Rynki rozpoczęły poniedziałkową sesję w bardzo dobrych nastrojach, co próbowano tłumaczyć rezultatami weekendowego spotkania ministrów finansów państw G-20. Na otwarciu kontrakty zaprezentowały 24-punktową lukę i jeszcze przed południem wyznaczyły dzienne maksimum na wysokości 2.350 pkt. Był to najwyższy poziom od pięciu tygodni.
Później jednak rynek zaczął się cofać, co zdaniem większości komentatorów było efektem słów niemieckiego ministra finansów. Wolfgang Schaeuble powiedział, że październikowy szczyt Unii Europejskiej nie przyniesie ostatecznych decyzji w kwestii Grecji. A na to właśnie liczyli inwestorzy zajmujący długie pozycje.
Druga fala spadków nastąpiła po wejściu na rynki kapitału z USA. Amerykańscy inwestorzy negatywnie przyjęli wyniki banku Wells Fargo, a i rezultaty przedstawione przez Citigroup tylko na pierwszy rzut oka wyglądały dobrze. Citi – podobnie jak wcześniej JP Morgan – wysokie zyski zawdzięczał głównie księgowym sztuczkom.
Dzienne minimum grudniowa seria kontraktów na WIG20 wyznaczyła na poziomie 2.273 pkt. Zamknięcie wypadło na wysokości 2.281 pkt. – a więc o 32 punkty (-1,4%) niżej niż w piątek i o 69 pkt. poniżej dziennego szczytu.
Po trwającej dwa tygodnie fali wzrostów FW20Z11 przełamały kanał trendu spadkowego i dotarły do oporu wyznaczanego przez 38,2% zniesienia spadków z okresu czerwiec – wrzesień. Wzrostowa korekta została zatrzymana, ale na razie nie można mówić o powrocie do obowiązującego w dłuższym terminie trendu spadkowego.
Krzysztof Kolany
Bankier.pl


