Notowania Credit Suisse zaliczają kolejny dzień przeceny po tym jak w weekend nasiliły się spekulacje o trudnej sytuacji finansowej szwajcarskiego banku. Jego potencjalna niewypłacalności sprowadziła kapitalizację poniżej 10 mld CHF.


Tylko we wrześniu akcje Credit Suisse notowane na giełdzie w Zurychu oddały ponad 20 proc. swojej ceny, a od początku roku były niżej o 56 proc. W poniedziałek kurs zniżkuje o kolejne 10 proc., sprowadzając kapitalizację drugiego co do wielkości szwajcarskiego banku poniżej poziomu 10 mld CHF. Cena akcji spadła w poniedziałek do 3,62 CHF. Poprawa sentymentu na rynkach akcji w drugiej części sesji (słabsze dane z USA) zminimalizowały spadki do 3,93 CHF, czyli -1,16 proc. na zakończenie handlu.


To efekt nasilenia się doniesień medialnych o kondycji finans owej banku, który miał według Reutersa rozważać nawet wyjście z amerykańskiego rynku i szukać kapitału u swoich inwestorów. Później zaprzeczył temu rzecznik banku, ale cena akcji dalej spadała, a uwagę zaczęły zwracać koszty zabezpieczeń ryzyka.
W ostatnim czasie mocno wzrosły koszty swapów ryzyka kredytowego CDS (ang. credit default swaps), czyli instrumentów pochodnych będących zabezpieczeniem ryzyka niewywiązania się z zobowiązania spłaty przez kredytobiorcę. W piątek, 30 września, były na poziomie z 2009 r., czyli czasu kryzysu finansowego po upadku Lehman Brothers.
Jak poinformował Financial Times, kierownictwo szwajcarskiego banku prowadziło przez weekend rozmowy z głównymi inwestorami, aby ich uspokoić w związku z rosnącymi obawami o kondycję finansową. Zwracaniu się do inwestorów o wsparcie kapitałowe miał zaprzeczyć dyrektor wykonawczy (CEO) Ulrich Koerner, twierdząc, że bank stara się uniknąć takiego ruchu przy rekordowo niskich cenach akcji i wyższych kosztach kredytu z powodu obniżenia ratingów – napisał Financial Times.
„Nasze stanowisko w tym zakresie jest jasne. Credit Suisse ma silną pozycję kapitałową i płynnościową oraz bilans. Zmiany cen akcji nie zmieniają tego faktu” – miał powiedzieć dyrektor wykonawczy.
Sam Credit Suisse miał w ostatnim czasie na swoim koncie kilka niepowodzeń biznesowych. W 2021 r. musiał dokonać odpisów na ok. 4,7 mld dolarów w związku ze swoim zaangażowaniem w upadły amerykański fundusz Archegos Capital Management. Wcześniej finansował bez powodzenia brytyjski Greensill Capital, którego upadek przycznił się do kilku zmian personalnych na wysokich stanowiskach w banku.
„Inwestorzy doskonale pamiętają, że to upadek Lehman Brothers 14 lat temu przyczynił się do globalnego kryzysu i – wobec twardej polityki Fed – szukają kolejnej ofiary. Niewykluczone, że szwajcarski bank będzie zmuszony zwrócić się po pomoc rządową” – napisał dr Przemysław Kwiecień z DM XTB w porannym komentarzu walutowym.
Credit Suisse jest drugim co do wielkości pod względem aktywów bankiem w Szwajcarii, po UBS. Tamten potrzebował pomocy rządowej w czasie kryzysu finansowego z 2008 r. i przeszedł później gruntowną restrukturyzację. Przychody Credit Suisse w 2021 r. sięgnęły blisko 23 mld dolarów., jednak bank wygenerował stratę na poziomie 1,7 mld dolarów. Aktywa pod zarządzeniem (AUM) wynosiły ponad 1,6 biliona dolarów.
Ipek Ozkardeskaya, starsza analityczka w Swissquote Bank, powiedziała, że niewypłacalność pożyczkodawcy jest możliwa, ale "bardzo mało prawdopodobna", ponieważ szwajcarski bank jest "zbyt duży, by upaść" - przekazał PAP w depszy.
Bank powiedział Reutersowi, że jest w trakcie przeglądu strategii, która obejmuje potencjalne zbycia i sprzedaż aktywów, i że oczekuje jej ogłoszenia 27 października, kiedy opublikuje wyniki za trzeci kwartał.