Na kilka tygodni przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego 2025/2026 w bazie ogłoszeń kuratoriów i urzędów miast widnieje ponad 20 tysięcy wakatów dla nauczycieli. Najbardziej brakuje matematyków, chemików, fizyków oraz nauczycieli zawodu. Powodem są m.in. niezadowalające warunki pracy i wynagrodzenie.


Do rozpoczęcia nowego roku szkolnego pozostały trzy tygodnie, tymczasem w wielu szkołach dyrektorzy szkół podejmują desperackie próby, by zapewnić uczniom pełną kadrę pedagogiczną, a co za tym idzie - odpowiednie warunki do nauki.
Braki kadrowe coraz większe
Jak twierdzi Urszula Woźniak, wiceprezes Zarządu Głównego Związku Nauczycielstwa Polskiego, w Polsce w połowie lipca brakowało 20 tys. nauczycieli, w tym 1,7 tys. nauczycieli przedszkoli, 2 tys. nauczycieli specjalistów, a także tzw. „przedmiotowców”, zwłaszcza matematyków, fizyków, chemików oraz nauczycieli zawodu.
- W tym miesiącu prawdopodobnie liczba wakatów wzrośnie, bo tak dzieje się co roku – mówi Bankier.pl Urszula Woźniak. – Rozłożenie oczywiście jest nierównomierne. Są gminy, gdzie problem nie istnieje, ale w dużych miastach braki są ogromne.
Zdaniem przedstawicielki ZNP przyczyną braku nauczycieli są przede wszystkim niskie wynagrodzenia oraz bardzo trudne warunki ich pracy, co z kolei przekłada się na jakość nauczania.
– Ogromną rolę odgrywają też roszczeniowi rodzice, brak szacunku i pauperyzacja nauczycieli, że o prestiżu zawodu nie wspomnę – tłumaczy Urszula Woźniak. – Mamy już w edukacji lukę pokoleniową. Właściwie w tym zawodzie nie ma już młodych osób, a system ratują emerytowani nauczyciele. Niestety nie ma też naboru na studia nauczycielskie, a absolwenci nie podejmują pracy w szkole czy przedszkolu.
W rezerwie nauczyciele emerytowani i studenci
Problem kadrowy w szkołach widoczny jest w całym kraju.
– Nauczycieli brakuje zarówno w naszym mieście, jak i w całej Polsce. To jest problem systemowy – mówi Bankier.pl Monika Dubec z Urzędu Miejskiego Wrocławia. – W ostatnich latach wielu pedagogów odeszło na emeryturę lub zdecydowało się na zmianę zawodu. Niestety wiele osób rezygnuje m.in. ze względu na zarobki. Mimo tych trudności dyrektorzy szkół robią wszystko, by od września mieć skompletowaną kadrę. Rekrutują przez całe wakacje, zatrudniają też emerytowanych nauczycieli oraz studentów za zgodą kuratorium. Dzięki temu Wrocław jest przykładem miasta, gdzie nie trzeba było zamykać klas ani grup przedszkolnych. Jednak ta sytuacja sprawia, że podobnie jak w ubiegłych latach, wielu nauczycieli będzie pracować w kilku placówkach i godzinach ponadwymiarowych.
Konieczne godziny nadliczbowe
Okazuje się, że dyrektorzy na początku roku przydzielają wakaty jako godziny ponadwymiarowe zatrudnionym pedagogom - zgodnie z przepisami do jednej drugiej etatu. Natomiast w przypadku braku nauczycieli zawodu, nowelizacja Karty Nauczyciela przewiduje możliwość przydzielania większej liczby godzin ponadwymiarowych.
– Są to jednak doraźne działania. Przemęczony nauczyciel nie jest w stanie pracować na najwyższym poziomie, a kiedy zachoruje to już nie ma go kto zastąpić – wyjaśnia Urszula Woźniak. – Społeczeństwo posługuje się stereotypami w tym zakresie, które trudno zmienić. Uważa, że nauczyciele pracują 18 godzin i mają dużo wolnego. W rzeczywistości w dużych miastach pracują oni w bardzo różnorodnych i licznych klasach, liczących nawet po 32 uczniów. W ogólnodostępnych szkołach i przedszkolach nie ma limitu dzieci z orzeczeniem o potrzebie kształcenia specjalnego. Oprócz nich są też takie z opiniami z poradni psychologiczno - pedagogicznej, dzieci uchodźcze z różnych krajów i wyjątkowo zdolne. Wobec większości z nich należy stosować zindywidualizowane oddziaływania. Trudno to jednak zrobić, skoro zespół jest bardzo liczny, a uczniowie wymagają odmiennych oddziaływań. Samo przetrwanie takiej lekcji jest już sukcesem. Natomiast rodzice oczywiście mają pretensje, że ich dzieci nie są szczególnie traktowane.
Przeszkadza przeciążenie i bark szacunku
Przeciążenie nauczycieli jest coraz bardziej widoczne. Jeden pedagog często wykonuje obowiązki, które powinny należeć co najmniej do dwóch osób.
– Liczne nadgodziny są naszą codziennością. Musimy brać wiele zastępstw choćby za nieobecnych kolegów – mówi Bankier.pl Renata Wójcik, anglistka z jednej z warszawskich szkół podstawowych. – Tymczasem nasze zarobki wcale nie są rewelacyjne. Dlatego pracuję jeszcze dodatkowo w prywatnej szkole językowej. Nie wspominając już o tym, że nasza praca staje się coraz trudniejsza, również przez zmianę mentalności uczniów i ich rodziców. Coraz częściej traktują nas bez szacunku, a nawet odzywają się do nas wulgarnie, co nie ułatwia nam pracy.
Trzeba przestać myśleć, że nauczyciele sobie zawsze poradzą
Zdaniem Związku Nauczycielstwa Polskiego, aby w edukacji poprawiła się sytuacja należy diametralnie poprawić warunki pracy nauczycieli, zmniejszyć liczebność oddziałów, określić limity dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi oraz godnie wynagradzać nauczycieli.
– Teraz w Warszawie pracownik obsługi na stanowisku pomoc nauczyciela z wykształceniem podstawowym zarabia więcej niż nauczyciel, a wykształcenie i odpowiedzialność są nieporównywalne. Trzeba zmienić również kształcenie nauczycieli i przestać myśleć, że oni jak zawsze sobie poradzą – dodaje Urszula Woźniak.
Nauczyciele wyjdą na ulice?
Tymczasem od 24 czerwca br. trwa pogotowie protestacyjne ogłoszone przez Zarząd Główny Związku Nauczycielstwa Polskiego. W jego ramach przeprowadzana jest akcja informacyjna, dotycząca narastających problemów systemu edukacji oraz żądań ZNP kierowanych do rządu, ministra edukacji oraz ministra nauki i szkolnictwa wyższego. Choć Sejm przyjął nowelizację Karty nauczyciela, ZNP żąda przede wszystkim powiązania wynagrodzeń pedagogów ze średnią krajową oraz 10-proc. podwyżki wynagrodzeń. Jeśli te postulaty nie zostaną spełnione, to 1 września 2025 r. w Warszawie odbędzie się manifestacja pracowników oświaty.



























































