Wprowadzono go pod koniec XIX wieku w Niemczech w myśl hasła, że państwo nie może pozwolić, aby ludzie na starość „umierali z głodu na ulicy”.
Dowcip polegał tylko na tym, wszyscy płacili „składki” a statystycznie nikt nie pobierał emerytury, bo średnia długość życia była niższa niż wiek emerytalny. No i pieniądze ze składek poszły na kolejne wojny i kolejne inwestycje. Ale podczas drugiej wojny światowej jeden z „wykształciuchów” – mówiąc barwnym językiem Pana Ludwika Dorna – wynalazł penicylinę. No i ludzie zaczęli dożywać wieku emerytalnego. Trzeba więc było podwyższyć składki ubezpieczeniowe dla tych, którzy byli w wieku produkcyjnym. I zaczęły się problemy.
Po pierwsze zaczęła rosnąć piramida demograficzna. Jeszcze w latach 60-tych znani ekonomiści byli przekonani, że zawsze będzie się więcej ludzi rodziło, niż umierało. Mylili się. (...)
