[Aktualizacja godz. 18:00] Brytyjski funt kontynuuje swoją fatalną tegoroczną passę, pogłębiając dołek zaliczony 7 października, kiedy to miał miejsce dziwny krach na rynku funta, i zaliczając po raz kolejny najniższe poziomy kursu do dolara od 1985 roku. Dopiero popołudniowe przemówienie szefa Banku Anglii dało nieco oddechu brytyjskiej walucie.


Spadek kursu funta w relacji do dolara rozpoczął się tuż po południu i przekraczał po godz. 16.00 1%, ustanawiając minimum na poziomie 1,2085. Wyprzedaż funta zahamowała dopiero o godz. 16:35, po rozpoczęciu przemówienia szefa Banku Anglii Marka Carneya w brytyjskiej Izbie Lordów. Szef BoE stwierdził między innymi, w kontekście kursu walutowego, że stymulacja monetarna ma swoje granice.
Dzisiejsze spadki funta nie były tak gwałtowne i silne, jak z 7 października - ich zakres wyniósł nieco ponad 1% i rozłożyły się na czas od godz. 13 do godz. 15. Podobne było za to odbicie, które zniosło ponad połowę tych spadków. W rezultacie o godz. 18:20 notowanie pary GBP/USD wynosi 1,2180, co oznacza spadek o nieco ponad 0,5%.
Osłabienie funta jest widoczne też w relacji do złotego, tutaj jednak do dołka z 7 października jeszcze sporo brakuje. Dzisiejsze minimum kursu to 4,8011, jednak o godz. 18:20 para GBP/PLN jest notowana na poziomie 4,8250, czyli o 0,7% poniżej kursu odniesienia.
Podobnie jak 7 października, niejasne są przyczyny dzisiejszego nagłego osłabienia brytyjskiej waluty. Część analityków próbuje wiązać dzisiejszą wyprzedaż brytyjskiej waluty z wcześniejszymi wypowiedziami Philipa Hammonda, kanclerza skarbu w brytyjskim rządzie, który wyraził swoje poparcie dla programu luzowania ilościowego Banku Anglii. Inni analitycy wskazują na bardzo niską płynność rynku oraz sytuację braku kupujących, co powoduje przyspieszone spadki funta.
Marcin Dziadkowiak