

Skandal w Irlandii z udziałem prezesa Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej Kazimierza Grenia. Jak informuje Irish Examiner, przed dublińskim stadionem działacz nielegalnie sprzedawał bilety na mecz eliminacji do Mistrzostw Europy 2016 Polski z Irlandią. Z kraju przywiózł ich co najmniej 12.

Grenia aresztowano, bo- jak piszą media- nie miał wymaganej licencji na sprzedaż większej puli biletów. Ostatnią noc spędził w areszcie. Stanął dziś przed sądem, jednak nie został ukarany, bo - jak się wyraził sędzia - zaszły okoliczności łagodzące. Jak pisze Irish Examiner, Polak tłumaczył, że miał bilety dla swoich znajomych z Irlandii i chciał im pomóc wejść na mecz.
Kazimierz Greń osobiście wypiera się wszystkich oskarżeń. Portalowi WP.pl powiedział, że przysługuje mu pula biletów, którą chciał rozdać znajomym przed stadionem. Wówczas-jak twierdzi- bez powodu został aresztowany przez policję. Jak informuje portal Irish Examiner, Greń był w składzie oficjalnej delegacji PZPN na mecz w Dublinie
Tymczasem PZPN zapewnia, że Kazimierz Greń był na meczu w Dublinie prywatnie. Rzecznik Związku Jakub Kwiatkowski powiedział IAR, że sprawa jest na razie znana tylko z mediów i wymaga wyjaśnienia. Jutro zajmie się nią także szef PZPN Zbigniew Boniek.
Listkiewicz: nie wierzę że Greń chciał zarobić na biletach w Irlandii
Były sędzia piłkarski i dawny szef PZPN Michał Listkiewicz nie wierzy, że Kazimierz Greń chciał nielegalnie zarobić na biletach w Irlandii. Prezesa Podkarpackiego PZPN zatrzymała irlandzka policja. Miejscowe media podały, że sprzedawał przed dublińskim stadionem bilety na mecz eliminacji do Mistrzostw Europy 2016 Polski z Irlandią.
Michał Listkiewicz nie wierzy w to, że Kazimierz Greń złamał prawo i dobre obyczaje. Były sędzia zaznaczył, że podkarpacki działacz jest człowiekiem zamożnym i szanowanym. Ma osiągnięcia biznesowe i jest mało prawdopodobne, żeby chciał łamać prawo dla jakiejś korzyści. Michał Listkiewicz oczekuje, że sprawa zatrzymania Kazimierza Grenia szybko się wyjaśni.
Były sędzia piłkarski podkreśla, że na dublińskim meczu Polska - Irlandia było znacznie więcej Polaków, niż wskazywałaby dostępna dla nich pula biletów. Jego zdaniem zapewne także kupili je od kibiców irlandzkich, którym jako gospodarzom, przysługiwała znacznie większa pula. Jak wyjaśnia - Polacy mieli dostęp do około 5 procent biletów, co stanowi około 3 tysięcy, a było ich co najmniej kilkanaście tysięcy. "Jest rzeczą oczywistą, że tysiące polskich kibiców kupiło bilety drogą półoficjalną, bo inaczej nie mogliby się w takiej liczbie tam znaleźć" - powiedział Michał Listkiewicz.
Zdaniem Listkiewicza Kazimierz Greń mógł chcieć przekazać komuś bilety, które oficjalnie kupił, i w cenie, którą sam zapłacił. Jak wyjaśnia były sędzia - czasami działacze są proszeni o umożliwienie dostępu do imprez z limitowaną liczbą biletów - ale nie odbywa się to na zasadzie takiej, jak dawniej handlowano przed kinami czy koncertami.
Michał Listkiewicz podkreślał, że Kazimierz Greń w Irlandii nie reprezentował PZPN, nie był członkiem oficjalnej delegacji.
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/irishexaminer.com/vey/dyd/Bożena Falkowska/ab