W przyszłym roku Francuzów czekają zarówno podwyżki opłat, jak i cięcia zasiłków. To jednak nadal zbyt mało, aby okiełznać deficyt budżetowy.



W zaprezentowanym wczoraj budżecie zapisano cięcia sięgające 21 miliardów euro. Oszczędności rząd V Republiki poszuka przede wszystkim w rozdętym krajowym systemie świadczeń socjalnych.
Cięcia wydatków i tak nie wystarczą do wywiązania się ze stawianego przez Komisję Europejską celu deficytu budżetowego na poziomie 3%. Paryż już kilka miesięcy temu zapowiedział, że uda się mu to osiągnąć dopiero w 2017 r. (3,8%). Wcześniej planowany deficyt ma wynieść 4,3% (2015) i 3,8% (2016).
- Nasza polityka gospodarcza się nie zmienia, jednak deficyt będzie redukowany wolniej niż wcześniej zakładano, ze względu na bardzo słaby wzrost gospodarczy oraz bardzo niską inflację – powiedział francuski minister finansów Michel Sapin.
Na świadczenia socjalne francuski rząd wyda 9,6 mld euro mniej. W sumie w ciągu trzech lat w segmencie tym zaoszczędzonych zostanie 25 mld euro, co stanowi połowę planu ograniczania wydatków rozpisanego na lata 2015-2017. Francuskie „becikowe”, które obecnie wynosi 923 euro za każde dziecko, zostanie przycięte do 308 euro za drugie i każde kolejne dziecko. Oszczędności Francja szuka także w systemie opieki zdrowotnej: pacjenci mają krócej przebywać w szpitalach, ściślejszą kontrolą ma być objęty krajowy system refundacji leków.
Najbardziej spektakularnym elementem nowego budżetu jest zniesienie najniższego progu podatkowego, który obejmował dochody od 6011 do 11 911 euro na poziomie 5,5%. Obecnie najniższy próg zaczyna się od 9,630 i wynosi 14%. Jak szacują eksperci, 9 milionów gospodarstw domowych skorzysta z obniżenia podatku dochodowego, co przełoży się na brak 3,2 mld euro w budżecie, lecz ma w zamyśle pomóc w rozruszaniu koniunktury we francuskiej gospodarce.
Francuski rząd nie wywiązał się z obietnicy redukcji zatrudnienia we własnych szeregach. Mimo planowanego zwolnienia 7500 funkcjonariuszy publicznych, w przyszłym roku pracę znajdzie 1200 dodatkowych. Rekrutować będą przede wszystkim ministerstwa edukacji, sprawiedliwości oraz spraw wewnętrznych i rolnictwa.
Rząd dodatkowych środków poszukał natomiast w kieszeniach obywateli. W przyszłym roku nad Sekwaną więcej trzeba będzie płacić za gaz, co jest szczególnie dotkliwe przed sezonem grzewczym. O 3 euro do 136 wzrośnie opłata za telewizję, o dziesięć centów zdrożeją znaczki pocztowe. O 2 centy więcej trzeba będzie zapłacić za olej napędowy.
/mz