REKLAMA

USADonald Trump uznany winnym w sprawie ukrywania zapłaty za milczenie aktorki porno Stormy Daniels

2024-05-31 06:16
publikacja
2024-05-31 06:16

Ława przysięgłych w sądzie stanowym na Manhattanie w Nowym Jorku uznała byłego prezydenta Donalda Trumpa winnym 34 zarzutów fałszowania dokumentacji biznesowej w związku z ukrywaniem zapłaty za milczenie aktorki porno Stormy Daniels podczas kampanii wyborczej 2016 r. na temat ich rzekomego stosunku seksualnego.

Donald Trump uznany winnym w sprawie ukrywania zapłaty za milczenie aktorki porno Stormy Daniels
Donald Trump uznany winnym w sprawie ukrywania zapłaty za milczenie aktorki porno Stormy Daniels
fot. lev radin / / Shutterstock

Zarzuty mające wagę przestępstwa są obarczone maksymalną karą do roku więzienia, lecz o wymiarze kary zdecyduje prowadzący sprawę sędzia Juan Merchan podczas rozprawy 11 lipca. Większość komentatorów nie spodziewa się, by Trump został skazany na karę więzienia, lecz wśród możliwych scenariuszy wymieniany jest np. areszt domowy, czy dozór. Po ogłoszeniu wyroku Trump będzie mógł się od niego odwołać, a w międzyczasie będzie przebywał na wolności.

Prokuratura zarzucała Trumpowi, że ukrywając zapłatę 130 tys. za milczenie Daniels na temat ich rzekomego stosunku, ówczesny kandydat Republikanów starał się nielegalnie wpłynąć na wybory. Przysięgli zgodzili się ze śledczymi, że klasyfikując faktury dla pośredniczącego w transakcji ówczesnego prawnika Michaela Cohena jako zapłatę za usługi prawne, Trump złamał prawo z intencją popełnienia kolejnego przestępstwa, w tym złamania przepisów dotyczących finansowania kampanii wyborczych. Werdykt zapadł po niecałych dwóch dniach obrad ławników i po trwającym ponad miesiąc procesie.

Trump został tym samym pierwszym w historii prezydentem USA skazanym w sprawie karnej.

Tuż po wydaniu wyroku, były prezydent ogłosił decyzję ławy przysięgłych jako "haniebną".

"To był ukartowany proces przez skonfliktowanego sędziego, który jest skorumpowany. Ten proces był hańbą (...) Ale prawdziwy werdykt zostanie wydany 5 listopada przez ludzi" - powiedział Trump po zakończeniu jego procesu karnego w jego sprawie.

"Wszyscy wiedzą, co się tu stało. Mamy wspieranego przez Sorosa prokuratora i cała ta sprawa...nie zrobiliśmy nic złego. Jestem bardzo niewinnym człowiekiem" - oznajmił Trump. Zarzucił też, że proces prowadzony przez władze stanowe Nowego Jorku był dziełem administracji Bidena, by zaszkodzić politycznemu przeciwnikowi.

"Będziemy walczyć o naszą konstytucję. To jest dalekie od końca" - zadeklarował.

Trumpowi wtórował spiker Izby Reprezentantów Mike Johnson, który określił proces jako motywowany politycznie.

"Dziś jest haniebny dzień w historii Ameryki. Demokraci wiwatowali, skazując przywódcę opozycyjnej partii na podstawie absurdalnych zarzutów, opartych na zeznaniach skazanego przestępcy, pozbawionego prawa wykonywania zawodu (byłego prawnika Trumpa, Michaela Cohena - PAP). To był czysto polityczny, a nie prawny proces" - powiedział w oświadczeniu Johnson, oskarżając administrację Bidena o "stosowanie wymiaru sprawiedliwości jako broni".

Sam prezydent ograniczył się do jednozdaniowego komentarza na platformie X.

"Jest tylko jeden sposób, aby nie dopuścić Donalda Trumpa do Gabinetu Owalnego: przy urnie wyborczej" - napisał. Podobnie krótkie oświadczenie wydał jeden z rzeczników Białego Domu, Ian Sams. "Respektujemy rządy prawa i nie mamy dalszych komentarzy" - powiedział.

Sztab wyborczy Bidena wydał z kolei oświadczenie, w którym ocenia, że ogłoszony w czwartek werdykt "pokazuje, że nikt nie jest ponad prawem".

"Donald Trump zawsze mylnie uważał, że nigdy nie spotkają go konsekwencje za łamanie prawa dla swojej własnej korzyści" - napisano, dodając jednocześnie, że niezależnie od tego, czy Trump jest "skazanym przestępcą", nadal pozostanie kandydatem Partii Republikańskiej w listopadowych wyborach prezydenckich.

Prof. Lewicki: uznanie winnym może być Trumpowi na rękę

Uznanie Donalda Trumpa winnym przez sąd paradoksalnie może być mu na rękę; jeszcze bardziej pogłębi to wśród jego zwolenników syndrom oblężonej twierdzy; odbiorą to jako manewry establishmentu, by utrudnić mu kandydowanie - uważa amerykanista prof. Zbigniew Lewicki.

Ława przysięgłych w sądzie stanowym na Manhattanie w Nowym Jorku uznała byłego prezydenta Donalda Trumpa winnym 34 zarzutów fałszowania dokumentacji biznesowej w związku z ukrywaniem zapłaty za milczenie aktorki porno Stormy Daniels podczas kampanii wyborczej 2016 r. na temat ich rzekomego stosunku seksualnego.

Prof. Lewicki w piątek - pytany przez PAP, co uznanie Trumpa winnym oznacza dla amerykańskiej polityki - odparł, że "zapowiada to poważne kłopoty i prawdziwe problemy, bo będzie on kandydatem głównej partii w wyborach prezydenckich".

"Wszelkiego rodzaju postępowania, których jest przeciw niemu kilka, odbierane są przez jego zwolenników jako manewry establishmentu, mające na celu utrudnienie mu kandydowania. To spowoduje narastanie napięć, może dojść do różnych form przemocy, przy których to, co działo się w styczniu 2021 r., okaże się nagle drobnym wydarzeniem" - ocenił.

Pytany, czy w takim razie uznanie winy paradoksalnie może być Trumpowi na rękę, odpowiedział: "Tak, może być na rękę". Jego zdaniem "jeszcze bardziej pogłębi to syndrom oblężonej twierdzy, jego zwolennicy jeszcze mocniej będą przekonani, że coś tu jest nie tak".

Amerykanista ocenił, że część niezdecydowanych wyborców zdecyduje się nie głosować na Trumpa, bo "nie chce głosować na przestępcę", ale jednocześnie przekona to innych i mocniej zmobilizuje jego wyborców do oddania na niego głosu.

"Można argumentować, że jest to tryumf amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości i demokracji. Ale równie dobrze można powiedzieć, że: jest to aberracja demokracji i systemu sprawiedliwości, (...) to nie takie znowu wielkie wykroczenie, mówimy tak naprawdę o wykroczeniu buchalteryjnym, (...) na tej podstawie ma być eliminowany poważny kandydat na prezydenta? To jest bardzo wątpliwe" - powiedział.

Prof. Lewicki ocenił, że gdyby Trump wygrał jesienne wybory w USA, to może na różne sposoby próbować zemścić się na ludziach, którzy "od dawna go prześladują, bo ta anty-Trumpowa kampania trwa od lat". Dodał, że świat potrzebuje teraz Ameryki, która uchroni go od "groźby ze Wschodu", a nie rozdartej wewnętrznie i targanej konfliktami. "To nie jest moment, w którym przeciwnicy Trumpa mogą otwierać z radości szampana" - dodał.

"Boję się, że ta decyzja może spowodować znacznie więcej złego niż dobrego. Nie bronię Trumpa, wiem jakie ma osobowe problemy itd., ale jest proces polityczny, który ewidentnie jest zakłócany celowym i uporczywym dokuczaniem jednemu z kandydatów" - ocenił.

Autor: Adrian Kowarzyk

amk/ sdd/ js/

Nowojorska prokuratura przedstawiała ukrywanie płatności dla Daniels jako część nielegalnych wysiłków Trumpa, by wpłynąć na wybory 2016 r. i ominąć prawo dotyczące finansowania kampanii wyborczych. Obok Daniels, zapłatę za "zabicie" niekorzystnych dla Trumpa historii - za pośrednictwem Cohena i ówczesnego wydawcy tabloidu "National Enquirer" Davida Peckera - otrzymali także modelka Karen MacDougal i jeden z portierów w Trump Tower Dino Sajudin. Prokurator przedstawiał też dowody na to, że Trump pieczołowicie pilnuje swoich interesów i musiał być osobiście zaangażowany w tuszowanie historii.

W trakcie trwającego od ponad miesiąca procesu prowadzonego bez obecności kamer jako świadkowie zeznawali m.in. Stormy Daniels - która bardzo szczegółowo opisała stosunek z Trumpem - a także Michael Cohen i David Pecker. Cohen już w 2018 r. został skazany na trzy lata więzienia za szereg zarzutów, w tym te dotyczące zapłaty za milczenie Daniels.

Proces w Nowym Jorku jest jednym z czterech, w których prokuratorzy postawili Trumpowi zarzuty karne. Prawdopodobnie będzie jednak jedynym, który zakończy się przed listopadowymi wyborami. Jeśli Trump je wygra, będzie mógł polecić wycofanie zarzutów przeciwko sobie w sprawach dotyczących nielegalnego przetrzymywania tajnych dokumentów oraz prób nielegalnego utrzymania się przy władzy. Wciąż będą nad nim jednak ciążyć zarzuty prokuratury stanowej w Georgii, która oskarżyła go o prowadzenie grupy przestępczej, mającej na celu pozostanie przy władzy mimo przegranych wyborów 2020 r.

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)

osk/ zm/

Źródło:PAP
Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (33)

dodaj komentarz
monuz
Okazuje się, że żeby udupić prezydenta USA nie trzeba Putina, wystarczy zwykła k.
pstrzezek
Sugerujesz że został to tego zmuszony siłą i szantażem? :) Takie miał ambicje i je zaspokoił. Póżniej mataczył by to ukryć. Tyle w temacie
grab
Który polityk przyzna się do błędów?
karbinadel
Naprawdę spośród 300 milionów ludzi nie da się wyłonić kandydatów na prezydenta w mniej zaawansowanym wieku?
remmah
Wiek jest jednym z mniejszych problemów tego niezbyt rozgarniętego narcyza.
karbinadel odpowiada remmah
Gdyby ten drugi nie był jeszcze starszy, taki egzemplarz jak Trump nie miałby żadnych szans
remmah odpowiada karbinadel
Wcale nie jestem tego pewny. Wygląda, że Trump ma oddanych wyborców. Chorobliwy kłamca, który zachowuje się jakby fakty w ogóle nie miały znaczenia w dyskusji. Lekceważący prawo narcyz, rasista, ksenofob, mizogin. Zwolennik "tradycyjnych wartości" po 3 ślubach, właśnie skazany za oszustwa przy opłacaniu milczenia aktorki Wcale nie jestem tego pewny. Wygląda, że Trump ma oddanych wyborców. Chorobliwy kłamca, który zachowuje się jakby fakty w ogóle nie miały znaczenia w dyskusji. Lekceważący prawo narcyz, rasista, ksenofob, mizogin. Zwolennik "tradycyjnych wartości" po 3 ślubach, właśnie skazany za oszustwa przy opłacaniu milczenia aktorki porno. Jak można popierać takiego człowieka?
prawy_ja
Czyli "praworządność" podobna jak w polin czyli rządzić ma ten którego My wskażemy czyli kasta sędziowska a w zasadzie ci co się nią wysługują! U nas o kierunku "demokracji" rozstrzygają ośrodki zewnętrze typu Komisja Europejska tsue berlin ale przy pomocy "prawniczej jaczejki" pt iustutia czy themis Czyli "praworządność" podobna jak w polin czyli rządzić ma ten którego My wskażemy czyli kasta sędziowska a w zasadzie ci co się nią wysługują! U nas o kierunku "demokracji" rozstrzygają ośrodki zewnętrze typu Komisja Europejska tsue berlin ale przy pomocy "prawniczej jaczejki" pt iustutia czy themis a tam za "siły wewnętrzne" reprezentowanych przez "niezależny" Sąd Najwyższy! Zatem mechanizm w każdym systemie czy to totalitarnym czy gangsterskim jest podobny a cechą wspólną jest powoływanie się na "wymiar sprawiedliwości"!
j4oen
Teraz prezydenturę to ma już jak w banku.

Powiązane: Donald Trump

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki