Kryzys czyści portfele Polaków. Wiele osób ma problem, żeby kupić produkty pierwszej potrzeby. Coraz częściej proszą więc sprzedawców o możliwość sprzedaży „na krechę”. A sprzedawcy? Z obawy o utratę klienta zgadzają się na taką transakcję.
foto: thinkstock
Zapytaliśmy sprzedawców i kierowników wybranych sklepów spożywczych na terenie Polski o to, jak często zdarza im się obecnie słyszeć prośby klientów o możliwość kupna towarów na zeszyt. Odpowiedzi różniły się w zależności od lokalizacji sklepu, zamożności i wieku mieszkańców.
„A skąd Pani dzwoni? To nie jest jakaś kontrola?”
Sprzedawcy niechętnie wypowiadają się na temat sprzedaży na zeszyt. Nie chcą mówić o biedzie w ich miejscowości. Ich zdaniem wystarczająco wstydliwe dla ich klientów jest już to, że nie stać ich na zapłacenia za podstawowe produkty, takie jak chleb, masło czy mleko. Po drugie, sprzedawcy boją się kontroli skarbowej. Na zadane przez nas wprost pytanie o sprzedaż na zeszyt – zaprzeczają. Dopiero gdy upewnią się, że rozmawiają z dziennikarzem, przyznają się do takiej sprzedaży.
W ten sposób sprzedaje się głównie pieczywo, masło, mleko, ryż i mąkę. W większości przypadków nie można kupić „na krechę” papierosów i alkoholu. Są jednak i tacy, którzy i takie produkty wpiszą do zeszytu. – Sprzedajemy alkohol i papierosy na zeszyt, bo jeśli tego nie zrobimy, to klienci pojadą na rowerze do sąsiedniej wsi i tam w przyszłości zostawią swoje pieniądze. Dodatkowo tacy klienci siedzą przed sklepem i często kupią coś jeszcze. To nie jest duża miejscowość, więc nie mamy innego wyboru – mówi sprzedawczyni ze sklepu w Warpurach w województwie warmińsko-mazurskim.
Zobacz także: | |
![]() Polscy przedsiębiorcy oszukują, dlatego założą kasy fiskalne |
Sprzedawcy powinni jednak uważać, żeby nie podzielić losu właścicielki pewnego sklepu w województwie podkarpackim. Kilka lat temu została ona oskarżona przez sołtysa, którego zdenerwowało to, że jego syn może bez problemu „kupić” alkohol na zeszyt. Po wizycie policjantów z nakazem przeszukania sklepikarce udowodniono pięciokrotną sprzedaż alkoholu „na krechę” i wymierzono 600 zł kary grzywny.
„Na krechę nie sprzedajemy”
Trochę inaczej wygląda sytuacja w większych miejscowościach. Kiedy dzwonimy do małych sklepów spożywczych we Wrocławiu, w większości słyszymy odpowiedź „nie sprzedaję na zeszyt, nie znam dobrze okolicznych mieszkańców, a poza tym to nielegalne”. Za gotówkę sprzedają też właściciele sklepów w innych dużych miastach, takich jak Katowice, Kraków i Warszawa, większych miasteczkach lub bogatych wsiach. Tam, gdzie większość mieszkańców to ludzie młodzi, a bezrobocie jest niskie, problem praktycznie nie istnieje. Zdecydowanie gorzej jest w miejscowościach, gdzie ludzie utrzymują się głównie z rolnictwa albo wśród mieszkańców przeważają emeryci.
![]() | »Żona z sąsiadem doniosą do skarbówki |
Sprzedawca dostanie mandat
Sprzedawcy mają obowiązek udokumentować każdą sprzedaż na kasie fiskalnej poprzez wydrukowanie paragonu bezpośrednio po dokonanej transakcji. Nie można zatem robić tego po tygodniu czy miesiącu - transakcja to wydanie towaru w zamian za jego równowartość w środkach pieniężnych. Za sprzedaż z pominięciem kasy fiskalnej grozi mandat z tytułu wykroczenia skarbowego. Obecnie wynosi on od 150 zł do 30 tys. zł – w zależności od wagi wykroczenia, dochodów i możliwości zarobkowych sprawcy.
Justyna Niedbał
Bankier.pl