Wysokie temperatury zmusiły kierowców do wizyty u mechanika i nabicie klimatyzacji. Tam jednak spotkała ich niemiła zmiana stawek, a w internecie rozpętała się już wokół podwyżek prawdziwa burza. Warsztaty tłumaczą, że ceny środka chłodniczego zmieniają się w tym roku tak szybko, że co miesiąc muszą nanosić korekty na swoje cenniki.
Nowe wymogi Unii Europejskiej w zakresie klimatyzacji samochodowych uderzą po kieszeniach wszystkich kierowców, którzy w tym roku udadzą się do mechanika w celu konserwacji i nabicia układu. Winny jest nowy rodzaj gazu, kilkukrotnie droższy od starego, ale ci korzystający ze poprzednika też będą musieli wywrócić kieszenie na lewą stronę – rynek dąży do wyrównania cen obu czynników chłodniczych.


Kontrowersyjne normy już obowiązują, ale tylko nowe samochody
Od 1 stycznia 2017 roku każdy nowohomologowany samochód posiadający klimatyzację musi być napełniany czynnikiem chłodniczym R1234YF, a nie jak dotychczas – R134a. Nowy gaz opracowany przez dwa amerykańskie koncerny DuPont i Honeywell jest znacznie bardziej ekologiczny od starego, co wynika ze stosowanego wskaźnika GWP (ang. Global Warming Potential), określającego wpływ danej substancji na powstanie efektu cieplarnianego. Nowy czynnik uzyskał wynik 4, podczas gdy stary 1300, a według norm unijnych nowe układy muszą korzystać ze środków nieprzekraczających 150 GWP.
Choć względy ekologiczne nie budzą w tym przypadku wątpliwości, to wśród specjalistów i na forach internetowych rozpętała się burza na temat bezpieczeństwa nowego środka chłodniczego. Przywoływany jest m.in. przypadek Mercedesa, który zamontował układy na nowy czynnik chłodniczy kilka lat temu i zaraz po wypuszczeniu takich samochodów na rynek zwołał kampanie naprawczą, w ramach której wymieniał układy na stare. Testy wykazały, że R1234YF jest bardzo niebezpieczny w przypadku rozszczelnienia klimatyzacji i zapłonu środka – może roztopić nawet szkło, nie wspominając o wpływie na ludzką tkankę, która w kontakcie z czynnikiem obumiera.
Nowe wymogi uderzą po kieszeni każdego
Wymogi Unii Europejskiej jednak obowiązują i posiadacze nowych samochodów muszą godzić się na układy klimatyzacyjne napełniane właśnie tym środkiem – Mercedes, który cofnął się do starszego środka, słono za to zapłacił – Francja wstrzymała rejestrację jego samochodów, bo wprowadziła wymóg stosowania R1234YF już w 2013 r. Abstrahując więc od słuszności tej decyzji, zmiana środka przede wszystkim wpływa na ekologię i… ekonomię klimatyzacji. R1234YF jest znacznie droższy – napełnienie nim układu jest o kilkaset złotych bardziej obciążające dla portfela kierowcy niż w przypadku starszego R134a.
Jeśli tylko nowy środek jest taki drogi, to właściciele starszych aut powinni spać spokojnie? Niestety przed podwyżkami nie uchronią się także ci, którzy swoje klimy wciąż napełniają R134a. W związku z malejącą podażą, a wciąż wysokim popytem, ceny butli tego gazu rosną jak na drożdżach.
– Ceny rosną już z miesiąca na miesiąc – odpowiada właściciel jednego z warsztatów samochodowych na nasze pytanie, jak zmieniły się ceny gazu R134a w relacji rok do roku. – Teraz dysponujemy jeszcze butlą, którą udało nam się kupić za 1600 zł. Oznacza to, że nabicie przeciętnego układu klimatyzacji do pełna to 150-200 zł. Teraz ceny sięgają już nawet 2100-2200 zł za butlę, a przy takich stawkach koszt dla klienta wzrośnie do ok. 300 zł – dodaje.
Co zrobić, jeśli moja klimatyzacja jest nabijana R134a?
Jak można się było spodziewać, dla zdruzgotanych kierowców szybko pojawił się ratunek. Na polski rynek zaczęły napływać tańsze butle starego czynnika chłodniczego sprowadzanego ze wschodu. Należy jednak uważać, bo nie są one w żaden sposób certyfikowane – ich jakość może być gorsza albo skład chemiczny inny. Stosowanie tańszego środka może skutkować uszkodzeniem całego układu klimatyzacyjnego – wtedy kierowca będzie musiał nie tylko dopłacić do nabicia, ale także za renowację całej klimatyzacji.
Układ na czynnik R134a oczywiście można wymienić na nowszy, obsługujący 1234YF, ale nie ma to póki co ekonomicznego uzasadnienia. Prawnego również, ponieważ posiadacze takich samochodów nie są w żaden sposób zobligowani do zmiany układu przez Unię Europejską, tak jak miało to miejsce kilka lat temu, gdy zmieniano środek R12 na R134a.