W niedzielę doszło do ewakuacji samolotu na lotnisku w Pyrzowicach. Do przykrego incydentu doprowadził pijany 37-latek, który twierdził, że na pokładzie samolotu Wizz Air znajduje się bomba.


O sprawie informuje Śląski Oddział Straży Granicznej. Funkcjonariusze zostali wezwani do awanturującego się w trakcie odprawy mężczyzny. 37-latek krzyczał, że na pokładzie jednego z samolotów znajduje się bomba. Straż Graniczna musiała ewakuować zarówno terminal odlotowy, jak i wspomniany samolot.
Funkcjonariusze wraz z psem przeszkolonym do wykrywania materiałów wybuchowych przeszukali maszynę i wspomniany teren lotniska. Na szczęście alarm był fałszywy, nie znaleziono żadnej bomby. 37-latek, który wywołał całą awanturę, był pod wpływem alkoholu. Nie zmienia to jednak faktu, że każda tego typu groźba rzucona ze strony pasażera musi być zweryfikowana.
W związku z działaniami służb pasażerowie dwóch samolotów musieli się liczyć ze sporym opóźnieniami. Jak informuje "Dziennik Zachodni", feralny samolot, z którego ewakuowano pasażerów, należał do linii Wizz Air i miał lecieć z Katowic do Wielkiej Brytanii. Celem podróży było miasto Doncaster. Lot został przesunięty na kolejny dzień.
Co się stało z 37-letnim awanturnikiem? „Mężczyzna został osadzony w policyjnych pomieszczeniach dla osób zatrzymanych, a dalsze czynności w tej sprawie prowadzić będzie Prokuratura Rejonowa w Tarnowskich Górach.” – czytamy w komunikacie Straży Granicznej.
Przypomnijmy, że w myśl obowiązujących przepisów za fałszywe alarmy grozi nawet do ośmiu lat więzienia. MSWiA zapowiadało w ubiegłym roku, że pracuje nad zwiększeniem kar za tego typu przestępstwa.