Produkcja gier staje się powoli polską specjalnością. Tymczasem rząd wymyśla kolejne programy wsparcia dla tej branży. Czy dobrze działające firmy rzeczywiście tego potrzebują?


Polscy producenci gier komputerowych radzą sobie znakomicie. W ostatnich latach, kiedy to większość giełdowych indeksów niemal stała w miejscu (lub nawet traciła), wielu przedstawicieli gamingu biło swoje historyczne rekordy. Rozpoczęta przez CD Projekt i 11 bit studios hossa trwa już w zasadzie od 2016 roku, a za jej punkt kulminacyjny można uznać rok 2018. Wzrosty na największych podmiotach zwróciły uwagę inwestorów na całą branżę, a coraz więcej producentów postanowiło na tym skorzystać. Nic zatem dziwnego, że znaczna część ostatnich giełdowych debiutów to właśnie producenci gier, a GPW zdecydowała się nawet na utworzenie dla nich specjalnego indeksu WIG.Games.
Tam, gdzie pojawiają się duże pieniądze, szybko pojawia się państwo, które stara się je jeszcze „lepiej” zagospodarować. Z tego powodu powstały liczne rządowe plany mające zająć się wsparciem dla rynku gier, a politycy wciąż prześcigają się w kolejnych pomysłach. Po wciąż jeszcze nieprzyjętym projekcie Ustawy o finansowym wspieraniu produkcji kulturowych gier wideo tym razem kolejne plany pojawiły się w programie wyborczym Prawa i Sprawiedliwości. Postanowiliśmy się im nieco bliżej przyjrzeć.
Jakie programy wsparcia już mamy?
Jednym z działań podjętych na rzecz wsparcia producentów gier jest spółka-córka powołana w 2016 roku przez Agencję Rozwoju Przemysłu. Misją ARP Games jest oferowanie pomocy początkującym deweloperom – w ramach cyklicznych konkursów dokonywana jest selekcja twórców gier, których prototypy mają największą szansę na udaną komercjalizację. O rządowym wsparciu sektora gier pisali szeroko Radosław Niedzielski i Mateusz Perowicz, których artykuł „Wiedźminie strzeż się! Państwo nadciąga” ukazał się w styczniu na stronie Klubu Jagiellońskiego.
- ARP Games jest więc modelowym akceleratorem dla startupów dedykowanym dla sektora gamingowego. Oferuje typowe instrumenty wsparcia dla młodych deweloperów, którzy mając pomysł na grę i ogromy zapał są jednocześnie na etapie mitycznego garażu – czytamy w artykule Klubu Jagiellońskiego.
Co ciekawe, siedziba ARP Games mieści się nie w Warszawie czy w innym dużym mieście, lecz w 36-tysięcznym Cieszynie, gdzie na kierunku „projektowanie gier i przestrzeni wizualnej” kształcą się studenci wydziału zamiejscowego Uniwersytetu Śląskiego. Jak zauważają Radosław Niedzielski i Mateusz Perowicz, dzięki takiej lokalizacji wartość dodana z akceleratora jest jeszcze wyższa.
Innym programem jest skierowany do większych podmiotów GameINN. Program ten również powstał w 2016 roku, a o jego uruchomienie mocno ubiegało się Porozumienie Polskie Gry (reprezentujące m.in. takich deweloperów jak CD Projekt, Techland, CI Games czy 11 bit). Ich prośby pozytywnie rozpatrzyło Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, a za podstawowy cel GameINN obrano zwiększenie konkurencyjności polskiego sektora producentów gier wideo na rynku globalnym w perspektywie 2023 roku. Dzięki temu programowi firmy mogą liczyć na gigantyczne zastrzyki gotówki, sięgające nawet do 20 mln złotych za jeden projekt.
✅ 105 mln zł trafi do 27 polskich twórców gier wideo zakwalifikowanych do dofinansowania w trzeciej edycji konkursu #NCBiR #GameINN! 💻🎮🕹
— InnerValue IR (@InnerValueIR) September 30, 2019
▶ Więcej na temat nagrodzonych projektów w publikacji @puls_biznesu https://t.co/aMNSUemmAh pic.twitter.com/4NkAjI8sYr
Kolejnym głośnym pomysłem rządzących jest Ustawa o finansowym wspieraniu produkcji kulturowych gier wideo. Projekt ten wzbudził mnóstwo kontrowersji ze względu na plany przyznawania producentom gier ulg podatkowych w zamian za stworzenie tak zwanej produkcji kulturowej. Zrodziło to podejrzenia, że rząd w ten sposób zacznie ingerować w tematykę samych produkcji, co można by uznać za pewnego rodzaju cenzurę. Wstępny projekt ustawy miał zostać przyjęty już w IV kwartale 2019 roku, jednak ostatecznie zdecydowano o jego przedłużeniu na I kwartał 2020 roku. Prace nad jego dalszym kształtem przypadną zatem na początek nowej kadencji Sejmu.
Co jeszcze proponuje PiS?
Temat produkcji gier stał się ostatnio na tyle głośny, że pojawił się już nawet w kontekście zbliżających się wyborów parlamentarnych. Kolejne propozycje dla tej branży wskazało w swoim najnowszym programie Prawo i Sprawiedliwość. „Będziemy dalej skutecznie wdrażać kompleksową politykę wsparcia rodzimych przemysłów kultury i kreatywnych” – czytamy.
Rząd planuje oddziaływać na rozwój sektorów kreatywnych, m.in. poprzez wspomniane już wprowadzenie ulg podatkowych na produkcję kulturowych gier wideo (analogicznie do wprowadzonego w roku 2019 systemu zachęt dla produkcji audiowizualnej), co miałoby przynieść rozwój tego rynku w najbliższych latach. Prawo i Sprawiedliwość zapowiada ponadto utworzenie Polskiego Centrum Gospodarki Kreatywnej, którego zadaniem będzie budowanie długofalowej i kompleksowej polityki wsparcia branż kreatywnych.
Kolejnym planowanym przez PiS działaniem jest utworzenie Centrum Gier Wideo, którego zadaniem ma być „umacnianie pozytywnego wizerunku polskiej branży gier wideo jako prężnie rozwijającej się gałęzi gospodarki i kultury”. Projekt ten również można zaliczyć do tych nieco kontrowersyjnych. Polska branża gier bowiem znakomicie radzi sobie z budowaniem wizerunku na świecie. Ciężko zatem stwierdzić, w jakim celu miałoby się do tego angażować jeszcze państwo.


Czy państwo powinno wspierać gaming?
Zdania na temat ingerencji państwa w zasady wolnego rynku są podzielone. Jednym z argumentów przeciwko temu jest m.in. sztuczne podtrzymywanie nieefektywnych przedsiębiorstw, które w normalnych warunkach nie miałyby racji bytu. Nawet osoby o poglądach nieco bardziej lewicowych w większości opowiadają się jednak za wpływaniem przez władze wyłącznie na kluczowe dla gospodarki sektory. Mogą to być np. przemysł zbrojeniowy, energetyka lub produkcja żywności, których niesprawne działanie powodowałoby potencjalne ryzyko dla działalności państwa.
Pytanie jednak, czy do grupy kluczowych dla gospodarki sektorów można zaliczyć również produkcję gier? Budżet państwa nie jest z gumy, a zatem chcąc przeznaczyć pieniądze na jedną rzecz, rezygnujemy z czegoś innego. W Polsce, gdzie nieustannie brakuje środków na służbę zdrowia, edukację czy emerytury, zamiast wspierać właśnie tego typu rzeczy (jeśli już jakieś w ogóle), decydujemy się na dotację gier. O tym, czy rzeczywiście są one niezbędne dla działalności państwa powinien już sobie jednak odpowiedzieć każdy z nas.