80 statków płynących z towarami z Azji, m.in. z Chin, do Europy czy wschodniego wybrzeża USA łapie kilkutygodniowe opóźnienia, czekając na możliwość przeprawy przez Kanał Panamski. Ta sytuacja oczywiście wpłynie na łańcuchy dostaw. Jak się okazuje, niektórzy armatorzy zapłacili 4 mln dolarów, by ominąć kolejkę i uzyskać priorytet pierwszeństwa.


Zamiast ośmiu do dziesięciu godzin - bo tyle średnio zajmował tranzyt - statki czekają w kolejce od jednego do dwóch tygodni. Najpoważniejsze opóźnienia sięgają czterech tygodni. Średnia cena aukcyjna tranzytu z pierwszeństwem przepłynięcia wynosiła 173 tys. dolarów. Teraz miała skoczyć nawet do 4 mln dolarów.
Średnio codziennie przez Kanał Panamski przepływało około 38 statków. Teraz liczba ta spadła do 24, a finalnie może wynieść zaledwie 18. W 2022 roku przekroczyło go ponad 14 tys. statków. Na razie nic nie wskazuje na to, by sytuacja uległa poprawie, więc łańcuchy dostaw mogą doświadczyć nawet kilkumiesięcznych opóźnień. Część ekspertów uważa, że taki stan może potrwać nawet do 2025 roku. Poziom wody na ważnym 80-kilometrowym szlaku żeglugowym łączącym Atlantyk z Pacyfikiem spadł do najniższego notowanego od połowy XX wieku.
W związku z tym dziesiątki kontenerowców, które wypełnione są nowymi iPhone'ami, telewizorami, rowerami, ubraniami i lampkami choinkowymi, czekają na przeprawę. Analitycy ostrzegają, że może to wpłynąć na zamówienia złożone na Boże Narodzenie, ale nie tylko. Koszty żywności oraz energii mogą pójść do góry w związku tym, że zboża i paliwa także są transportowane tym kanałem.
Alternatywna trasa dla transportu morskiego wiedzie przez Kanał Sueski, który także doświadcza suszy obniżającej poziom wody.
- Rezultatem mogą być niedobory towarów i wzrost cen w wyniku walki sprzedawców detalicznych o dostępne zapasy - ocenia David Jinks, szef działu badań konsumenckich w ParcelHero cytowany przez "Daily Mail".