REKLAMA
ZOOM NA SPÓŁKI

Sędzia Szmydt z zarzutem szpiegostwa. "Nie nazywajmy tego zdrajcy sędzią"

2024-05-09 13:35, akt.2024-05-09 19:44
publikacja
2024-05-09 13:35
aktualizacja
2024-05-09 19:44

Podejmowane przez Tomasza Szmydta działania miały służyć podważaniu międzynarodowej pozycji Polski oraz wywołaniu wewnętrznych napięć. Zgromadzone dowody jednoznacznie wskazują, że brał udział w wojnie hybrydowej - poinformowała PK o uzasadnieniu wniosku ws. uchylenia immunitetu sędziego.

Sędzia Szmydt z zarzutem szpiegostwa. "Nie nazywajmy tego zdrajcy sędzią"
Sędzia Szmydt z zarzutem szpiegostwa. "Nie nazywajmy tego zdrajcy sędzią"
fot. @Szmydt_Tomasz / / Twitter

Sąd dyscyplinarny NSA wydał w czwartek zgodę na uchylenie immunitetu sędziego Tomasza Szmydta, a także jego zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie pod zarzutem szpiegostwa.

"Zgromadzone dowody jednoznacznie wskazują, że Tomasz Szmydt brał udział w wojnie hybrydowej w postaci wojny informacyjnej prowadzonej przez Republikę Białoruś i Federację Rosyjską przeciwko Polsce, poprzez uczestnictwo w programach propagandowych białoruskich i rosyjskich mediów rządowych, rozpowszechnianie za pośrednictwem swoich kont na portalach społecznościowych, w tym rosyjskojęzycznych, oświadczeń przedstawiających Polskę jako niesamodzielny podmiot w stosunkach międzynarodowych zmierzający do wywołania konfliktu z Rosją i Białorusią, czym działał na szkodę Rzeczypospolitej Polskiej" - poinformowała w komunikacie Prokuratury Krajowej rzeczniczka prasowa Prokuratora Generalnego prok. Anna Adamiak.

W komunikacie podkreśliła, że podejmowane przez Tomasza Szmydta działania miały służyć podważaniu międzynarodowej pozycji Polski i prowadzonej polityki międzynarodowej oraz wywołaniu wewnętrznych napięć.

Szef MSZ o Szmydcie: Proponuję, abyśmy już tego zdrajcy nie nazywali sędzią

Proponuję, abyśmy już tego zdrajcy nie nazywali sędzią, sprzeniewierzył się swojemu ślubowaniu, zdradził Polskę wobec kraju nieprzyjaznego - tak o Tomaszu Szmydcie powiedział w czwartek w Tallinie szef MSZ Radosław Sikorski.

Dziennikarze pytali Sikorskiego - który składa wizytę w stolicy Estonii - czy sprawa sędziego Szmydta to był odosobniony przypadek czy ta element szerszej siatki szpiegowskiej.

"Proponuję, abyśmy już tego zdrajcy nie nazywali sędzią, bo to jest ktoś, kto sprzeniewierzył się swojemu ślubowaniu, zdradził Polskę wobec kraju nieprzyjaznego. I mam nadzieje, że poniesie za to konsekwencje, jak nie w Polsce, to tam (na Białorusi)" - powiedział Sikorski.

"Wypowiedzi Tomasza Szmydta, uwiarygadniane powoływaniem się na status polskiego sędziego, zostały wykorzystane przez władze białoruskie i rosyjskie dla ich celów propagandowych polegających na szerzeniu narracji oskarżającej Polskę o niesamodzielną politykę mającą na celu destabilizację Białorusi i Ukrainy. Zachowanie ww. zostało jednoznacznie ocenione jako realizujące znamiona przestępstwa z art. 130 par. 1 i 5 Kk" - przekazała prokuratura.

Podstawą skierowania wniosku do sądu dyscyplinarnego NSA były ustalenia dokonane na podstawie materiału dowodowego zgromadzonego w śledztwie Mazowieckiego Wydziału Zamiejscowego PZ prowadzonego "w sprawie brania udziału przez obywatela Polski Tomasza Szmydta w działalności obcego wywiadu przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej, poprzez udzielanie temu wywiadowi informacji których przekazanie mogło wyrządzić szkodę Rzeczypospolitej Polskiej, tj. o czyn z art. 130 par 2 Kk", przy czym wniosek obejmował czyn z art. 130 par 1 i 5 Kk.

Jak wyjaśniła Adamiak podczas wcześniejszego spotkania z dziennikarzami, przyjęto taką formułę, gdyż na razie w toku postępowania nie ustalono, by prokurator przekazał jakieś informacje, które mogłyby zaszkodzić Polsce.

Uchylenie immunitetu jest - jak podkreśliła rzeczniczka - punktem wyjścia do postawienia zarzutów i wydania listu gończego.

Adamiak zwróciła uwagę, że na razie mowa jest o czynie polegającym na braniu udziału w działalności obcego wywiadu przez funkcjonariusza publicznego, co jest "postacią kwalifikowana". Gdy zarzut współpracy z obcym wywiadem dotyczy funkcjonariusza publicznego, grozi za to kara pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 8 albo kara dożywotniego pozbawienia wolności.

Adwokat: Nie spodziewam się, by Szmydt został zatrzymany. List gończy niczego nie zmieni

Nie spodziewam się, że sędzia Tomasz Szmydt zostanie zatrzymany i pociągnięty do odpowiedzialności karnej. Tak długo, jak będzie przebywał na Białorusi, bądź w Rosji, będzie to niemożliwe. Nawet wystawienie listu gończego niczego nie zmieni - ocenił adwokat Radosław Baszuk.

Jego zdaniem w tej sprawie „nic dalej się nie wydarzy”, bo z pewnością otrzyma on azyl polityczny na Białorusi, o który wnioskował. „W związku z tym władze białoruskie, nawet gdybyśmy sięgnęli po pomoc prawną - bo mamy umowę z Białorusią dotyczącą pomocy w sprawach karnych – to oczywiście go nie wydadzą. I to kończy temat na ten moment” – stwierdził adwokat.

Według niego, pociągnięcie do odpowiedzialności karnej Szmydta będzie bardzo trudne. Jak ocenił, tak długo, jak będzie on przebywał na Białorusi, bądź w Rosji, będzie to niemożliwe.

Mec. Baszuk dodał, że nawet wystawienie listu gończego niczego nie zmieni, chyba że „Szmydt postawi nogę na terenie Rzeczpospolitej Polskiej, bądź innego kraju, który zapewnia wzajemność ekstradycyjną z Polską”. Uważa, że taki ruch ze strony polskiego sędziego wydaje się jednak mało prawdopodobny.

„Będziemy mieć do czynienia z sytuacją, w której państwo polskie ściga człowieka, zarzucając mu przestępstwo, a człowiek ten przebywa poza RP – i to w państwie, które gwarantuje mu azyl” – zwrócił uwagę mecenas.

Jego zdaniem na ten moment wyczerpały się kroki prawne polskiego państwa. „Aktualnie nie spodziewam się, że sędzia Szmydt zostanie zatrzymany i pociągnięty do odpowiedzialności karnej” – powiedział adwokat.

2 tysiące spraw na wokandzie

W środę późnym wieczorem prokurator generalny Adam Bodnar informował, że Prokuratura Krajowa złożyła wniosek do Sądu Dyscyplinarnego NSA o zgodę na uchylenie immunitetu sędziego Szmydta. Śledczy zawnioskowali też o zgody na zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie pod zarzutem szpiegostwa.

Tomasz Szmydt, sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, poprosił w poniedziałek w Mińsku władze Białorusi o "opiekę i ochronę". Jak podał, musiał opuścić Polskę, ponieważ nie zgadza się z działaniami władz w Warszawie. Wśród spraw, którymi w WSA w Warszawie zajmował się Szmydt, były dotyczące np. odmowy wydania poświadczeń bezpieczeństwa w zakresie dostępu do informacji niejawnych.

Jeszcze w poniedziałek Prokuratura Krajowa poinformowała, że mazowiecki pion ds. przestępczości zorganizowanej PK z urzędu prowadzi czynności sprawdzające w związku z informacją o złożeniu przez sędziego wniosku o azyl polityczny na Białorusi. W środę poinformowano, że PK wszczęła w tej sprawie śledztwo. Postępowanie toczy się w oparciu o przepis kodeksu karnego mówiący o udziale w działalności obcego wywiadu i udzielania temu wywiadowi informacji mogących wyrządzić szkodę RP. Sprawę badają także służby specjalne.

Przewodniczący sejmowej speckomisji Marek Biernacki (PSL-TD) poinformował w czwartek, że sędzia, który poprosił o azyl na Białorusi, miał na wokandzie 2 tys. spraw, w tym dotyczące żołnierzy i funkcjonariuszy. "Szkody wyrządzone przez Tomasza Szmydta są realne" – ocenił.

"Na tym etapie w postępowaniu nie ustalono, by pan Szmydt miał przekazywać informacje, które mogły narazić na szkodę interes RP" – informowała natomiast na czwartkowym briefingu prasowym rzeczniczka Prokuratora Generalnego prok. Anna Adamiak.

Właśnie w czasie wystąpienia prok. Adamiak rzecznik NSA poinformował, że Szmydtowi uchylono immunitet. "To tryb szczególny, bo okoliczności sprawy są szczególne, można by to nazwać trybem przyspieszonym" - tłumaczyła Adamiak. Porównała to do sytuacji zatrzymania sędziego na gorącym uczynku.

Uchylenie immunitetu jest - jak podkreśliła prok. Adamiak - punktem wyjścia do postawienia zarzutów i wydania listu gończego. Zastrzegła, że gdyby Szmydt uzyskał azyl w Białorusi, nie ma możliwości ekstradycji, mimo to prokurator prowadzący śledztwo musi podjąć wszystkie możliwe czynności.

Biernacki o Szmydcie: Szkody są realne. Konieczna zmiana przepisów

Po posiedzeniu komisji jej przewodniczący Marek Biernacki (PSL-TD) ocenił, że do tej sytuacji doszło z powodu luk w przepisach prawa i zaniedbania w sądzie. Podkreślił, że chodzi o stworzoną 25 lat temu ustawę o ochronie informacji niejawnych, bo zostały z niej wyłączeni sędziowie i prokuratorzy.

"Dlatego też służby nie miały możliwości sprawdzania ani ingerowania w funkcjonowanie sądów" – mówił Biernacki. Według niego w takich sprawach powinny one mieć takie uprawnienia.

"Dlatego wystąpiliśmy (...) do ministra koordynatora z pismem, w którym zwracam uwagę, że powinny nastąpić zmiany w przepisach prawnych" – powiedział Biernacki.

Zwrócił uwagę, że chodzi o możliwość sprawdzania tylko sędziów uczestniczących w określonych postępowaniach dotyczących ochrony informacji niejawnych, szpiegostwa i prac operacyjnych.

"Jest wielkie ryzyko, szkody są niepowetowane, bo są szkody realne. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego dokładnie sprawdza zakres, bo na wokandzie pan Szmydt miał dwa tysiące spraw" – poinformował.

Sprecyzował, że były to sprawy odwoławcze i pracownicze, a dotyczyły m.in. wojskowych.

"Nawet jeżeli to nie były przepisy mówiące o ochronie informacji niejawnych, to były to sprawy pracownicze, gdzie można też (poznać – PAP) pewien kontekst i zweryfikować osobę, żołnierza i funkcjonariusza" – powiedział poseł.

Ocenił, że Szmydt "sprzedaje swoją wiedzę" służbom Białorusi

Zdaniem Biernackiego nawet na podstawie obecnie funkcjonujących przepisów Szmydt nie powinien był pełnić swojej funkcji.

"Po pierwsze jego oświadczenia majątkowe i zadłużenie. Miał nieprawdopodobne zadłużenie – około pół miliona. Nie miał żadnego majątku, nie płacił alimentów. Tu już powinna nastąpić reakcja jego zwierzchników z sądu" – powiedział przewodniczący.

Dodał, że udział Szmydta w aferze hejterskiej i "sprawy obyczajowe", których nie chciał precyzować, "powinny zwrócić uwagę sędziom, że ta osoba nie daje rękojmi do rozpatrywania spraw" dotyczących dostępu poszczególnych osób do informacji niejawnych.

Wiceprzewodniczący komisji Mirosław Suchoń, odnosząc się do działań służb w sprawie Szmydta, powiedział, że służby działały i działają bardzo dobrze.

"Czynności, które służby mogły podjąć na podstawie obecnych przepisów zostały podjęte. Myślę, że pod tym względem możemy być spokojni" – mówił.

W ocenie Suchonia jest "dużo do poprawy" w kwestii upoważnienia służb do działania np. w przypadku sędziów, którzy badają sprawy związane z certyfikatami bezpieczeństwa.

"Chcę zapewnić, że służby intensywnie zajmują się sprawą. (...) W mojej ocenie wszystko jest realizowane z najwyższą starannością" – ocenił.

Suchoń podkreślił, że jego klub – Polska 2050 – podjął "wewnętrzną pracę analityczną dotyczącą sytuacji związanej z analizą środowiska sędziów".

"W naszej ocenie sędziowie, którzy zajmują się sprawami dotyczącymi certyfikatów bezpieczeństwa, sprawami istotnymi z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa powinni podlegać weryfikacji. Mam nadzieję, że tę dziurę złatamy jak najszybciej" – zaznaczył.

W ocenie Suchonia wiedzę, którą ma Szmydt "z przyjemnością przyjmą wszystkie służby na całym świecie".

Wicemarszałek Sejmu i członek Komisji ds. Służb Specjalnych Włodzimierz Czarzasty, komentując w czwartek sprawę Szmydta, zaznaczył, że po posiedzeniu komisji nasuwa się "wniosek natury systemowej".

"Wszyscy ci, którzy mają dostęp do informacji niejawnych, powinni być objęci postępowaniem sprawdzającym, w tym prokuratorzy i sędziowie" – ocenił. Dodał, że jeżeli Szmydt byłby poddany tej procedurze "nie zdarzyłoby się to, co się zdarzyło". "To wina systemowa i polityczna" – ocenił.

Sędzia związany z aferą hejterską poprosił o azyl polityczny na Białorusi

Sprawa stała się publiczna, gdy - formalnie przebywający od 22 kwietnia do 10 maja na urlopie - sędzia II Wydziału Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie Tomasz Szmydt objawił się w poniedziałek na propagandowej konferencji prasowej w Mińsku na Białorusi. Państwowa białoruska agencja prasowa BiełTA poinformowała, że poprosił władze Białorusi o "opiekę i ochronę". Sędzia powiadomił natomiast, że zrzeka się dotychczasowego stanowiska w WSA "ze skutkiem natychmiastowym".

Następnie Szmydt zaczął pojawiać się w białoruskich i rosyjskich mediach i powtarzać tezy tamtejszej propagandy, m.in. udzieli wywiadu w programie Władymira Sołowiowa, nazywanego główną twarzą kremlowskiej propagandy, który w swoich wcześniejszych programach m.in. udowadniał, że zbrodnie w Buczy, Kramatorsku czy Mariupolu były przygotowanymi przez Ukrainę "inscenizacjami". 

Jeszcze w poniedziałek Prokuratura Krajowa poinformowała, że mazowiecki pion ds. przestępczości zorganizowanej PK z urzędu prowadzi czynności sprawdzające w związku z informacją o złożeniu przez sędziego wniosku o azyl polityczny na Białorusi. W środę poinformowano, że PK wszczęła w tej sprawie śledztwo. Postępowanie toczy się w oparciu o przepis kodeksu karnego mówiący o udziale w działalności obcego wywiadu i udzielania temu wywiadowi informacji mogących wyrządzić szkodę RP. Sprawę badają także służby specjalne.

Myrcha do PiS: Szmydt jest państwa wyrzutem sumienia

Sędzia Tomasz Szmydt jest państwa wyrzutem sumienia - powiedział wiceszef MS Arkadiusz Myrcha, zwracając się w Sejmie do posłów PiS. "Cały dynamiczny rozwój jego kariery odbywał się całkowicie pod parasolem polityków PiS" - dodał. Zdaniem posła PiS, b. wiceszefa MS Michała Wójcika, Myrcha "dokonuje ogromnej manipulacji".

W czwartek w Sejmie posłowie KO, m.in. Kamila Gasiuk-Pihowicz, pytali resort sprawiedliwości o sprawę ucieczki sędziego Tomasza Szmydta do Białorusi. "Moim zdaniem w tej sprawie powinna zostać powołana komisja śledcza, która wyjaśni tę sprawę do cna. Trzeba wyjaśnić wszystkie powiązania tego człowieka z politykami i ludźmi, którzy w tym momencie są w neoKRS" - mówiła posłanka.

Odpowiedzi w imieniu resortu udzielił wiceszef MS Arkadiusz Myrcha, który mówił, że do sprawy należy podejść z najwyższą powagą. Jego zdaniem, Szmydt, w krótkim okresie, zrobił zawrotną karierę w polskim wymiarze sprawiedliwości, "dzięki wsparciu i zaangażowaniu polityków PiS". "Mówię to z pełną odpowiedzialnością. Nie w oparciu o jakieś swoje wewnętrzne przeczucia, tylko w oparciu o fakty i dokumenty zgromadzone w tej sprawie" - zaznaczył.

Dodał, że kariera Szmydta "do pewnego momentu rozwijała się w sposób całkowicie normalny, do 2017 roku". Jak ocenił, to wówczas nastąpił pewien moment zwrotny i ta kariera zaczęła gwałtownie przyspieszać. Przedstawił też ścieżkę kariery sędziego Szmydta.

"Anonimowemu delegowanemu sędziemu powierza się kierownicze funkcje w departamencie; bardzo niepokojące zjawisko. Ale to był tylko początek" - powiedział Myrcha. Dodał, że po kilku miesiącach, po powierzeniu mu funkcji naczelnika, do Departamentu Kadr w MS wpłynęło pismo z Departamentu Nadzoru Administracyjnego, które "realizuje polecenie pana (byłego wiceszefa MS Łukasza) Piebiaka o pilnym przygotowaniu dokumentacji na przedłużenie panu sędziemu delegacji do ministerstwa sprawiedliwości".

Myrcha dodał, że w piśmie padło stwierdzenie "proszę o potraktowanie sprawy jako pilnej", tymczasem Piebiak obecnie twierdzi, że nie przyjmował Szmydta do resortu i że nie miał z nim nic wspólnego.

Wiceszef MS dodał, że na tym nie skończyło się zaangażowanie Piebiaka w rozwój kariery Szmydta. Myrcha, powołując się na medialne doniesienia, mówił, że "w bardzo takich tajemniczych okolicznościach" doszło do objęcia przez Szmydta funkcji dyrektora biura prawnego w KRS. Dodał, że zostały ujawnione nagrania, w których ówczesny przewodniczący KRS mówił wprost, że to Piebiak rekomendował Szmydta do pracy w KRS.

Polityk przedstawił też notatkę Piebiaka, odnalezioną w dokumentach. "Proszę pilnie przygotować dokumenty do delegowania sędziego Szmydta do biura Krajowej Rady Sądownictwa" - odczytał ją Myrcha. "Wszystko, co było związane z panem sędzią Tomaszem Szmydtem, miało charakter pilności. Wszystko. Pod wszystkim podpisywał się dotychczas pan wiceminister Piebiak" - mówił Myrcha.

Jak dodał, dzisiaj Piebiak zasłania się niepamięcią, i mamy do czynienia z "syndromem wyparcia", tymczasem - zaznaczył - dokumenty świadczą o czym innym.

Myrcha zastrzegł, że również inni politycy "zasłaniają się niepamięcią", choć dokumenty temu zaprzeczają. Wymienił w tym kontekście b. wiceministra sprawiedliwości Michała Wójcika.

"Albo ówczesny wiceminister nie wie, komu udziela upoważnień do dostępu do informacji niejawnych, albo dzisiaj próbuje wprowadzić Polki i Polaków w błąd, wiedząc doskonale, że to dzięki ich zaangażowaniu sędzia Tomasz Szmydt mógł w sposób absolutnie bez skrępowania rozwijać swoje wpływy w polskim wymiarze sprawiedliwości" - ocenił.

Myrcha wymienił też byłego szefa MS Zbigniewa Ziobrę, który podpisał się w 2018 r. pod powołaniem zespołu ds. czynności dyscyplinarnych sędziów, w którym zasiadał m.in. Szmydt.

Wiceszef MS ocenił, że Szmydtowi zostały stworzone wszelkie warunki do tego, żeby mieć dostęp do materiałów dotyczących sędziów, asesorów sądowych i aby był "uwiarygodniony całkowicie w polskim wymiarze sprawiedliwości, w randze wysokich funkcji w MS".

"Sędzia Szmydt jest dokładnie państwa wyrzutem sumienia. Pytanie tylko, czy to było z czyjejś niewiedzy, zaniechania, czy to było działanie wręcz w pełni świadome, aby temu człowiekowi pozwolić tak się rozkręcić w polskim wymiarze sprawiedliwości" - powiedział Myrcha.

Podsumowując, wiceminister ocenił, że "cały dynamiczny rozwój kariery Tomasza Szmydta od 2018 roku odbywał się całkowicie pod parasolem polityków PiS". "Co więcej, za pełną ich aprobatą i za pełnym ich wstawiennictwem. Z tych wszystkich działań, będą na pewno panowie rozliczeni. Dzisiaj żadne wypieranie, zasłanianie się niepamięcią nie wymaże haniebnych działań związanych z sędzią Szmydtem" - podkreślił Myrcha.

Wójcik pytany w TVN24 o wypowiedź wiceszefa MS stwierdził, że Myrcha "dokonuje ogromnej manipulacji"; przekonywał, że nie zna Szmydta. "Czy miałem coś wspólnego z nim? Jeżeli jakiś dokument rzeczywiście podpisałem, to był to jeden z dziesiątek tysięcy dokumentów, które podpisywałem w ciągu tych pięciu lat (kiedy był wiceministrem - PAP)" - zaznaczył.

Na uwagę, że może za słabo analizował te dokumenty, Wójcik odpowiedział: "Jeżeli mamy do czynienia z sędzią, to jeżeli taki dokument jest podpisywany, to jest to czynność czysto automatyczna, dlatego że to jest sędzia, a politykowi nie wolno weryfikować sędziego". "Przecież to jest oczywiste" - dodał.

Wójcik do sprawy odniósł się też w mediach społecznościowych. "Minister Myrcha wie, że nie wolno sprawdzać sędziów w resorcie sprawiedliwości, a dokument o dopuszczeniu do informacji zastrzeżonych, jest w tym przypadku czynnością jedynie techniczną. Manipuluje opinią publiczną. Niech się wytłumaczy z zaproszenia pana Szmydta do parlamentu!" - napisał Wójcik na platformie X.

autor: Marcin Jabłoński, Luiza Łuniewska, Rafał Białkowski

mja/ itm/

Źródło:PAP
Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (30)

dodaj komentarz
marszalek2020
Ta cała historia pokazuje tylko że reforma sądownictwa była i jest bardzo potrzebna.
Szkoda, że Platforma Obywatelska i Unia tak zaciekle blokowały zmiany.
tom979
Ludziom nie mieści się w głowie że można mieć inne zdanie niż większość. Jak miał inne zdanie to na pewno został przekupiony, był agentem. No bo jak można mieć inne zdanie. Mamy wolność ale trzeba myśleć jak większość. Trzeba płynąć z głównym nurtem albo spłonąć na stosie jako zdrajca.
stefan_wilmont_i_ryszard_cyba
Co dopiero jak uciekł na Białoruś w przeciagu 3ech dni odkruyli ze był szpiegiem a wczesniej przez 20 lat był sędzią? Przypominam że w Polsce JESZCZE cały czas obowiazuje rzymska zasada domniemania niewinności wiec poki co to zwykłe pomówienia. Raczej typ nie miał pleców jak kaminski ani kasy jak obajtek zeby wy***c to cieplych krazjów Co dopiero jak uciekł na Białoruś w przeciagu 3ech dni odkruyli ze był szpiegiem a wczesniej przez 20 lat był sędzią? Przypominam że w Polsce JESZCZE cały czas obowiazuje rzymska zasada domniemania niewinności wiec poki co to zwykłe pomówienia. Raczej typ nie miał pleców jak kaminski ani kasy jak obajtek zeby wy***c to cieplych krazjów wiec uciekł gdzie mógł.
zoomek
Cały wymiar niesprawiedliwości to jedna niezlustrowana kiła.
Więc cigłość syfu jest.
simonsoft8
scysja prawie pewnio. sądzia tęż
marszalek2020
A ten Szmydt to przypadkiem nie miał dziadka w Wermachcie?
jkl777
A mogl po PiSowsku wyniesc 9 MLN z kasy CBA, albo w Orlenie zajac sie importem ropy z Wenezueli. Albo chociaz jakis oscylator w SKOKU Biereckiego.
marszalek2020
Jak był trochę ogarnięty to mógł kraść VAT za Tuska. 280 miliardów sama Komisja Europejska przy pomocy Eurostat naliczyła.
No i co ciekawe, przez lata można było kraść ryzykując tylko grzywną jak by coś się wydało :)
jkl777 odpowiada marszalek2020
8 lat Ziobro ich wsadzal do wiezienia i nic. Za to siatke szpiegow zainstalowal perfekt.
prawnuk odpowiada jkl777
No bo Ziobro to patriota i prawdziwy Polak przecież

Powiązane: Białoruś

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki