEO, czy posiada ten tytuł formalnie, czy nie, liczy się wynik roczny, jaki odniosła kierowana przez nich marka. "Jest potęgą biznesową" - określiła Armen Shaomian, profesor zarządzania sportem i rozrywką na Uniwersytecie Południowej Karoliny w USA w CNN. - Żaden inny lider, a przynajmniej sobie takiego nie przypominam, nie wzbudził takiej dobrej woli wśród klientów, tylę międzynarodowego entuzjazmu, ani takiej przedsiębiorczości - dodaje. Sama Swift tak przy okazji została miliarderką.
Trasa koncertowa "Eras" za 1 mld dolarów
Jeszcze trwa, a jej zakończenie planowane jest w przyszłym roku. Jak informują media, była to największa trasa w historii firmy biletowej, wyprzedzając inne zespoły pod względem sprzedaży biletów. Choć sama Swift nie opublikowała oficjalnych danych, ale szacunki pokazują, że do tej pory już osiągnęła 10-cyfrowy wynik. Na początku grudnia firma Pollstar podliczyła, że pierwsze 60 koncertów zarobiło ponad 1 mld dolarów. Jednak z wyliczeń CNN wynika, że w samych Stanach Zjednoczonych dochody mogły przynieść w tym roku 2 mld dolarów, co czyni tę trasę najbardziej dochodową w historii.
Serwis SeatGeek analizujący ceny biletów obliczył, że średnia kwota, którą trzeba było wydać, by kupić bilet "z drugiej ręki" na trasę "Eras" wyniosła 1607 dolarów. Na odsprzedaży wejściówki na występ z trasy "Reputation" z 2018 roku można było dostać 191 dolarów. To oznacza wzrost o 741 proc.


Nie tylko do skarbca królowej
Zgodnie z krążącymi opowieściami jest dobrą szefową. Przyznała m.in. premie w wysokości 100 tys. dolarów kierowcom cieżarówek, którzy przewożą jej sprzęt, dosłownie wprawiając w ruch trasę koncertową. Ale to nie wszyscy, którzy zarabiają na koncertach.
Sama trasa koncertowa przypomina wielką kulę śnieżną wydatków, gdziekolwiek się zjawi, co prawda wypalając portfele fanów, ale dając zarobić miejscowym przedsiębiorcom. Za wykupionymi na występy gwiazdy biletami szły wykupione pokoje hotelowe czy sklepy odzieżowe, sprzedające np. ubrania pasujące do piosenek, czerwone pomadki czy bransoletki przyjaźni (o których śpiewa w utworze "You're on Your Own.Kid").
Nie mają trzydziestki, a ich konta puchną od milionów. Zobacz, kto ma najwięcej
Spiderman, piosenkarz czy Jedenastka? Młodzi, piękni i bogaci. Magazyn "Heat" opublikował listę Brytyjczyków przed trzydziestką, którzy mogą pochwalić się co najmniej siedmiocyfrowymi kwotami na koncie. Jak się okazało, król jest tylko jeden. Zdeklasował on konkurencję o kilka długości.
Niesamowity zmysł do prowadzenia biznesu
Wraz z trasą koncertową do miast zawitały stoska z czapkami, swetrami, plakatami, płytami i wszystkim, o czym fan może tylko pomarzyć. Było to doskonałe studium zdrozumienia klientów i odpowiadanie na ich popyt. - Aspekty hanldowy trasy był bardzio ważny, ponieważ pozwolił fanom zabrać do domu część tych wrażeń. Skupiając się wokół tych pozytywnych wspomnień, będą chcieć przeżyć je jeszcze raz i kupią bilet na kolejny koncert - wyjaśnia profesor.
Zwraca także uwagę na logistykę. Fani ustawiali się w kolejce na kilka godzin przed otwarciem stadionów, ponieważ stoiska z gadżetami znajdowały się w innym miejscu. Gdy więc chcieli mieć wybór, musieli być pierwsi, a kto odstał kilkadziesiąt minut, na pewno coś kupi. - Nawet jeśli jedna czwarta z tych osób cos kupiła - Armen Shaomian pozwala sobie na spokojne szacunki - to piosenkarka zarabia około 1 mln dolarów dziennie.
Przeczytaj także
Jak nie na żywo, to może na wielkim ekranie
Wykorzystując gorączkę medialną, piosenkarka wypuściła w połowie października paradokument "Taylor Swift: The Eras Tour". Film w weekend otwarcia zarobił tylko w USA i Kanadzie oszałamiającą kwotę 96 mln dolarów, co uczyniło go najbardziej dochodowym filmem koncertowym. W mniej niż 24 godziny pobił rekord uzyskanych przychodów ze sprzedaży biletów w ciągu 103 lat.
Markę Taylor podbił magazyn "Time", który przyznał jej tytuł zarezerwowany do tej pory dla np. Baracka Obamy, Angeli Merkel czy papieża Franciszka. Została "Człowiekiem Roku 2023".
- Mam wrażenie, że przełomowy moment w mojej karierze miał miejsce w wieku 33 lat [a więc w 2022 roku, keidy domykano ostatnie ustalenia najnowszej trasy koncertowej - przypis red.] - mówi Taylor Swift. - Po raz pierwszy w życiu byłam na tyle silna psychicznie, by znieść to, co się z tym wiąże."
***
Popkultura i pieniądze w Bankier.pl, czyli seria o finansach "ostatnich stron gazet". Fakty i plotki pod polewą z tajemnic Poliszynela. Zaglądamy do portfeli sławnych i bogatych, za kulisy głośnych tytułów, pod opakowania najgorętszych produktów. Jakie kwoty stoją za hitami HBO i Netfliksa? Jak Windsorowie monetyzują brytyjskość? Ile kosztuje nocleg w najbardziej nawiedzonym zamku? Czy warto inwestować w Lego? By odpowiedzieć na te i inne pytania, nie zawahamy się zajrzeć nawet na Reddita.