REKLAMA
RELACJA Z FORUM FINANSÓW

Oto światowi giganci górnictwa. W rekordowym rankingu zabrakło miejsca dla KGHM

Michał Kubicki2025-10-22 06:00redaktor Bankier.pl
publikacja
2025-10-22 06:00

W nowym rankingu 50 najcenniejszych firm górniczych świata wartość sklasyfikowanych spółek pobiła rekord sprzed trzech lat i sięgnęła blisko 2 bilonów dolarów. Przemysł wydobywczy jest na ustach wszystkich, zauważają autorzy rankingu, do którego kolejny raz nie załapała się żadna polska firma.

Oto światowi giganci górnictwa. W rekordowym rankingu zabrakło miejsca dla KGHM
Oto światowi giganci górnictwa. W rekordowym rankingu zabrakło miejsca dla KGHM
fot. Damian Lemanski / / FORUM

Wartość wszystkich 50 największych firm górniczych ujętych w zestawieniu portalu mining.com w trzecim kwartale 2025 r. wyniosła blisko 1,97 biliona dolarów, co oznacza wzrost o prawie 700 miliardów dolarów od początku 2025 r. Większość wzrostu wycen została wygenerowana w ostatnim kwartale. Warto dodać, że łączna wycena giełdowa największych spółek górniczych świata w końcu przekroczyła poprzedni rekord, osiągnięty ponad trzy lata temu.

Od początku istnienia rankingu TOP50 mining.com na czele stały dwie firmy – BHP i Rio Tinto – które jako jedyne firmy górnicze mogły pochwalić się stałą kapitalizacją rynkową powyżej 100 miliardów dolarów. Obecnie taką wycenę ma już 5 spółek. Poza wspomnianymi to także zdywersyfikowany górniczo koncern Zijn Mining, producent miedzi Southern Copper oraz największy wydobywca złota Newmont.

Dynamiczny rynek górniczy i megafuzje

Rynek jednak dynamicznie się zmienia i już w ubiegłym tygodniu, kiedy opublikowany był ranking, chiński Zijin Mining na chwilę przeskoczył swoją wyceną Rio Tinto. Niezagrożony pozostaje BHP, wciąż mający nad najbliższymi konkurentami wyraźną przewagę, wynoszącą niemal 30 mld dolarów. Rio Tinto mógłby skokowo zyskać na wartości, gdyby powiódł się powracający jak bumerang plan fuzji z Glencore.

„Szanse na to, że związek Rio Tinto z Glencore wreszcie dojdzie do skutku, wydają się niewielkie. Nowa restrukturyzacja przeprowadzana przez Simona Trotta (CEO Rio Tinto) wygląda raczej na przygotowanie gruntu pod wydzielenie części biznesu niż na fuzję czy przejęcie całej firmy” – zauważają autorzy rankingu.

Dodają, że chociaż światowy przemysł wydobywczy stara się konsolidować, aby przyciągnąć do sektora większą liczbę inwestorów, próby te jak dotąd można oceniać różnie. Poza wspominanym „romansem” Rio Tinto i Glencore przywołana została nieudana próba zakupu Anglo American przez BHP w zeszłym roku. Z kolei Freeport często wymienia się jako cel przejęcia. Z drugiej strony Agnico Eagle i Kirkland Lake Gold połączyły się w 2022 r., a spośród ostatnio ogłoszonych planów dużych fuzji połączenie Anglo i Teck Resources wydaje się najbardziej realne.

Wszyscy mówią o firmach górniczych

Jednym z wątków poruszonych przy okazji najnowszego rankingu jest to, że temat światowego przemysłu wydobywczego w końcu przedostały się do mediów głównego nurtu. Przy czym najważniejsze minerały krytyczne, bez których trudno o dobrze funkcjonującą gospodarkę, „stały się nagle tematem rozmów wszystkich – od prezydenta USA po przysłowiowego taksówkarza, dzielącego się swoimi typami giełdowymi”.

Sam wzrosty wycen autorzy tłumaczą przede wszystkim słabością dolara. Do tego dochodzi surowcowa hossa, która zgodnie z cyklem rotacji kapitału między klasami aktywów interesuje coraz szersze rzesze inwestorów. We wszystkim pomaga wyjątkowa hossa na metalach szlachetnych, podszyta obok słabnącą siłą dolara jako aktywa rezerwowego, geopolitycznym chaosem na świecie. 

mining.com

Złoto, srebro i metale ziem rzadkich oraz brak KGHM

Na liście spółek z największymi wzrostami wyceny znalazły się spółki wydobywające złoto i srebro. Także górnicy pierwiastków ziem rzadkich były wyróżniającym się sektorem. Na przykład na 49. miejsce wskoczył Lynas Rare Earth z australijskiego Perth po wzroście w tym roku o około 280 proc. Z kolei wydobywające metale szlachetne i pierwiastki ziem rzadkich Coeur Mining oraz MP Materials zyskiwały w tym roku po około 500 proc. na wartości.

W zestawieniu po raz czwarty raz z rzędu nie został uwzględniony polski KGHM. Ostatni raz narodowy czempion znalazł się w TOP50 w rankingu za III kwartał ubiegłego roku, gdy zajął 49. miejsce. Jego wycena była za niska także by znaleźć się w zestawieniu w latach 2023 i 2022.

Na krótko do rankingu wskoczył w połowie 2021 r., gdy zajmował 42. miejsce, ale wtedy akcje miedziowego giganta były handlowane po około 200 zł. To niemal tyle, co teraz, gdyż akcje KGHM na GPW w ostatnich dniach kosztowały ponad 195 zł, wyceniając firmę na ok. 10,5 mld dol.

Na dzień sporządzenia rankingu (14/15.10 ), trzeba było jednak pochwalić się wyceną rzędu co najmniej 13,3 mld dolarów, a to oznacza, że kurs KGHM musiałby wzrosnąć jeszcze przynajmniej o jedną czwartą. Warto jednak zauważyć, że chociaż spółka zarabia najwięcej na miedzi, to według „World Silver Survey” jest drugim największym producentem srebra na świecie, a przy dalszej hossie na metalach szlachetnych i wzroście cen miedzi, nie jest wykluczone, że KGHM może jeszcze urosnąć i w kolejnych edycjach wrócić do rankingu.

Jakich firm nie uwzględnia ranking TOP50?

Ranking opiera się na kapitalizacji rynkowej spółki w walucie lokalnej, która to wycena rynkowa jest następnie przeliczana na dolary amerykańskie. Jak zwykle autorzy przypominają o kilku zastrzeżeniach i kryteriach przy tworzeniu rankingu. Nie ma w nim przedsiębiorstw nienotowanych na giełdzie i będących własnością państwa, co wyklucza takich gigantów jak np. chilijskie Codelco.

Innym istotnym kryterium jest struktura zaangażowania w branżę firm hutniczych czy handlowych, które posiadają np. mniejszościowe udziały w aktywach górniczych. Po wyłączeniu tego typu firm nie ma w rankingu np. japońskich Marubeni i Mitsui, koreańskiego Zincu i chilijskiego Copecu.

Pod uwagę brano także strumień przychodów, co było istotne w przypadku wykluczenia, np. pionowo zintegrowanych koncernów energetycznych. W końcu pominięto producentów stali, jednocześnie będących operatorami wielkich kopalni rudy żelaza, stąd w rankingu brak takich firm jak ArcelorMittal czy Magnitogorsk.

Michał Kubicki

Źródło:
Michał Kubicki
Michał Kubicki
redaktor Bankier.pl

Redaktor działu Rynki Bankier.pl. Absolwent finansów i rachunkowości na UMCS w Lublinie. W czasie studiów zainteresował się giełdą i rynkami finansowymi, które to zainteresowania rozwinął na SGH w Warszawie na kierunku Bankowość Inwestycyjna. Na co dzień obserwuje notowania warszawskiej giełdy, by przekazać czytelnikom portalu najważniejsze informacje z parkietu oraz przybliżyć istotne wiadomości ze spółek. Telefon 728 927 242

Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (10)

dodaj komentarz
prawniuk
Najmniej wydajni górnicy pracują w Siemensie Vestasie i Ørsted ale zawsze mają polskiego podatnika którego uśmiechnięci zmuszają do ich wsPOmagania.
tomitomi
....bo nam euro - ideologia , zabrania kopania ,,,,
tomitomi
węgiel kamienny , brunatny , rudy miedzi i żelaza , siarki , to jest dla Unii - Haram !!

;-((
prawnuk
Ale zróbmy zestawienie: najniższa wydajność pracy albo największe zatrudnienie.
PGG, JSW i KGHM będą w czołówce
po_co
Jeżeli chodzi o zatrudnienie to w zasadzie wszystkie te firmy zatrudniają tysiące lub setki tysięcy osób. Shaanxi coal zatrudnia 150 tys. osób, 50 tys. przy samym wydobyciu.

Wydobycie (nie tylko węgla dla jasności) to praca dla wielu specjalistów, a specyfika zależy do regionu, a czasem wręcz od konkretnego chodnika.
Te
Jeżeli chodzi o zatrudnienie to w zasadzie wszystkie te firmy zatrudniają tysiące lub setki tysięcy osób. Shaanxi coal zatrudnia 150 tys. osób, 50 tys. przy samym wydobyciu.

Wydobycie (nie tylko węgla dla jasności) to praca dla wielu specjalistów, a specyfika zależy do regionu, a czasem wręcz od konkretnego chodnika.
Te najdłuższe mają po 20,25, a nawet blisko 40 kilometrów, to oznacza że ekipa która bezpośrednio zajmuje się wydobyciem i może być relatywnie niewielka bo liczyć od 5 do 10 osób, potrzebuje ponad 2 godzin na dotarcie do przodka ściany.
W kopalniach pracuje się w trybie ciągłym, więc w optymalnej sytuacji w takim chodniku muszą znajdować się minimum dwie ekipy, jedna która pracuje, a druga która go właśnie opuszcza.
W praktyce będą to trzy/cztery zmiany + kolejne kilkadziesiąt osób wykonujących prace techniczne. W tak długich tunelach mogą pracować jednocześnie setki osób wykonujących pomiary, dokonujących konserwacji czy dbających o tak prozaiczne sprawy jak dostawy powietrza...

Samo wydobycie zazwyczaj nie wymaga dużej liczby osób, chyba że jest wykonywane w pełni ręcznie, to utrzymanie tunelu jest wyzwaniem.

Nie rozumiesz tego jak działa wydobycie, co bardzo powierzchnownie przedstawiłem wyżej, dlatego nie rozumiesz też jak oszacować wydajność. To częsty błąd.
W kwestiach wydajności produkcji, Polskie kopalnie węgla nie mają sobie czego zarzucić ponieważ stopień zmechanizowania wydobycia wynosi ponad 90%, dla przykładu wymagana obsługa kombajnu to 2 osoby, a potrzebna do wydobycia jest 1.

Polski przemysł wydobywczy ma inne problemy i często gęsto wynikają one z koloru partyjnych kubraczków jakie szwendają się po zakładach, niestety nie tylko wydobywczych.

Zbuduj jakiś biznes w życiu to zrozumiesz o czym piszę. Dostaniesz kilka propozycji nie do odrzucenia, ja osobiście słyszałem od prezydenta miasta Siemianowice Śląskie, pana Rafała Piecha przed radą miasta "wiesz, mam koleżankę w Urzędzie Skarbowym, po co masz komplikować sobie prowadzenie działalności".
Tak to u nas działa i to jest problem kiepskiej wydajności, a pamiętaj że w KWK są jeszcze związki i zarząd...
prawnuk odpowiada po_co
sorki wydajność pracy liczysz na 2 sposoby:
1. europejski - to po prostu ilość/ ludzi
2. azjatycki - w pewnym sensie tautologia - czyli udział pracy ludzkiej w tonie/ sztuce /w minutach/

Nie są mi znane inne miary wydajności.

Jesli w Australii udział człowieka w tonie węgla to 4 dolary, a JSW powyżej 100 dolarów
sorki wydajność pracy liczysz na 2 sposoby:
1. europejski - to po prostu ilość/ ludzi
2. azjatycki - w pewnym sensie tautologia - czyli udział pracy ludzkiej w tonie/ sztuce /w minutach/

Nie są mi znane inne miary wydajności.

Jesli w Australii udział człowieka w tonie węgla to 4 dolary, a JSW powyżej 100 dolarów - to kosztowo nie ma szansy na rywalizację.

Jak wiadomo największe kopalnie swiata /odkrywki/ mają wydajność po 100.000 rocznie, a w JSW wydobycie tony to 6 godzin pracy - to to wyłacznie poraża.

Jakby to powiedzieć, do oceny i poprawy efektywności brało mnie kilka topowych firm w Polsce. A realia są takie, że porównać można tu prawie wszystko.
zakładają, że zatrudniają mnie idioci, to czemu u nich wydajność jest wysoka?
prawniuk
Bo nie należą do UE i się ich nie likwiduje ma siłę.
po_co odpowiada prawnuk
Nie odwracaj kota ogonem, napisałeś o liczbie zatrudnionych pracowników więc odpisałem Ci, że żadna z Polskich firm nie zbliża się do światowych potęg. KGHM zatrudnia dwa razy mniej ludzi niż podobni producenci.

Możesz mydlić oczy ludziom, którzy tak jak Ty zdobywają szlify na kanapie spożywając ulubioną substancję ale ludzi
Nie odwracaj kota ogonem, napisałeś o liczbie zatrudnionych pracowników więc odpisałem Ci, że żadna z Polskich firm nie zbliża się do światowych potęg. KGHM zatrudnia dwa razy mniej ludzi niż podobni producenci.

Możesz mydlić oczy ludziom, którzy tak jak Ty zdobywają szlify na kanapie spożywając ulubioną substancję ale ludzi którzy żyją z zarządzania raczej śmieszysz.
sterl
Coś tu nie gra przecież sama Arabia Saudyjska ma firmę wartą 2 biliony?
po_co
W tabelce przedstawiony jest amerykański zapis liczebników głównych, według którego 1 miliard w zapisie polskim odpowiada 1 billion (B) w zapisie amerykańskim.

Powiązane: Górnictwo

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki