Przywileje emerytalne mundurowych od lat budzą – jak najbardziej uzasadnione – oburzenie społeczeństwa, dla którego bezpośredni koszt tych uposażeń sięga 15 mld zł rocznie, czyli ponad 1200 złotych na każdego pracownika sektora prywatnego. Żaden rząd po roku 1989 nie odważył się ruszyć przywilejów tzw. mundurówki.


A są one nie małe. Po pierwsze, żołnierze, policjanci itp. nie płacą 33-procentowego ZUS-u, dzięki czemu ich wynagrodzenie brutto w ujęciu netto jest zdecydowanie wyższe niż ta sama płaca brutto w przypadku „ozusowanych” pracowników. Po drugie, ich emerytura zależy przede wszystkim od wysokości ostatniej pensji, zatem z reguły jest dużo wyższa od świadczeń wypłacanych przez ZUS. Po trzecie, mundurowi korzystają z przywileju bardzo wczesnego wieku emerytalnego, czego najlepszym przykładem jest „agent Tomek” , który przeszedł „w stan spoczynku” w wieku 35 lat.
Osobiście wątpię, aby rząd Prawa i Sprawiedliwości był w stanie przeprowadzić istotną zmianę tego jawnie niesprawiedliwego systemu. Warto jednak kibicować tym zmianom, mając w pamięci, że dla każdego z nas obecny stan rzeczy generuje koszt w wysokości 100 zł miesięcznie.
Tekst jest komentarzem do artykułu pt. "MRPiPS i ZUS chcą likwidacji przywilejów emerytalnych mundurówki".