Choć od otwarcia galerii handlowych minął już blisko miesiąc, nadal wiele sklepów pozostaje zamkniętych. Dotyczy to m.in. popularnych marek Reserved, House, czy Cropp.
Obostrzenia ograniczające działalność galerii handlowych w związku z koronawirusem zostały zniesione 4 maja 2020 roku, o powrocie do przedpandemicznej normalności nadal jednak daleko. I nie chodzi tylko o maski, rękawiczki i inne środki ostrożności, ale i fakt, że klienci nadal nie mogą korzystać ze wszystkich sklepów. Tak jest m.in. w przypadku pomorskiej firmy LPP, która posiada sklepy pięciu marek:
- Reserved
- Cropp
- House
- Mohito
- Sinsay
Ograniczenia władze LPP zapowiadały już na początku maja i niedługo po otwarciu galerii okazało się, iż wielu klientów Reserved, czy House po prostu "pocałowało klamkę". Tuż po weekendzie majowym działało ok. 20 proc. sklepów marek należących do LPP i po miesiącu firmie nadal daleko do pełnego otwarcia. Z najnowszych danych wynika, że swe podwoje otworzyło dla klientów ok. 35 proc. sklepów Reserved i około 50 proc. House. Dla Croppa, Mohito i Sinsey odsetek ten jest wyższy, dla całego LPP nadal wynosi jednak tylko 53 proc.
Sklepy są sukcesywnie otwierane, ale klienci nie powinni łudzić się, że niebawem będą mogli skorzystać ze wszystkich. Wszystko przez koronawirusa, który uderzył w spółki odzieżowe nie tylko zamknięciem sklepów, ale i po ich otwarciu przełożył się na niższe obroty. Z opublikowanej w piątek na naszych łamach analizy zmian odwiedzalności oraz obrotów firm handlowych i usługowych zrzeszonych w Związku Polskich Pracodawców Handlu i Usług wynika, iż Polacy po otwarciu sklepów robią w centrach handlo wych zakupy o 40-50 proc. mniejsze niż rok temu. - Po blisko miesiącu aktywności handlowej widzimy, że jest tendencja wzrostowa, ale nawet dziś osiągamy ledwo połowę zeszłorocznych wyników dla analogicznych okresów - podał zarząd ZPPHiU w komunikacie prasowym.
W galeriach nie jest po staremu
Jak zwracają uwagę analitycy, klienci nie odwiedzają centrum handlowego dla rozrywki, czy by zjeść rodzinny obiad, ale realizują konkretne zadania zakupowe. To przekłada się na spadek atrakcyjności sklepów w galerii względem zwykłych sklepów "na ulicy". Ratunkiem dla spółek są promocje (napędzają przychody, ale uderzają w marżę) oraz kanał internetowy, który wspierał je już w czasie zamknięcia sklepów. Sytuacja jest jednak zupełnie inna, niż ta przed zamknięciem sklepów, o czym detaliści alarmowali już w kwietniu, gdy pojawiły się pierwsze pogłoski o otwarciu galerii.
Największe wyzwanie stanowią czynsze, które dostosowane są do starych poziomów sprzedaży. Póki galerie były zamknięte, sklepy wspierało rządowe zamrożenie czynszów. To właśnie jeden z głównych powodów wstrzymywania się z otwarciem sklepów przez LPP, spółka bowiem chce bowiem przynajmniej częściowo dopasować strukturę wydatków do nowej rzeczywistości. W efekcie bądź negocjuje niższe czynsze, bądź wypowiada umowy.
- Wypowiedzieliśmy umowy na 30 proc. powierzchni handlowej. Negocjacje ciągle trwają. Jedna trzecia umów jest zrenegocjowana, w przypadku pozostałych rozmawiamy. To są trudne negocjacje, pewnie potrwają miesiąc lub dwa - poinformował przed dwoma tygodniami wiceprezes LPP Przemysław Lutkiewicz. Listę otwartych sklepów można na bieżąco sprawdzać na stronach internetowych marek oraz niektórych galerii handlowych.
Nie tylko LPP. Inni też zapowiadają cięcia
Nie tylko LPP zapowiedziało cięcia w kwestii sklepów. O podobnym ruchu informowało w maju m.in. CCC, dla którego duże sklepy stacjonarne stanowiły problem jeszcze przed koronakryzysem. Umowy z galeriami jeszcze w kwietniu rozwiązywał Empik, negocjacje z opcją wycofania się z galerii prowadzi też Ambra, właściciel m.in. sklepów Centrum Wina. - Zakładamy, zależnie od wyników negocjacji, wycofanie się z części galerii i likwidację tych placówek, które przed pandemią miały najniższe zyski, a po ponownym otwarciu centrów handlowych przestały być rentowne - deklarował na łamach "Pulsu Biznesu" szef Ambry. O dopasowywaniu kosztu najmów do obecnych realiów w najnowszym liście do akcjonariuszy pisał też Wiesław Wojas, prezes Wojasa.
To tylko część przykładów, zasady gry zmieniły się bowiem de facto dla wszystkich i o ile sklepom zależy na niższych czynszach, tak na drugiej szali leży interes operatorów galerii, którzy także nie są przecież winni obecnemu kryzysowi. Negocjacje zatem nie są łatwe dla żadnej ze stron.
Ceny najmu to jedno, oprócz tego podejmowane są inne kroki antykryzysowe. U niektórych detalistów dochodzi np. także do reformy zatrudnienia, która zaowocowała cięciem etatów i de facto dociążeniem pozostałych pracowników. Detaliści postulują także zmiany w samym handlu, jak np. przywrócenie możliwości zakupu produktów w sklepie stacjonarnym w niedziele.
Adam Torchała
























































