Półki w dyskontach pełne są piw w cenie 3-4 zł za puszkę czy butelkę, bez większego trudu znajdziemy i te poniżej „trójki”. Kusząca oferta, niektórzy twierdzą nawet, że zbyt kusząca, zwłaszcza gdy ceny słodzonych napojów bezalkoholowych są porównywalne, a nierzadko wyższe. Branża piwowarska zastrzega jednak, że inflacja daje się we znaki również browarom.


Zaczęło się od interpelacji, z którą do Ministerstwa Finansów zwróciła się grupa posłów Koalicji Obywatelskiej. Informowali w niej o „alarmującym zjawisku zdrowotno-społecznym” polegającym na tym, że ceny słodkich napojów bezalkoholowych, obłożonych dodatkowo podatkiem cukrowym, są wyższe od cen piwa. A taka dostępność cenowa alkoholu „zagraża zdrowiu publicznemu oraz indywidualnemu mieszkańców naszego kraju”.
Posłowie zainterweniowali po tym, jak zgłosiła się do nich organizacja Forum Prawo dla Rozwoju. To jej przedstawiciele w trakcie ostatnich wakacji zaobserwowali, że urlopowicze w poszukiwaniu ochłody bardzo często sięgali po tańszą alternatywę w postaci piwa.
– Szybko powstał pomysł, żeby sprawdzić, czy intuicja nas nie myli i czy rzeczywiście taka prawidłowość występuje na szerszą skalę – mówi w rozmowie z Bankier.pl dr Konrad Hennig, dyrektor programowy Forum Prawo dla Rozwoju.
By próba była najbardziej reprezentatywna, na tapet wzięto ceny w dyskontach sieci Lidl i Biedronka. – Poprosiliśmy znajomych o przejście się do sklepu i zrobienie zdjęć. Ostatecznie zebraliśmy dane z 14 miast, sklepów było jeszcze więcej, bo niektórzy poszli i do biedronki, i do lidla, a samych pozycji w bazie – kilkadziesiąt – wymienia Hennig.
Następnie ułożono cztery koszyki zakupowe, do których trafiło po kilka najpopularniejszych produktów o pojemności 0,5 l, i uśredniono ceny.
– Tworząc koszyki, staraliśmy się porównać nieprzecenione produkty o podobnej pozycji rynkowej i odbiorze konsumenta, np. Coca-Colę z Żywcem czy Frugo z piwem marki Argus. Wyodrębniliśmy kategorie premium oraz budżetową i w obu przypadkach piwo okazało się tańsze od napoju bezalkoholowego. W segmencie produktów budżetowych różnica była niewielka, groszowa, ale w kategorii premium mieliśmy już do czynienia z zauważalną dysproporcją mogącą wpływać na decyzje konsumenta na korzyść piwa – wyjaśnia Hennig.
Piwo tańsze niż słodkie napoje. „Akcyza nie spełnia swojego zadania”
W piśmie do resortu finansów posłowie zapytali też, czy w planach rządu jest zmiana sposobu opodatkowania piwa, a mówiąc krócej – dociążenia go poprzez zrównanie stawek akcyzy nakładanej na napoje alkoholowe lub ustanowienie tej samej podstawy opodatkowania płynnych używek.
W największym skrócie w Unii Europejskiej występują dwa systemy akcyzowe dotyczące piwa. W pierwszym z nich danina powiązana jest z wyrażoną w stopniach Plato zawartością ekstraktu w brzeczce, z której powstaje trunek. Takie rozwiązanie przyjęto w mniej więcej w połowie państw Wspólnoty, w tym w Niemczech, Czechach czy Holandii. W konkurencyjnym systemie, obecnym np. w Irlandii czy na Węgrzech, za wysokość podatku odpowiada natomiast zawartość alkoholu.
W Polsce już od wielu lat obowiązuje wariant Plato. Natomiast od zawartości etanolu w gotowym wyrobie są u nas rozliczani nie piwowarzy, a producenci wyrobów spirytusowych. W efekcie akcyza na piwo jest około trzy razy niższa niż np. na wódkę. Browary argumentują, że lager czy stout są dużo droższe w produkcji niż wspomniana „czysta”, dlatego, wbrew twierdzeniom branży spirytusowej, nie ma tu mowy o żadnej niesprawiedliwości.
Stawki akcyzy na alkohol etylowy, piwo i wino (obowiązują od 1 stycznia 2022 r.)
- Alkohol etylowy: 6903 zł/1 hl 100% vol.,
- piwo: 9,43 zł od 1 hektolitra za każdy stopień Plato gotowego wyrobu,
- wino: 191 zł/1 hl gotowego wyrobu.
Źródło: podatki.gov.pl
Forum Prawo dla Rozwoju uważa jednak, że nie wszystko jest w porządku, a obecne przepisy wymagają zmian. Zdaniem organizacji w polskich warunkach to ten mniej preferencyjny dla piwa sposób ustalania wysokości podatku akcyzowego, biorący pod uwagę zawartość alkoholu, mógłby okazać się lepszym rozwiązaniem.
– Przede wszystkim pozwoliłby wyrównać ceny tego produktu z konkurencyjnymi napojami bezalkoholowymi. A jest to potrzebne skoro – jak sugerują ceny w sklepach – uwarzenie litra piwa kosztuje zdecydowanie mniej niż np. wyprodukowanie napoju energetycznego. W naszej analizie pokazaliśmy, że akcyza nie spełnia obecnie tego zadania – mówi Maciej Flis, ekspert ds. podatków w Forum dla Rozwoju.
Co więcej, takie akcyzowe ujednolicenie pozytywnie wpłynęłoby na to, po jakie piwa sięgają konsumenci. Ustawodawca powinien bowiem dążyć do tego, by były one lżejsze, o mniejszej zawartości alkoholu, do czego przyczyniłby się właśnie podatek od woltażu.
– Wprowadzenie przed laty preferencji podatkowej dla piwa było swego rodzaju eksperymentem, który miał ucywilizować strukturę spożycia alkoholu i sprawić, by Polacy, zamiast sięgać po wódkę, wybierali piwo. Efekt udało się osiągnąć, ale, patrząc na to, co i w jakich cenach oferowane jest w sklepach, uważamy, że obecnie ten eksperyment zaczyna przynosić odwrotne i niepożądane skutki – uważa Flis.
Browary Polskie: średnia cena piwa wzrosła o kilkanaście procent
Czy piwo oferowane w polskich sklepach jest więc zbyt tanie? – Na pewno nie uważają tak konsumenci – ucina od razu Bartłomiej Morzycki, dyrektor generalny Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego – Browary Polskie zrzeszającego trzy największe koncerny piwowarskie w kraju (Kompania Piwowarska, Grupa Żywiec, Carlsberg).
– Już pod koniec ubiegłego roku z naszych badań wynikało, że dla ok. 60 procent respondentów ówczesne ceny piwa były wysokie, a przecież teraz są dużo wyższe – dodaje.
W kolejnych miesiącach inflacja zdążyła rozpędzić się do ponad 17 proc., nie omijając oczywiście najpopularniejszego z napojów alkoholowych. Jak wskazują Browary Polskie, koszty produkcji rosną w gwałtownym tempie, a w samym 2022 r. cena piwa poszła w górę już o kilkanaście procent, podążając mniej więcej za dynamiką inflacji. O ile na przełomie 2021 i 2022 r. średnia cena jednego litra wynosiła około 6 złotych, to w październiku 2022 r., czyli po 10 miesiącach, przekroczyła już 6,70 zł.
Jak wskazuje Morzycki, postulat zrównania akcyzy powraca co jakiś czas – często za sprawą lobbystów powiązanych z branżą spirytusową. – Wprowadzenie w życie tej absurdalnej propozycji poskutkowałoby załamaniem się rynku piwa, co ucieszyłoby producentów mocnych alkoholi, którzy zaczęliby oferować konsumentom relatywnie tańszy trunek – zaznacza.
Browary Polskie stoją na stanowisku, że obecna polityka akcyzowa jest racjonalna, ponieważ nie ma w Europie żadnego kraju, w którym piwo byłoby opodatkowane na równi z napojami spirytusowymi. Nawet tam, gdzie za podstawę dla ustalenia akcyzy stosuje się zawartość alkoholu, występują różnice między poszczególnymi rodzajami produktów.
– Posłowie oparli się na podsuniętych im wybiórczych danych, nie weryfikując faktów. W interpelacji wspomniano choćby, że sprzedaż piwa rośnie, choć dane mówią przecież co innego – mamy czwarty rok z rzędu, kiedy branża piwowarska odnotowuje widoczne spadki, a rynek się kurczy. Ponadto konsumpcja piwa w Polsce jest na najniższym poziomie od 2010 r. Ktoś, kto w tym trudnym okresie próbuje dolewać oliwy do ognia, działa na niekorzyść dużego sektora gospodarki i zatrudnionych w nim osób – mówi nam Morzycki.
Rewolucji nie będzie
Z odpowiedzi udzielonej przez Ministerstwo Finansów można wnioskować, że nie czeka nas raczej wielka podatkowa rewolucja, a wariant Plato pozostanie w mocy. Wiceszef resortu Artur Soboń przekazał, że wysokość krajowego opodatkowania piwa akcyzą „nie odbiega od średniej unijnej oraz jest wyższa od średniej państw regionu”. Poza tym nie ma pewności, że zrównanie stawek przełożyłoby się na wzrost spożycia napojów bezalkoholowych.
Poza tym nie jest też tak, że wysokość akcyzy pozostaje zabetonowana – wręcz przeciwnie. Od 1 stycznia 2022 r. obowiązuje „mapa drogowa”, na mocy której wprowadzane są sukcesywne podwyżki opodatkowania wszystkich używek będących wyrobami akcyzowymi. W przypadku piwa są to coroczne 5-procentowe wzrosty daniny aż do roku 2027.