Lewicowa SYRIZA – zwycięzca wyborów parlamentarnych w Grecji - porozumiała się ze skrajnie prawicową partią Niezależni Grecy i razem z nią tworzyć będzie rząd koalicyjny. Hasłami, które doprowadziły do wygranej partię Aleksisa Ciprasa, były miedzy innymi wrogość wobec Unii, koniec zaciskania pasa i wyjście ze strefy euro. Jak wyglądają szanse na realizację tych obietnic i komu mają się opłacić?


Grecja będzie stawiać warunki?
- Populizm w Grecji rozwinięty jest na bardzo wysokim poziomie. I choć zmęczeni Grecy usłyszeli to, co chcieli usłyszeć, nie przypuszczam, że wyjście ze strefy euro mogłoby mieć miejsce, bo kraj zostałby zdany tylko i wyłącznie na siebie. Renegocjacje umów odnośnie do pożyczek finansowych od Unii Europejskiej są natomiast nieuniknione, bo Aleksis Cipras zapowiada ostrzejszą i o wiele agresywniejszą politykę. Pytanie, czy Unia będzie potrafiła jej sprostać, bo przecież muszą być też jakieś granice, tak, by Grecja nie wróciła na ścieżkę, kiedy sama sobie zafundowała warunki własnego kryzysu - podkreślił europoseł Michał Boni. W spełnienie wszystkich głośnych obietnic przewodniczącego Syrizy nie wierzy też były ambasador RP w Grecji, Ryszard Żółkiewicz. Oceniając społeczeństwo greckie nie wyklucza nawet powtórki z burzliwych, ulicznych strajków. – Grecy są bardzo skupieni na sobie, społeczeństwo przypomina trochę oblężoną twierdzę. Widzi wszędzie spiski nakierowane przeciwko sobie, czuje się skrzywdzone, jest ksenofobiczne i nacjonalistyczne. Jednocześnie, jeżeli wyszlibyśmy wieczorem na ulice Aten czy Pireusu, wszystkie tawerny będą pełne – ocenił.
Paweł Cymcyk z ING TFI uspokaja natomiast, że strefa euro nie jest zagrożona rozpadem, a EBC jest przygotowany nawet na greckie obligacje i ich uwzględnienie w programie ewentualnego skupu aktywów. Podkreśla też, że największą zmienność na rynkach z powodu wyborów parlamentarnych w Grecji mamy już za sobą.