Rada Nadzorcza KGHM odwołała ze stanowiska dotychczasowego prezesa Herberta Wirtha - czytamy w komunikacie spółki. Stery spółki przejął Krzysztof Skóra, który kombinatem zarządzał za czasów poprzednich rządów Prawa i Sprawiedliwości.
Z zarządu KGHM rada nadzorcza odwołała również Marcina Chmielewskiego, Jacka Kardelę i Jarosława Romanowskiego. Zachował swoje stanowisko wiceprezes Mirosław Laskowski. Nowymi wiceprezesami lubińskiej spółki zostali Mirosław Biliński i Jacek Rawecki.
Nowy-stary prezes
Najważniejsze stanowisko przejął Krzysztof Skóra, działacz Prawa i Sprawiedliwości. To on będzie w najbliższym czasie zarządzał miedziowym gigantem. Dla Skóry jest to ponowne wejście do tej samej rzeki, na fotelu prezesa KGHM-u zasiadał już bowiem pomiędzy lutym 2006 a styczniem 2008 roku, a więc za poprzednich rządów Prawa i Sprawiedliwości. Później napotkał typowy dla powołanego z politycznego nadania sternika państwowej spółki problem: zmieniła się partia rządząca, która na ważnych stanowiskach – podobnie jak poprzednicy – chciała mieć swoich ludzi.


Należy jednak zauważyć, że kariera Skóry w KGHM-ie nie była przebojowa. Rządził krótko, nie zapadł szczególnie w pamięć odważnymi czy istotnymi decyzjami. Dla akcjonariuszy mniejszościowych niezbyt pocieszający może być fakt, że Skórę chwalą związkowcy. Po drugie, krótki epizod w KGHM jest jedyną mocną pozycją w CV nowego-starego prezesa, co sugeruje brak doświadczenia. Szczególnie, że w ostatnich latach wiele się zmieniło i sternika KGHM-u czeka wiele wyzwań.
Po pierwsze inna jest sytuacja na rynku. Przede wszystkim pojawił się podatek miedziowy, podcinający zyski spółki oraz niemal przekreślający jej szanse na rozwijanie inwestycji w Polsce. Problem uwypukla najtańsza od lat miedź. Zdecydowanie tańsza niż w 2007 roku. To stawia branżę pod presją, zyski producentów miedzi spadają, światowi giganci tną wydatki na inwestycje i zatrudnienie. Są to poważne problemy, z którymi będzie musiał się zmierzyć nowy prezes.


Po drugie KGHM z czasów Skóry, a obecny KGHM to dwie różne bajki. Wówczas była to firma zwijająca katastrofalny afrykański projekt i nieśmiało szukająca możliwości ponownego wyjścia poza Polskę, dziś jest to gigant działający na trzech kontynentach. Organizacyjnie kombinat jest więc trudniejszy do zarządzania.
Wirth, prezes rekordzista z kanadyjską kontrowersją
Owa zmiana nastąpiła przede wszystkim za rządów odwołanego dzisiaj Herberta Wirtha. Spółką dowodził on od lipca 2009 roku, a więc przez ponad 6,5 roku. Jego najważniejszą decyzją była ta z 2012 roku, kiedy to KGHM przejął kanadyjską Quadrę FX. Zyskał dzięki temu nie tylko aktywa w Ameryce Północnej, ale przede wszystkim większościowe udziały w chilijskim Sierra Gorda, jednym z największych surowcowych projektów na świecie.


Kanadyjska transakcja była rekordowa - KGHM za Quadrę zapłacił ponad 9 mld zł. Nigdy wcześniej żadna polska spółka nie wydała tak dużo na zagraniczną inwestycję. Zrodziło to wiele kontrowersji i najprawdopodobniej było jednym z powodów dzisiejszej decyzji rady nadzorczej dotyczącej odwołania Wirtha, obecny rząd otwarcie mówi bowiem o wątpliwościach dotyczących zasadności inwestycji w Chile.
Wątpliwości budzi też cena - przykładowo dziś cały KGHM wyceniany jest na 11,3 mld zł, a więc ledwie 25% więcej niż wyniosła cena kanadyjskiej spółki. Druga strona tłumaczy jednak, że decyzja była podejmowana w innych warunkach rynkowych i ciężko było przewidzieć tak mocny krach na miedzi. Dodatkowo Sierra Gorda dopiero rusza, będzie wydobywała surowce przez lata, a koniunktura może się przecież jeszcze odmienić.
Gigantyczna inwestycja nie jest jedynym rekordem prezesa WIrtha. To za jego czasów, w 2011 roku KGHM wypracował rekordowy zysk – 11,1 mld zł. Spółce sprzyjały jednak drogie surowce: miedź i srebro oraz korzystna sytuacja na rynku walutowym.
(Nie) prawdziwy portret polskiego „managera”

Gdy „manager” przychodzi do nowej spółki to jego pierwszym ruchem jest cięcie kosztów. W komunikatach firmy dominuje wówczas słowo restrukturyzacja. Rzecz jasna nie ma nic złego w szukaniu oszczędności w zbędnych wydatkach. Problem polega na tym, że „manager” z takim samym zapałem jak do szukania kosztów nie rusza z nowymi pomysłami na zwiększenie przychodów. Zysk netto może się tylko pojawić przez cięcie kosztów. Pomysłów na nowe produkty i wejście na inne rynki brak.
(Nie) prawdziwy portret polskiego „managera”

Gdy „manager” przychodzi do nowej spółki to jego pierwszym ruchem jest cięcie kosztów. W komunikatach firmy dominuje wówczas słowo restrukturyzacja. Rzecz jasna nie ma nic złego w szukaniu oszczędności w zbędnych wydatkach. Problem polega na tym, że „manager” z takim samym zapałem jak do szukania kosztów nie rusza z nowymi pomysłami na zwiększenie przychodów. Zysk netto może się tylko pojawić przez cięcie kosztów. Pomysłów na nowe produkty i wejście na inne rynki brak.
Prezesura Wirtha w liczbach
Kapitalizacja spółki za czasów kadencji Herberta Wirtha spadła o 4 mld zł (27%), mimo iż w jej trakcie akcje KGHM-u zanotowały historyczne maksimum. W 2011 roku warte były ponad 200 zł, podczas gdy obecnie kosztują ledwie 56 zł (gdy Wirth startował, wyceniano je na 77 zł).
W latach 2009-2014 (raport za 2015 rok jest jeszcze niedostępny) spółka wypracowała łącznie 122,3 mld zł przychodów i 28,4 mld zł zysku netto. Z zysku tego spółka wypłaciła 13 mld zł w dywidendach i jest giełdową rekordzistką pod względem nominalnej wielkości wypłacanych dywidend. Dodatkowo w ostatnich czterech latach KGHM odprowadził 6,4 mld zł w ramach podatku od kopalin, który de facto jest podatkiem obciążającym jedynie spółkę z Lubina.