Remonty domów wynikające z dyrektywy EPBD do 2050 r. mogą kosztować ponad 1 bilion zł. Czy większość kosztów pokryją właściciele tych budynków?


Pod koniec marca br. uwagę mediów zwracał program „Czyste powietrze”. Nie tylko za sprawą startu nowej odsłony tego programu, ale również kłopotów związanych z opóźnieniami w wypłatach starszych dofinansowań. Jednak na temat termomodernizacji oraz dekarbonizacji polskich domów warto spojrzeć dużo szerzej. Tym bardziej że niedawno został opublikowany projekt Krajowego Planu Renowacji Budynków. Ten dokument potwierdza, że unijna fala renowacji w przypadku polskich domów może kosztować ponad 1 bilion złotych do 2050 r. Eksperci portalu RynekPierwotny.pl sprawdzili, z jakich źródeł ma pochodzić ta niebagatelna kwota.
Renowacja może obejmować około 6 mln domów
Domy jednorodzinne to największa grupa polskich budynków. We wspomnianym już projekcie Krajowego Planu Renowacji Budynków znajduje się informacja o niemal siedmiu milionach polskich domów. Ten szacunek bazujący na danych z bazy BDOT, uwzględnia również domowe pustostany, które generalnie nie będą podlegały termomodernizacji oraz dekarbonizacji. Aktualną liczbę takich pustych domów można ostrożnie oceniać na ponad 0,5 miliona. Grupa „domowych” pustostanów na pewno będzie stopniowo rosła ze względu na tendencje demograficzne (zwłaszcza dotyczące terenów wiejskich).
Dwa scenariusze, obydwa z podobnymi kosztami
Projekt Krajowego Planu Renowacji Budynków przedstawia dwa scenariusze masowych remontów polskich domów. Mimo wstępnego charakteru wspomnianych scenariuszy, warto na nie zwrócić uwagę. Krajowy plan renowacji to bowiem ważny dokument, którego projekt najpóźniej pod koniec bieżącego roku zostanie przedstawiony Komisji Europejskiej. Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2024/1275 z dnia 24 kwietnia 2024 r. w sprawie charakterystyki energetycznej budynków (zwana dyrektywą budynkową/dyrektywą EPBD) wskazuje, że krajowe plany renowacji są podstawą dla późniejszych działań państw członkowskich.
Wstępny projekt Krajowego Planu Renowacji Budynków zawiera dwa scenariusze dla domów jednorodzinnych, które zostały porównane kosztowo w poniższej tabeli. Każdy z tych wariantów ma skutkować wypełnieniem unijnego celu, czyli bezemisyjnością oraz wysoką energooszczędnością niemal wszystkich polskich domów jednorodzinnych. Jak widać w tabeli, scenariusz operacyjny dla domów cechuje się przesunięciem największych nakładów inwestycyjnych na lata 2040-50, czyli o dekadę. W przypadku budynków jednorodzinnych, wielorodzinnych oraz budynków użyteczności publicznej, łączne nakłady inwestycyjne dla scenariusza ambitnego wynoszą 1,8 bln zł. W scenariuszu operacyjnym analogiczna kwota rośnie do 2,0 bln zł.


Publiczne środki mogą pokryć około 40% nakładów
Przygotowana tabela potwierdza, że według wstępnych założeń domy mają „skonsumować” około 60% łącznych nakładów inwestycyjnych dla budynków jednorodzinnych, wielorodzinnych oraz budynków użyteczności publicznej. W zależności od scenariusza, mówimy o kwocie wynoszącej 1,1-1,2 bln zł. Zarówno scenariusz operacyjny, jak i ambitny zakłada, że większość nakładów inwestycyjnych będzie pochodzić z prywatnej kieszeni. Publiczne dofinansowanie pokryje około 40% potrzeb inwestycyjnych, a więc nieco więcej niż w przypadku budynków wielorodzinnych (ok. 30%).
Największe wsparcie otrzymają najmniej zamożni?
Co ciekawe, eksperci portalu RynekPierwotny.pl już ponad rok temu (w artykule pod tytułem „Masowa renowacja budynków będzie kosztowała dużo więcej niż CPK?”) przewidywali, że poziom partycypacji publicznych środków w potrzebach remontowych dla domów może wynieść około 33%. We wspomnianym artykule znajduje się też pewien cytat, który mówi, iż: „dużym wyzwaniem będzie przekonanie właścicieli domów, lokali oraz innych budynków, że korzyści środowiskowe i te spowodowane oszczędnością energii uzasadniają zainwestowanie sporych kwot pochodzących z własnej kieszeni lub kredytu bankowego”.
Powyższy cytat jest jak najbardziej aktualny. W jego kontekście warto
pamiętać, że największe wsparcie remontowe otrzymają najmniej zamożni
właściciele domów. Taka zasada jest już stosowana obecnie - m.in. przy okazji
programu „Czyste Powietrze”. Niestety, w polskich warunkach zawsze rodzi się
pytanie, czy niektóre osoby korzystające z państwowego wsparcia nie ukrywają
części swoich dochodów. To problem wykraczający poza sferę pomocy stricte
mieszkaniowej.