REKLAMA
WAKACJE NA GIEŁDZIE

Budżet kontrolowanego rozdawnictwa wyborczego

Krzysztof Kolany2015-09-08 13:14główny analityk Bankier.pl
publikacja
2015-09-08 13:14

Projekt budżetu państwa na 2016 rok zakłada rekordowy deficyt przy kontrolowanym wzroście wydatków na sfinansowanie obietnic wyborczych premier Ewy Kopacz. Ale największą bolączką budżetu stają się nie wydatki, lecz wpływy z podatków.

Budżet kontrolowanego rozdawnictwa wyborczego
Budżet kontrolowanego rozdawnictwa wyborczego
fot. Adam STASKIEWICZ / / EastNews

Przyszłoroczny deficyt budżetu państwa ma wynieść 54,6 mld złotych. To aż o 18,5% więcej niż rząd zaplanował na rok 2015. Jeśli plan budżetowy zostanie wykonany w 100%, to deficyt za rok 2016 będzie nominalnie najwyższy w historii III RP. Dotychczasowy rekord (44,6 mld zł) padł w roku 2010.

Wprawdzie ustawa budżetowa na rok 2015 zakłada manko w kasie państwa w kwocie 46,08 mld zł, ale trzeba wziąć poprawkę na fakt, że deficyt zapisany w ustawie budżetowej jest górnym limitem różnicy wydatków nad dochodami. W ostatnich latach wykonanie deficytu wyniosło średnio 80%. Zatem faktyczny deficyt budżetowy zarówno w 2015 jak i 2016 zapewne będzie niższy niż zaplanowano. Co jednak nie zmienia faktu, że przyszłoroczny niedobór w kasie państwa może i tak okazać się rekordowy w ujęciu nominalnym.

Co się dzieje z podatkami?

Największą sensacją w projekcie budżetu nie jest wysoki deficyt, ale założony spadek dochodów państwa. Rząd przyjął, że przyszłoroczne dochody wyniosą 296,9 mld zł wobec 297,2 mld zł zaplanowanych na rok 2015. Oznacza to spadek o 300 mln zł, czyli o 0,1% rdr. Istnieje jednak szansa, że wyniki zarówno za 2015 jak i 2016 będą wyższe od prognoz ministra finansów.

To jednak niewiele zmienia w ogólnym trendzie, który prezentuje się bardzo niepokojąco. Pomimo kilkunastu podwyżek stawek rozmaitych podatków, wprowadzeniu nowych danin i coraz bardziej represyjnych działań organów skarbowych dochody budżetu od kilku lat stoją w miejscu. Choć MF założyło solidne wpływy z dywidend (4,5 mld zł) i niemałą wypłatę z zysku NBP (3,2 mld zł), przyszłoroczne wpływy budżetowe mają być tylko o 8,3% (22,7 mld zł) wyższe niż w 2009 roku.

Dlaczego pomimo raportowanego przez GUS wzrostu konsumpcji o 3% rocznie dochody budżetowe rosną tylko o 1,14% rocznie? Przyczyną może być zależność zwana „krzywą Laffera”. Rząd tak mocno podniósł stawki podatków, że coraz więcej ludzi przenosi się do szarej strefy, unikając wysokich podatków pośrednich, które generują 2/3 dochodów budżetu państwa. Projekt budżetu na 2016 rok nie zakłada jakiejkolwiek obniżki podatków.

Wyborcze wydatki

Za to wzrostowy trend wydatków państwa pozostaje niezagrożony. W 2016 roku rząd planuje wydać o 2,4% więcej naszych pieniędzy niż rok wcześniej. Ten dość umiarkowany wzrost wydatków jest niższy od oczekiwanej dynamiki PKB, więc można oczekiwać dalszego spadku udziału wydatków publicznych w PKB. Co nie zmienia faktu, że będzie to kolejny rok nominalnie rekordowych wydatków rządowych.

W projekcie budżetu pełno jest typowo wyborczych i mniej lub bardziej szkodliwych programów rozdawnictwa publicznych pieniędzy. Dwa miliardy złotych wydamy na podwyżki płac urzędników. Dodatkowa i „jednorazowa” waloryzacja rent i emerytur pochłonie 1,4 mld zł. Dotacja na dziecko (12 tys. zł za każde nowe dziecko do ukończenia 1. roku życia) to wydatek 4,5 mld zł. Ponad 900 mln zł utopimy w górnictwie, finansując „barbórki”, „trzynastki” i „czternastki” w bankrutującej Kompanii Węglowej. Poza tym o trzy miliardy złotych wzrosną też wydatki na wojsko, podnosząc finansowanie armii i wojskowych emerytów (to 1/5 budżetu MON) do poziomu 2% PKB.

„Tak jak każdy budżet, ten również wymagał trudnych wyborów. Wymagał z jednej strony odpowiedzialności za pieniądze podatników, odpowiedzialności za stabilność finansów publicznych. Z drugiej strony wymagał spełnienia w jak najlepszym stopniu oczekiwań obywateli wobec państwa, usług wobec obywateli, podstawowych funkcji państwa, a także wypełnienia zobowiązań, które pani premier i rząd poczynili podczas swojej kadencji” – przyznał minister finansów Mateusz Szczurek.

Prognozy realne, ale optymistyczne

Gdyby nie koszty festiwalu przedwyborczych obietnic, deficyt budżetowy – a więc także dług publiczny będący odroczonym opodatkowaniem obywateli – mógłby być przynajmniej o kilka miliardów złotych niższy. Ale rząd zamiast zmniejszać opodatkowanie pracy woli rozdawać pieniądze odebrane obywatelom, aby kupić poparcie przed nadchodzącą elekcją parlamentarną.

Przy względnie malejących wpływach podatkowych taka redystrybucja z roku na rok będzie coraz trudniejsza. Aby utrzymać się w unijnym limicie deficytu (3% w relacji do PKB), MF musiało nieco „podkręcić” oczekiwania względem koniunktury gospodarczej. Projekt budżetu zakłada wzrost PKB o 3,8% w roku 2016. Oznacza to lekkie przyspieszenie wobec 3,4% odnotowanych w pierwszym półroczu 2015. To prognoza realna, ale dość optymistyczna, ponieważ obecnie wskaźniki nie wskazują na przyspieszenie wzrostu gospodarczego w Polsce. Założony przez rząd wzrost CPI (potocznie zwanego inflacją) na poziomie 1,7% jest zgodny z najnowszą projekcją NBP.

Rząd założył, że przy wzroście kosztów życia (CPI) i nieco szybszym wzroście PKB płace wzrosną nominalnie o 3,8% wobec 3,5% notowanych średnio od stycznia do lipca 2015 roku. Zatrudnienie ma rosnąć w tempie 0,8% rdr wobec 1,1% w pierwszym półroczu 2015r. Przy takich założeniach MF oszacowało wzrost „spożycia prywatnego” (konsumpcji) o 5,5%.

Przyjmując założenia budżetowe (1,7% wzrostu CPI i 3,8% realnego wzrostu PKB) oraz zakładając utrzymanie obecnego tempa wzrostu gospodarczego w drugim półroczu, w 2016 roku produkt krajowy brutto Polski powinien wynieść ok. 1.890 mld złotych. Prognozowany deficyt budżetowy stanowi 2,9% przyszłorocznego PKB. Jeśli dołożyć do tego deficyty samorządów, KFD i innych instytucji pozabudżetowych, to deficyt sektora finansów publicznych zapewne przekroczy limit 3% PKB ustalony przez traktat z Maastricht, co (przynajmniej teoretycznie) skutkowałoby ponownym objęciem Polski procedurą nadmiernego deficytu przez Komisję Europejską.

Źródło:
Krzysztof Kolany
Krzysztof Kolany
główny analityk Bankier.pl

Absolwent Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu. Analityk rynków finansowych i gospodarki. Analizuje trendy makroekonomiczne i bada ich przełożenie na rynki finansowe. Specjalizuje się w rynkach metali szlachetnych oraz monitoruje politykę najważniejszych banków centralnych. Inwestor giełdowy z 20-letnim stażem. Jest trzykrotnym laureatem prestiżowego konkursu Narodowego Banku Polskiego dla dziennikarzy ekonomicznych. W 2016 roku otrzymał także tytuł Herosa Rynku Kapitałowego przyznawany przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych. Telefon: 697 660 684

Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (20)

dodaj komentarz
~plazowicz
W ostatnich 11 latach, rządząc zaledwie 2 lata i z Lepperem najniższy deficyt miał pis.
~c2h2
Podwyżki dla urzędników są przypuszcam konieczne bo przez dłuższy czas ich nie było.Na emerytw i rencistw to naprawde jest to psi grosz. Zreszta te pieniadze wroca szybko do obiegu. Natomiast obawiam sie,ze placenie 500z na dziecko moze wzmoc obrot w sklepach monopolowych. Te pieniadze powinny trafiac w postaci talonow na usugi Podwyżki dla urzędników są przypuszcam konieczne bo przez dłuższy czas ich nie było.Na emerytw i rencistw to naprawde jest to psi grosz. Zreszta te pieniadze wroca szybko do obiegu. Natomiast obawiam sie,ze placenie 500z na dziecko moze wzmoc obrot w sklepach monopolowych. Te pieniadze powinny trafiac w postaci talonow na usugi i zakupy stricte dla dzieci
~as
Dzięki zakupom w monopolu, te pieniądze wrócą do budżetu najszybciej! (podatki to ok. 70% cenz alkoholu)
~fman
czekam nas w przyszłości powrót do Talara jako jednostki wymiany handlowej.
stara papierki się po prostu spali w piecach.
od setek lat tak to funkcjonuje.
a wy dalej płaćcie podatki na tych s.....
~Zwykłygość
Dzieci i wnuki nic nie będą spłacały żadnego zadłużenia. Rachunek szybciej wystawią bankierzy i wierzyciele zagraniczni przy następnym krachu finansowym kiedy nie będzie za co spłacić kolejnej raty albo długu przypadającego na kolejny rok budżetowy. Progospodarczy rząd zrobił skok na OFE i jednocześnie doprowadzili do ruiny i spekulacji Dzieci i wnuki nic nie będą spłacały żadnego zadłużenia. Rachunek szybciej wystawią bankierzy i wierzyciele zagraniczni przy następnym krachu finansowym kiedy nie będzie za co spłacić kolejnej raty albo długu przypadającego na kolejny rok budżetowy. Progospodarczy rząd zrobił skok na OFE i jednocześnie doprowadzili do ruiny i spekulacji na warszawskiej GPW, która jest w mini bessie od 2011 roku kiedy WIG 20 zrobił 2900 punktów i teraz spada już 4 rok z rzędu a bez OFE i kapitału zagranicznego jest już na łasce spekulantów i drobnicy na ich ( grubych ) łasce.
Dzięki, sztucznemu obniżeniu długu procentowo do PKB, można sobie hulać czyli już mamy deficyt na poziomie ponad -54 mld pln. Sukcesem będzie jak PIS pociągnie 4 lata jako kolejny rząd RP, ale nie zdziwię się jakby w 2018 roku były przyspieszone wybory, albo co tam jeszcze bedzie możliwe. Jak przy takim długu i deficycie PIS moze realizować rozdawnictwo z budżetu państwa? Oj, oj bedzie się działo im bliżej 2020 roku tym bedzie goręcej w Polsce. Waluta Euro tez zagrożona i możemy nie wykorzystac w pełni środkow pomocowych na lata 2014-20, bo czym to rozliczyć, możliwym scenariuszem z upadającą walutą euro?
~gsm
"W projekcie budżetu pełno jest typowo wyborczych i mniej lub bardziej szkodliwych programów rozdawnictwa publicznych pieniędzy. Dwa miliardy złotych wydamy na podwyżki płac urzędników. "
Po pięciu latach zamrożenia pensje urzędników realnie obniżyły się o około 25-30%.
Chcecie mieć dobrych urzędników??? Ograniczcie
"W projekcie budżetu pełno jest typowo wyborczych i mniej lub bardziej szkodliwych programów rozdawnictwa publicznych pieniędzy. Dwa miliardy złotych wydamy na podwyżki płac urzędników. "
Po pięciu latach zamrożenia pensje urzędników realnie obniżyły się o około 25-30%.
Chcecie mieć dobrych urzędników??? Ograniczcie ilość ale nie wysokość pensji.
Niemal każdy urzędnik MUSI mieć wyższe wykształcenie (dlaczego nie wiem) a piszą że dużo zarabiają bo w dyskontach pensje są średnio 20% niższe...... Dziennikarska perwersja
~ekon
Tak to jest jak rządzą politycy z wyksztalcenia nie mający nic wspólnego z ekonomia i finansami. Powinno być tak jak w firmie - rekrutacja wg umiejętności i wiedzy i zarzadzanie budżetem tak by wyprowadzać finanse w kierunku bilansu zerowego lub nadwyżki i ciecie zbędnych kosztów. Niestety tylko partia Petru ma na liście fachowców Tak to jest jak rządzą politycy z wyksztalcenia nie mający nic wspólnego z ekonomia i finansami. Powinno być tak jak w firmie - rekrutacja wg umiejętności i wiedzy i zarzadzanie budżetem tak by wyprowadzać finanse w kierunku bilansu zerowego lub nadwyżki i ciecie zbędnych kosztów. Niestety tylko partia Petru ma na liście fachowców a nie polityków i nie ma wystarczającego poparcia by zrobić porządek. PiSiory tez nas zadluza nawet bardziej by zrealizować obiecane Solidarności doplaty i odwyzki - w końcu Duda nie popiera p. Szydlo z dobroci serca. Do tego dodatki na dzieci i wyzsza kwota wolna od podatku i niższy wiek emerytalny i sie nie pozbieramy z dlugiem publicznym.
~ssss
petru to niech dalej wciska kredyty dewizowe będę się śmiał jak będzie miał w wyborach 4,99% cwaniak
~opty
....dziwne....stary rząd ustala przyszłemu budżet.....owszem , można go nowelizowac, ale i tak coś tu nie tak ,panowie konstutucjonalisci....
~Term
Wyobraźcie sobie taką sytuację : siedzi mąż z żoną już po świętach bożego narodzenia w drugim pokoju śpią dzieci i mąż mówi do żony: mamy kredyt na mieszkanie, samochód, lodówkę i domek letniskowy. Jakoś udaje na się to wszytko spłacać co prawdę nie mamy żadnych oszczędności i przy dużych zawirowaniach może nie wylądujemy na bruku Wyobraźcie sobie taką sytuację : siedzi mąż z żoną już po świętach bożego narodzenia w drugim pokoju śpią dzieci i mąż mówi do żony: mamy kredyt na mieszkanie, samochód, lodówkę i domek letniskowy. Jakoś udaje na się to wszytko spłacać co prawdę nie mamy żadnych oszczędności i przy dużych zawirowaniach może nie wylądujemy na bruku ale sprzedać będzie trzeba wszystko co mamy na kredyt dlatego plan na przyszły rok jest taki : Razem zarobimy 96 000 zł, nic z tego nie będziemy odkładać wszystko wydamy natomiast dobierzemy jeszcze 14 400 zł abyśmy mogli żyć na dobrym poziomie. Ok ?

Powiązane: Budżet 2016

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki