Sieci kinowe liczą na wsparcie państwa. Jeżeli pomoc się nie pojawi, część kin może nie otworzyć się po lockdownie, co negatywnie wpłynie na całą branżę filmową w Polsce - ocenia Joanna Kotłowska, prezes Polskiego Stowarzyszenia Nowe Kina.


"Kina chcą działać, wyświetlać filmy. Obecna sytuacja nie jest dla branży korzystna, natomiast decyzja o zamknięciu kin jest logiczna w sytuacji, gdy wszystko inne też jest zamknięte. Pozostaje pytanie, kiedy kina się otworzą, a to zależy z jednej strony od decyzji administracyjnej, a z drugiej od tego, kiedy pojawią się nowe filmy. Ważne jest to, by branża otrzymała wsparcie, tak jak ma to miejsce w wielu krajach - w Czechach mamy już do czynienia z drugą rundą wsparcia dla kin, w Polsce jeszcze takiego sektorowego wsparcia nie było" - powiedziała PAP Biznes Kotłowska.
"Najbliższe miesiące będą trudne i stąd to wsparcie jest potrzebne całemu rynkowi, który musi działać razem. Jeżeli mamy taką sytuację, że część kin się zamknie, to producenci nie zdecydują się na premiery - ucierpią na tym wszyscy. To jest specyfika naszej branży, która nie występuje np. w przypadku teatrów czy klubów fitness, choć i te branże oczywiście mają duże problemy" - dodała.
Polskie Stowarzyszenie Nowe Kina skupia największe sieci kinowe w Polsce: Helios, Cinema City, Multikino i Cinema 3D (należące do Multikina). Firmy te są łącznie właścicielami 127 multlipleksów, w których znajduje się ponad 950 ekranów kinowych. W całym kraju funkcjonuje obecnie ok. 450 kin, wyposażonych w ok. 1,5 tys. ekranów.
Kina w Polsce, w związku z epidemią koronawirusa, są, decyzją rządu, zamknięte od 7 listopada do 29 listopada. Zdaniem Kotłowskiej, kina będą mogły w listopadzie - w wyniku zamknięcia decyzją administracyjną, uniknąć płacenia czynszów najmu w centrach handlowych na podstawie zapisów ustawy tzw. tarczy antykryzysowej z marca tego roku.
"Mamy ustawę, (zakładającą m.in. zwolnienie z płatności czynszów w galeriach - PAP) która została ogłoszona na początku pandemii i rozumiemy, że te zasady dotyczą całego stanu epidemicznego w Polsce" - powiedziała.
Branża czeka na program pomocowy, nad którym pracuje Polski Instytut Sztuki Filmowej. Przewidywany budżet wynosi do 157 mln zł, w zależności od wysokości rządowego wsparcia, z czego: do 39 mln zł ma trafić na bezzwrotne pożyczki na przeciwdziałanie skutków COVID-19 w produkcji audiowizualnej, do 43 mln zł na dofinansowania dla kin studyjnych i małych obiektów, w których wyświetlane są polskie filmy, a do 75 mln zł to planowane dofinansowanie dla dystrybutorów na pokrycie kosztów i licencji, związanej z premierą filmów w czasie pandemii. Do tego o ok. 40 mln zł zwiększony ma zostać Program Operacyjny "Produkcja filmowa".
Kotłowska liczy na to, że pomoc trafi również do multlipleksów, w których - jak podaje - odbyło się w ubiegłym roku ok. 80 proc. wszystkich seansów polskich filmów.
"Jeżeli część kin nie otrzyma wsparcia i po analizie swojej sytuacji, nie będzie się otwierać, cały program może być nieefektywny, ponieważ nie będzie oferty filmowej dla otwartych obiektów" - oceniła.
"Teraz jesteśmy w innej sytuacji niż wiosną, mamy zimę i bez pomocy państwa może się nie obejść. Wtedy byliśmy po bardzo dobrym 2019 roku, początek tego roku też był udany. Dzisiaj wiemy, że proces powrotu do normalnego funkcjonowania będzie trudny" - dodał.
Prezes nie oczekuje, by po ponownym otwarciu kin w grudniu rynek szybko powrócił do normalnego funkcjonowania. Przypomniała, że po pierwszym lockdownie ponowne uruchomienie rynku kinowego trwało ok. dwa miesiące - po tym okresie branża zaczęła osiągać poziom ok. 40 proc. frekwencji z ubiegłego roku.
"Na pewno duże filmy potrzebują kilku tygodni, by wejść na ekrany ze względu na promocję tytułów - tak jak po pierwszym zamknięciu branża otwierała się powoli, ok. 6-8 tygodni, tak trudno sobie wyobrazić, by teraz w grudniu wszystko szybko zadziałało" - powiedziała.
"Każdy przedsiębiorca musi sam policzyć, czy będzie lepiej, gdy jego obiekty pozostaną zamknięte czy jak się otworzą, biorąc pod uwagę koszty i prognozę przychodów" - dodała, szacując jednocześnie, że rynek kinowy w Polsce spadł w tym roku do poziomu ok. 30 proc. wobec 2019.
Zdaniem Kotłowskiej, w oczekiwaniu na premiery dużych produkcji z Hollywood, polskie kina mogłyby po ponownym otwarciu przez kilka miesięcy wypełniać repertuar lokalnymi produkcjami.
"Kina mogą oczywiście przeczekać zamknięte do momentu, gdy liczba osób zakażonych na świecie spadnie i powrócą premiery dużych zagranicznych produkcji takich jak np. nowy film o przygodach Jamesa Bonda, ale obecny okres jest przecież dobrą okazją dla polskiej kultury" - powiedziała.
"W tej chwili mamy ok. 25 polskich filmów, które mogłyby wejść do kin w najbliższych 4-5 miesiącach, one są gotowe" - dodała.
W ocenie prezes Polskiego Stowarzyszenia Nowe Kina, wyzwaniem dla branży za kilka miesięcy będzie z kolei duża kumulacja nowych tytułów, zarówno zagranicznych jak i polskich.
"Branża rocznie wyświetla ok. 350 filmów, w tym kilkadziesiąt polskich, więc sporo, i będziemy się starali poradzić sobie z tą sytuacją. Na pewno część filmów trafi na platformy streamingowe, ale nie oszukujmy się - to kino jest platformą, która pozwala na największe wpływy dla producentów, zawsze tak było i tak jest również obecnie, a okres zamknięcia kin pokazał to jeszcze wyraźniej" - powiedziała.
Łukasz Kucharski (PAP Biznes)
kuc/ asa/