W środę amerykańskie parkiety zaliczyły czwartą z rzędu spadkową sesję. Tym razem zaszkodziły kiepskie statystyki sprzedaży detalicznej. Ale wydarzeniem dnia był silny spadek notowań miedzi oraz zwyżka cen ropy.
Grudniowe statystyki sprzedaży detalicznej w USA nieprzyjemnie rozczarowały rynek. Wydatki Amerykanów spadły o 0,9% względem listopada i były o 3,2% wyższe niż przed rokiem. Po wyłączeniu samochodów sprzedaż spadła o 1,1% mdm i wzrosła ledwie o 1,9% rdr. Ekonomiści spodziewali się spadku sprzedaży jedynie o 0,1% mdm. Co więcej, w dół zrewidowano wynik za listopad: z +0,7% mdm do 0,4% mdm.
Oczywiście za część spadku sprzedaży odpowiadało tańsze paliwo: przychody stacji benzynowych zmalały o 6,5% mdm i 14,2% rdr. Tyle tylko, że spadek cen ropy był czynnikiem powszechnie znanym, więc nie tłumaczy rozczarowania. Takie statystyki sprzedaży uprawdopodabniają tezę, iż pozytywne skutki tańszej ropy po stronie konsumpcji gospodarstw domowych w USA będą mniejsze od negatywnych konsekwencji dla branży naftowej.
Konsekwencją była czwarta z rzędu spadkowa sesja na Wall Street. W czwartek indeks S&P500 stracił 0,59% i w trakcie dnia zszedł nawet poniżej psychologicznego poziomu 2.000 punktów. Przecenę ponownie zatrzymała średnia 100-sesyjna, z którą podaż zmaga się od miesiąca. Nasdaq spadł o 0,48%, a Dow Jones stracił 1,06%.
Wśród 30 największych amerykańskich spółek najgorzej spisywały się akcje JP Morgan Chase, przecenione o 3,45%. Przed sesją największy amerykański bank pochwalił się raportem finansowym. Choć wyniki za rok 2014 były rekordowe, to zysk za czwarty kwartał okazał się niższy od rynkowego konsensusu.
Bardzo ciekawie było na rynkach surowcowych, gdzie miedź została przeceniona o 4,6% i osiągnęła najniższą cenę od lipca 2009 roku. Ale jeszcze gorzej wypadł pallad – ubiegłoroczna gwiazda wśród metali – który w środę potaniał o prawie 5%. Za to od 6-letniego dna odbiła się ropa naftowa, zyskując prawie 4%. Wynik ten przebił gaz ziemny, drożejąc aż o 11,5%.
