REKLAMA
ZASADY PROMOCJI

Czy to już koniec rybnego biznesu?

2012-09-26 06:09
publikacja
2012-09-26 06:09

Polacy wcale nie jedzą ryb w każdy piątek. Z roku na rok kupujemy ich coraz mniej, a co za tym idzie, zmniejsza się liczba sklepów rybnych. Sprawdziliśmy, gdzie najchętniej kupujemy ryby i komu rybny biznes się opłaca.

sklep rybny w kryzysie
foto: thetaXstock


Jedzenie ryb zmniejsza ryzyko wystąpienia nowotworów, pozytywnie wpływa na wzrok, zapobiega anemii, a nawet działa antydepresyjnie. Niestety, obecnie tylko 18 proc. Polaków kupuje ryby i produkty rybne.

Ryba tylko od święta


Statystyczny Polak zjada rocznie około 11 kg ryb i przetworów rybnych – o połowę mniej niż mieszkańcy pozostałych krajów europejskich. Grupa konsumentów ryb w Polsce liczy 5,4 mln osób, z czego tylko 42 proc. z nich robi zakupy w sklepach rybnych, reszta zaopatruje się w marketach, hurtowniach i gospodarstwach rolnych. Ostrożne szacunki pozwalają przypuszczać, że sklepy rybne sprzedają około 15 tys. ton ryb rocznie, czyli około 2,78 kg na osobę. Na tle całej dystrybucji specjalistyczne sklepy rybne mają zaledwie 8 proc. udziału w rynku.

Chleb i masło poproszę... na zeszyt»Chleb i masło poproszę... na zeszyt
Klientów od zakupu ryb skutecznie odstrasza ich cena. W dodatku w sklepach rybnych kosztują one więcej niż w marketach. Porównaliśmy ceny świeżych ryb w jednym z olsztyńskich sklepów rybnych i dwóch dość drogich marketach. Za kilogram patroszonego pstrąga zapłacimy w sklepie osiedlowym 23 zł, a w markecie 20,99 zł. Świeży filet z łososia kosztuje w „rybnym” 49,80 zł, a w markecie 41,99 zł. Podobne różnice były w przypadku karpia, dorsza i pstrąga. W marketach zdarzają się też częste przeceny, a dodatkowo markety mają bogatszy asortyment niż specjalistyczne sklepy rybne.

Ten biznes śmierdzi rybą


Jak wynika z danych GUS, jeszcze w 2009 roku w Polsce były 982 sklepy rybne. Rok później już o 34 mniej, a w 2011 roku ich liczba wyniosła 876. Obecnie według niektórych szacunków może ich być tylko 560.

– Ludzie wolą jechać do marketu i tam kupić rybę. Robią wtedy zakupy na cały tydzień, no i nie muszą dźwigać siatek z zakupami, bo przyjeżdżają samochodem. Ponadto markety mogą sobie pozwolić na niższą cenę, bo oni biorą ryby z hurtowni tonami. A jak nie mogą sprzedać, to przerabiają. Ja sprzedaję tygodniowo około 250 kg ryb, więc nie mam dużych upustów w hurtowni. Klientów mam raczej stałych, jak już ktoś przychodzi, to regularnie – mówi pani Katarzyna, właścicielka sklepu Śledzik.

Zamiast sklepu rybnego samochód-chłodnia

dotacja na założenie sklepu» Jaka dotacja na założenie sklepu?

Ostatnio coraz popularniejszym pomysłem na biznes w branży rybnej staje się objazdowy samochód-chłodnia, który codziennie zatrzymuje się w większych miastach w Polsce i oferuje świeże ryby złowione minionej nocy. Obwoźny sprzedawca znajduje dostawcę ryby morskiej, czyli właściciela kutra rybackiego, umawia się z nim na odbiór i czeka na telefon z wieścią o udanym połowie. Ceny są atrakcyjne, a towar pierwszej świeżości. Nie brakuje więc klientów. Taki biznes wymaga jednak zakupu samochodu spełniającego odpowiednie normy, poniesienia kosztów paliwa i opłaty targowej oraz codziennych wypraw znad morza w głąb kraju.

Za kilogram świeżo złowionego dorsza u armatora kutra trzeba zapłacić 5,50 zł. W hurtowni, czyli u pośrednika, zapłacimy za niego około 14 zł, w sklepie kosztuje on z kolei 31,99 zł.

Założenie własnego sklepu rybnego nie wydaje się obecnie dobrym pomysłem. Jeżeli ma się okazać biznesem opłacalnym, musimy znaleźć sprawdzonego i taniego hurtownika i odpowiednio trafić w zapotrzebowanie na lokalnym rynku.

Opracowane na podstawie raportu analitycznego „Wielkość i struktura sprzedaży ryb w sklepach rybnych”, wydanego przez wydawnictwo MPR, Wydział Analiz Rynkowych.

Justyna Niedbał
Bankier.pl
j.niedbal@bankier.pl
Źródło:
Tematy
Miejski model Ford Puma. Trwa wyjątkowa wyprzedaż

Komentarze (9)

dodaj komentarz
~alek
chciałem kupić od rybaków dorsz w ilości 200kg i niestety kosztował 11zł za kg i tylko dlatego, ze ilość hurtowa.
Przy 1 kg kosztuje 15 zł.
Myślę, że cena jest wysoka ponieważ ryba się psuje i musi być coś na straty.
Wziąłem też dorsza patroszonego z głową. Na 75 kg po odcięciu głów zostało mi 56kg.
i już widać ile odchodzi z ryby.
tompson85
witam Franek 3 mam prośbe chcę sie z Toba skontaktowac czy jest taka możliwośc????????
~Piotr
Jedyne o czym pomyślałem po przeczytaniu tego artykułu to słowo BZDURA. Dorsz z kutra faktycznie kosztuje 5,50 zł/kg, ale cały nie wypatroszony. Cena 13-15 zł/kg to cena tuszy bez głowy i wnętrzności (jak by ktoś nie wiedział), a cena 30 i więcej za dorsza dotyczy tych dorszy , które są sprowadzane z zagranicy i kupowane są w euro Jedyne o czym pomyślałem po przeczytaniu tego artykułu to słowo BZDURA. Dorsz z kutra faktycznie kosztuje 5,50 zł/kg, ale cały nie wypatroszony. Cena 13-15 zł/kg to cena tuszy bez głowy i wnętrzności (jak by ktoś nie wiedział), a cena 30 i więcej za dorsza dotyczy tych dorszy , które są sprowadzane z zagranicy i kupowane są w euro i dlatego takie drogie, lecz nie kupujemy ich w "sklepach rybnych". Cały artykuł jest nierzetelny więc zapraszam autora z powrotem na studia niech się uczy rzetelności dziennikarskiej. Bosze no tragedia, panie tragedia.
PS.
Posiadam trzy sklepy rybne i dziękuje marketom za ten syf który sprzedają , dzięki nim jest ok, bez przepychu ale ok.
~mario
Witamchciałbym sie skontaktować z panem. Czy jest to mozliwe?
~And
jak ci zle to zainwestuj w www.agrofound.strefa.pl a nie narzekaj na prace hurtownika, sklepikarza, transportowca - daj im co powinni zarobic i pamietaj, ze wiekszosc z tego co placisz to podatki
~Caesar
Czyli największe zyski ma ten co ponosi najmniejsze nakłady - czyli sklep. Rybak musi utrzymać kuter i sprzęt, hurtownik musi zapewnić transport . Tymczasem jeśli "sklep" to sieć hipermarketów to prawdopodobnie nie płaci żadnego podatku - bo albo korzysta ze zwolnienia albo ma "wysokie koszty zarządzania". Po Czyli największe zyski ma ten co ponosi najmniejsze nakłady - czyli sklep. Rybak musi utrzymać kuter i sprzęt, hurtownik musi zapewnić transport . Tymczasem jeśli "sklep" to sieć hipermarketów to prawdopodobnie nie płaci żadnego podatku - bo albo korzysta ze zwolnienia albo ma "wysokie koszty zarządzania". Po 7 zł za kg dorsza spożycie pewnie byłoby 3 razy większe. Tyle że dorsza już prawie nie ma ! Nota bene - rybacy w swoich sklepach w portach sprzedają ryby drożej niż w marketach, więc sami też nakręcają bębenek. Pomysł jest prosty - niech założą spółkę rybną, otworzą sieć sklepów w Polsce i dostarczają towar głównie do swoich sklepów - w godziwych cenach. Za trudne ???
~lol
bo widzisz Franek, 15 zł dodają podatki, 5 zł opłaty, a 7 zł koszty + zyski hurtowni i sklepu. Dlatego szara strefa rośnie, bo im odpada te 15 zł czyli prawie 50% ceny ostatecznej.
~kasia
A wina leży w cenach niestety. Kilogram ryby w cenie dobrej wołowiny to przesada.
~Franek 3
I tego nie mogę zrozumieć dlaczego dorsz od kutra do sklepu drożeje z 5,50 na 32 zł za kg. Tak nie dzieje się tylko z rybą ale z wieloma innymi artykułami. Warzywa w skupach po np.30-50 gr za kilo a na straganach 3-4 zł. Jabłka przemysłowe 35 gr 1 kg a 30% napój jabłkowy 3 zł za litr.Ja od dawna zaopatruję się u swoich rolników I tego nie mogę zrozumieć dlaczego dorsz od kutra do sklepu drożeje z 5,50 na 32 zł za kg. Tak nie dzieje się tylko z rybą ale z wieloma innymi artykułami. Warzywa w skupach po np.30-50 gr za kilo a na straganach 3-4 zł. Jabłka przemysłowe 35 gr 1 kg a 30% napój jabłkowy 3 zł za litr.Ja od dawna zaopatruję się u swoich rolników i często mam produkty za dziękuję, np. muszę sobie nazbierać jabłek sam, bo pod drzewami one gniją, nikt ich nie zbiera a są to jabłka ekologiczne!!!!

Powiązane: Zakupy

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki