Długo zapowiadana reforma usprawniająca działanie państwowego sektora medycznego w końcu ujrzała światło dzienne. Zniesione mają być limity onkologiczne, przez które wielu pacjentów cierpiących na raka nie mogło liczyć na pomoc we właściwym miejscu i czasie. Skrócone mają też być kolejki do lekarza. To wszystko bez konieczności podnoszenia składki zdrowotnej.

Źródło: Thinkstock
Propozycje resortu zdrowia podzielono na dwa pakiety. Pierwszy dotyczy pacjentów chorych na raka. NFZ wiele razy znajdował się w ogniu krytyki, gdy okazywało się, że chorzy ze zdiagnozowanym nowotworem nie mogą liczyć na właściwą opiekę medyczną, bo wyczerpał się limit w danym roku.
Koniec z limitami w onkologii
W naszym kraju odsetek wyleczonych oscyluje w granicach 40%, a w UE ok. 60%. Rocznie na nowotwory choruje ok. 160 tys. osób. Na jednego pacjenta cierpiącego na raka w danym roku wydajemy ok. 10 tys. zł.
ReklamaZobacz także
Resort zdrowia wypowiada walkę nowotworom i w związku z tym zniesie limity onkologiczne. Ponadto wprowadzi gwarancje terminów usług medycznych dla każdego pacjenta. Dodatkowo, każdy chory będzie miał indywidualną ścieżkę leczenia i znajdzie się pod opieką konsylium lekarskiego.
Wszyscy chorzy ze zdiagnozowanym nowotworem otrzymają specjalne kartę, która ma być przepustką i skierowaniem do wszystkich gabinetów specjalistycznych i oddziałów. Pacjenci mają również być objęci opieką specjalnego koordynatora, a także programem stałej opieki już po zakończeniu leczenia. Jednak najważniejsza zmiana ma dotyczyć terminów - czas od podejrzenia występowania nowotworu do podjęcia leczenia ma wynosić nie więcej niż 9 tygodni. Celem jest zwiększenie odsetka osób, którym udaje się wygrać walkę z nowotworem.
Kolejne zmiany dotyczą recept
Drugi pakiet dotyczy skrócenia kolejek. Lekarz rodzinny ma otrzymać prawo do zlecania większej liczby badań. Premiowane mają być zabiegi jednodniowe, czyli takie, które nie wymagają długiej hospitalizacji. To wymusi na szpitalach i klinikach większą koordynację i lepsze planowanie leczenia, a jednocześnie zmniejszy koszty zarówno po stronie NFZ, jak i ZUS-u.
Pacjenci często narzekają, że przepisy w temacie wydawania recept są nieżyciowe. Stąd resort wprowadzi zasadę, że recepty mogą być wydawane osobom upoważnionym, a od 2016 roku pielęgniarki nabędą prawo do wypisywania recept na niektóre leki oraz skierowań na część badań.
Zapowiedziano także utworzenie specjalistycznego elektronicznego systemu monitorowania kolejek do lekarzy. W teorii usprawni to obsługę pacjentów, którzy lepiej będą się orientować w najbliższych wolnych terminach. Dodatkowo w każdym oddziale NFZ ma zostać uruchomiona infolinia dla pacjentów z informacją, w której poradni i jak długo oczekuje się na świadczenie.
Wszystkie te zmiany mają usprawnić kulejący państwowy sektor medyczny. Pomysły resortu są raczej chwalone przez ekspertów - zwłaszcza zniesienie limitów onkologicznych. Interesującą propozycją jest umożliwienie pielęgniarkom wydawania niektórych recept oraz skierowań na niektóre proste badania. Wprowadzenie tej zmiany może odciążyć lekarzy od obowiązków administracyjnych, co w efekcie ma dać im więcej czasu na leczenie.
Ile wydajemy na leczenie?
Budżet NFZ to ponad 65 mld zł - z tego ponad 600 mln zł na samą administrację. W sumie na leczenie Polacy wydają rocznie około 100 mld zł (włączając w to wydatki na leki, ubezpieczenia, nieformalne opłaty, itp.).
Gorzej jest z efektywnością wydawania tych środków. Olbrzymia część pracujących Polaków dodatkowo wykupuje prywatne ubezpieczenia medyczne - tym samy prawie całkowicie rezygnują z usług , np. lekarzy rodzinnych czy przychodni. Jednak nawet w sytuacji, gdy dziesiątki tysięcy ludzi rezygnuje z usług państwowego sektora medycznego, wciąż mamy do czynienia z długimi kolejkami na podstawowe zabiegi medyczne i badania. Duża w tym wina samych pacjentów, którzy potrafią zapisywać się na kilka terminów jednocześnie lub w ogóle na nie przychodzić. Z tego względu utworzenie elektronicznego systemu kolejek wydaje się jak najbardziej uzasadnionym krokiem.
Rząd nie podniesie składki zdrowotnej. Jeszcze
Rząd zapowiedział, że choć nie będzie podnosił składki zdrowotnej, to niestety wszystko raczej zmierza w tym kierunku. Obecnie wynosi ona 9%, a 7,75% podlega odliczeniu od podatku dochodowego. NFZ narzeka, że państwowy sektor medyczny wymaga dokapitalizowania i jeśli nie zmieni się system redystrybucji środków lub nie spadnie bezrobocie, to podniesienie składki będzie konieczne najprawdopodobniej już w ciągu dwóch lat.
Z lektury budżetu NFZ wynika, że przez ostatnie 10 lat wzrósł on dwukrotnie. Zniesienie limitów w onkologii doprowadzi do zwiększenia wydatków, które nie znajdą pokrycia w wysokości obecnej składki. Stąd już tylko krok do podniesienia składki, bo raczej wątpliwe jest, by liczba pracujących do 2016 roku wzrosła o 500 tys. osób, a co za tym idzie - wpływy do NFZ zwiększyły się o ok. 2 mld zł.
Zanim to nastąpi warto przemyśleć reformę systemu opłacania składek na cele zdrowotne. Obecnie ma ona charakter procentowy, a jej konstrukcja jest mocno uzależniona od podatku dochodowego. Im więcej zarabiasz, tym większe ubezpieczenie zdrowotne płacisz. Zasadne wydaje się wprowadzenie ryczałtu na ubezpieczenie zdrowotne, równocześnie obniżając stawki podatkowe oraz podnosząc kwotę wolną. Na to jednak rządowi i resortowi zdrowia jeszcze chyba brakuje czasu i odwagi.
Łukasz Piechowiak
Główny ekonomista Bankier.pl



















































