

128 tys. dolarów, 225 tys. złotych, 30 tys. euro - redakcja Bankier.pl otrzymuje codziennie nowe zgłoszenia od klientów kantoru Cinkciarz.pl, którzy czekają na swoje środki. Wśród wiadomości, które otrzymujemy, powtarza się pytanie: co stanie się z ich pieniędzmi, jeżeli spółka upadnie. Zwróciliśmy się z nim do prawnika.
Pani Katarzyna czeka na swoje 128 tys. dolarów od 8 października, pan Robert nie otrzymał wciąż przelewu na 143 tys. złotych, którego wykonanie zlecił 10 października. Firma pana Krzysztofa chce odzyskać 225 tys. złotych. Brak wypłaty 30 tys. euro od 7 października zakłóca również działanie przedsiębiorstwa z Łodzi. To tylko wycinek zgłoszeń, które otrzymujemy. O sytuacji, w jakiej znaleźli się klienci kantoru, pisaliśmy również w poniedziałek.
Nasi rozmówcy skarżą się na brak kontaktu z obsługą klienta. Część z nich organizuje się w grupy, które naradzają się jak odzyskać pieniądze. Na drzwiach zielonogórskiego biura Cinkciarz.pl zawieszono tymczasem kartkę, według której będzie ono nieczynne do odwołania z uwagi na "agresywną postawę niektórych klientów wobec pracowników spółek z holdingu".
Po doniesieniach Gazety Wyborczej, według których na rachunkach Cinkciarza brakuje 150 mln złotych, klienci zastanawiają się, co stanie się z ich środkami, jeśli spółka upadnie i informacje o manku na jej kontach okażą się prawdą.
Cinkciarzowi brakuje 150 mln złotych? Klienci dniami czekają na przelew. "Rozłączyli się, gdy podałem nazwisko"
"Czekałem 6 godzin na połączenie z infolinią, w końcu odebrał jakiś człowiek, zapytał o imię i nazwisko, a gdy je podałem, rozłączył się" - relacjonuje pan Marek, który od 15 dni czeka na sześciocyfrową kwotę.
O komentarz w sprawie artykułu "GW" poprosiliśmy rzecznika Cinkciarza. W odpowiedzi otrzymaliśmy oświadczenie, które publikujemy w całości na końcu tego tekstu. Kantor zapowiedział podjęcie kroków prawnych z związku z artykułem "Wyborczej" i nazwał padające w nim twierdzenia o brakujących 150 mln zł nieprawdziwymi. "Z przykrością stwierdzamy, że w przeszłości zdarzało się już, że informacje z kontroli prowadzonych w spółce przez KNF wyciekały do innych uczestników rynku" - skomentował Cinkciarz.pl.
Pytanie naszych czytelników o ich pieniądze w sytuacji niewypłacalności kantoru skierowaliśmy do Dominiki Bieleckiej adwokata kierującego Departamentem AML & Compliance w kancelarii Adwokaci i Radcowie Prawni Żyglicka i Wspólnicy. Poniżej zamieszczamy jej komentarz.
Najlepszym nauczycielem jest historia
W pierwszej kolejności należałoby zastanowić się, gdzie aktualnie znajdują się środki wpłacone przez klientów, jeżeli nie zostały przekazane do odbiorców, ani zwrócone. Gdyby środki zostały zabezpieczone przez prokuraturę, taką informację zapewne podałaby sama spółka, ale także prokuratura w komunikacie prasowym. Na stronie cinkciarz.pl regularnie pojawiają się nowe oświadczenia i próżno szukać takiej informacji.
Dysponentem tych środków prawdopodobnie jest więc Conotoxia sp. z o.o., o ile je jeszcze posiada. Analizując szanse na ich odzyskanie, należy wyjść od rozróżnienia banków od krajowych instytucji płatniczych, takich jak Conotoxia sp. z o.o. Banki przyjmują od klientów depozyty, które są objęte gwarancją Bankowego Funduszu Gwarancyjnego do 100 tys. euro (a czasami wyższą). Dzięki BFG (który działa tylko w sektorze bankowym) bank może obracać pieniędzmi. KIP-y z kolei przyjmują pieniądze klientów do przechowywania, bez możliwości obciążania ich ryzykiem. Zabezpieczeniem zwrotu tych środków są albo gwarancje - bankowa, albo ubezpieczeniowa, albo skrupulatne oddzielanie tych środków od środków operacyjnych spółki. Innymi słowy w przypadku problemów banku, klient może oprzeć się na wyższym szczeblu - na BFG. Instytucja płatnicza sama musi przedsięwziąć odpowiednie środki, mechanizmy i instrumenty, żeby środki przez nią gromadzone były bezpieczne.
Gdyby Conotoxia została postawiona w stan upadłości albo w wypadku postępowania egzekucyjnego, środki klientów zgromadzone na rachunkach płatniczych, są wyłączone, odpowiednio z masy upadłości lub od zajęcia, co powinno ułatwiać ich odzyskanie. Należy jednak mieć na uwadze, że przepis art. 80 ustawy o usługach płatniczych dotyczy sytuacji, gdy środki znajdują się na rachunkach, co otwiera drogę do dyskusji, co w sytuacji, jeżeli te środki zostały (bezprawnie) rozdysponowane, czy zainwestowane w aktywa inne niż bezpieczne i płynne o niskim ryzyku (co jest dozwolone).
Najlepszym nauczycielem jest historia i tu warto odwołać się do losów krakowskiego kantoru Fritz Exchange, który miał też zezwolenie na świadczenie usług płatniczych. W pewnym momencie przestał przekazywać odbiorcom lub zwracać klientom wpłacane pieniądze, a KNF cofnęła zezwolenie. Spółka, jak w przypadku Cinkciarza, tłumaczyła się problemami z systemem informatycznym. W prokuraturze od ok. 6 lat toczy się postępowanie w kierunku przestępstwa oszustwa, a rok temu postawiono czterem osobom pierwsze zarzuty. Próżno szukać doniesień medialnych o zwróconych środkach.
Cinkciarz.pl zapowiada kroki prawne ws. artykułu Gazety Wyborczej
Spółka zamierza podjąć kroki prawne w związku z artykułem wyborcza.biz z 22 października 2024 r.: „Cinkciarzowi może brakować 150 mln zł. Część pieniędzy da się jeszcze odzyskać”.
Kierując się troską o dobro spółki i jej Klientów, zwracamy się do przedstawicieli wszystkich mediów o niepowielanie nieprawdziwego twierdzenia, jakoby spółce „mogło brakować 150 mln zł”. Zwracamy uwagę, że wspomniana hipoteza w całości opiera się na niczym niepotwierdzonych i anonimowych rozważaniach rozmówcy serwisu przedstawionego jako „jeden z urzędników”.
Jednocześnie stanowczo sprzeciwiamy się snuciu tego typu hipotez przez przedstawicieli państwowych instytucji. Destabilizuje to działalność Spółki i potęguje nieuzasadnioną panikę rynkową. Co gorsza, znacząco utrudnia to także właścicielowi prowadzenie negocjacji z potencjalnymi inwestorami, z którymi prowadzone są rozmowy dotyczące pozyskania środków na dalszy rozwój i ekspansję spółki.
Z przykrością stwierdzamy, że w przeszłości zdarzało się już, że informacje z kontroli prowadzonych w spółce przez KNF wyciekały do innych uczestników rynku. Niestety to również nie pierwszy raz, kiedy przedstawiciele regulatora utrudniają wprowadzanie działań naprawczych i stabilizujących sytuację spółki.
Pragniemy przypomnieć, że Conotoxia sp. z o.o. wielokrotnie informowała KNF o postawie banków, które od lat naruszały zasadę równego traktowania przedsiębiorstw i utrudniały spółce dostęp do rynku poprzez wprowadzenie zakazu współpracy z podmiotami z grupy Cinkciarz.pl. Sygnały te za każdym razem pozostawiano bez reakcji.
Z biernością Komisji spotykały się również przekazywane na piśmie informacje o opóźnieniach idących w dziesiątki miliony złotych ze strony dostawców płatności. Conotoxia sp. z o.o. informowała o tym Komisję chociażby w korespondencji z 22 sierpnia 2024 roku.
W tym samym piśmie spółka poinformowała również KNF, że po latach bezskutecznych starań o kredyt na krajowym rynku udało się wreszcie pozyskać finansowanie w jednym z zagranicznych banków. Niestety 3 października, czyli dzień po pochopnej i niesprawiedliwej decyzji Komisji o cofnięciu zezwolenia na świadczenie usług płatniczych, zostało ono wstrzymane.
W tym miejscu należy przypomnieć, że bezpośrednią przyczyną opóźnień w wypłatach środków Klientów były problemy techniczne. Te z kolei były spowodowane dostosowywaniem systemów informatycznych do zaleceń pokontrolnych, które Spółka realizowała zgodnie z harmonogramem przedłożonym w Komisji.
Conotoxia sp. z o.o. informuje, że jej priorytetem są dziś poszukiwania inwestora, którego wsparcie umożliwiłoby dalszy rozwój spółki. Spółka prowadzi zaawansowane rozmowy w tym zakresie z międzynarodowymi funduszami inwestycyjnymi.
Równocześnie Conotoxia sp. z o.o. podejmuje niezbędne kroki mające na celu wyeliminowanie decyzji KNF z obiegu prawnego. W ciągu kilku dni zaskarżymy samą decyzję i skierujemy do sądu wniosek o uchylenie rygoru jej natychmiastowej wykonalności.
Zarząd Conotoxia sp. z o.o.