
I bynajmniej nie interesuje go ludzka chciwość oraz lęk przed utratą pieniędzy, tylko przepływy, zyski, straty, odpisy, wartości, związki zawodowe, prywatyzacje i tego typu rzeczy. Często się zastanawiam co taki fundamentalista sobie myśli, gdy ze spółki wypływa jakaś zaskakująca informacja. Myślę, że najczęściej nie jest to racjonalna analiza na chłodno (czyż wielu fundamentalistów nie uważa siebie za racjonalnych a rynki za efektywne), jak dana sytuacja może wpłynąć na wartość akcji, tylko raczej zachowanie ze znanego rysunku:
Niniejszy wpis zainspirowały dwa wydarzenia z ostatnich dni - publikacja wyników BRE oraz polityczna sieczka wokół potencjalnej prywatyzacji KGHM i Lotosu. Drugą z tych spraw w nieco innym kontekście zajął się już Jacek Tyszko. Ja tylko dopowiem, że nasi politycy od zawsze zachowują się jak małpy z brzytwą i nie mam złudzeń, że to ulegnie zmianie. Ale spróbujmy spojrzeć na te zdarzenia nieco z innej strony.

17 lipca szeroki rynek dowiedział się o stracie BRE i utworzonych przez ten bank rezerwach. Jak mogliśmy przeczytać z różnych materiałów prasowych - analitycy zostali zaskoczeni skalą. Na tejże sesji kurs akcji banku spadł 6,7% w stosunku do notowań z poprzedniego dnia, kończąc dzień na poziomie 160 PLN. Dziś, cztery dni później cena wynosi 186,80 PLN, czyli jest 16,75% wyżej. Czy rezerwy albo strata zniknęły? Raczej nie. Myślę, że mieliśmy do czynienia z klasyczną reakcją „nie wiadomo o co chodzi, więc sprzedajemy”.