Janusz Kaczmarek przed wejściem do prokuratury powiedział dziennikarzom, że podtrzymuje swoje dotychczasowe zeznanie w sprawie śmierci Barbary Blidy. Jego zdaniem nie było wystarczających dowodów, aby zatrzymać byłą posłankę Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
Kaczmarek przyznał, że były w tej sprawie naciski polityczne. Jak powiedział - to co miało miejsce w związku z tą sprawą wykraczało poza standardy demokratycznego państwa prawa.
Pełnomocnik rodziny Barbary Blidy, mecenas Leszek Piotrowski, który przyjechał do łódzkiej prokuratury dużo wcześniej, twierdzi, że dzisiejsze zeznania Kaczmarka mogą postawić byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę przed Trybunałem Stanu. Jednak - zdaniem Kaczmarka - aby się tak stało muszą zeznawać w tej sprawie świadkowie, gdyż jego zeznania nie wystarczą.
Janusz Kaczmarek powiedział, że ówczesny szef ABW Bogdan Święczkowski poinformował go, iż jak Blida "trochę posiedzi" znajdą się dowody. Chodziło o tzw. areszt wydobywczy. Blida musiałaby obciążyć inne osoby z SLD aby odzyskać wolność.
Według nieoficjalnych informacji do łódzkiej prokuratury przyjechał także były szef policji Konrad Kornatowski. Czy będzie dziś przesłuchiwany - tego na razie nie wiadomo.
























































