W środę rozegrał się na rynku kryptowalut prawdziwy horror.
Poranne spadki przerodziły się w popołudniową panikę, która w najgorszym
momencie przeceniła bitcoina o ponad 50 proc. od kwietniowych szczytów. W czwartek sytuacja jest nieco stabilniejsza, aczkolwiek wiele kryptowalut wciąż tanieje.


Dla nowych inwestorów, którzy szeroką falą napłynęli na rynek kryptowalut, środowe wahania notowań kryptowalut musiały być pierwszym takim doświadczeniem rynkowym. Dla tych, którzy mieli zajęte długie pozycje i w porę nie wycofali się z rynku, mógł być to prawdziwy horror. Niemal cały rynek kryptowalut spłynął czerwienią.
Największa zmienność zagościła na rynku kryptowalut w środę między godzinami 14 a 16 polskiego czasu. Wtedy to na kursie bitcoina, który tracił już blisko 10 proc., rozpoczęła się prawdziwa jazda bez trzymanki. Początkowo powolne spadki zaczęły nabierać tempa, rozpędzając się po godz. 14:40 do prędkości niemal błyskawicy. W ciągu 30 minut kurs spadł o 10 tys. dolarów z 38 tys. dolarów do 29 tys. dolarów (to ten długi dolny knot dzisiejszej świecy na wykresie poniżej). Biorąc pod uwagę, że kurs najpopularniejszej kryptowaluty notował jeszcze 14 kwietnia rekord wszech czasów na poziomie ok. 65 tys. dolarów, zanotowane minimum oznaczało spadek o blisko 55 proc. od tego rekordu.
Nie zabrakło jednak chętnych do kupowania tak nagle przecenionej kryptowaluty. Równie szybko, jak spadki, zaczęło następować odbicie kursu, w myśl bardzo popularnej wśród inwestorów zasady – kupuj dołki. Nie minęła godz. 16, a notowania bitcoina zyskały 9 tys. dolarów i przekroczyły poziom 37 tys. dolarów. Do wieczora zyskały jeszcze kolejne 3 tys. dolarów, witając się z poziomem 40 tys. dolarów. Nie zagościł tam jednak na długo i ok. godz. 21 kształtowały się ponownie poniżej 38 tys. dolarów, co oznacza spadek o ponad 11 proc. w stosunku do zamknięcia z wtorku.
[Aktualizacja 13:00] W czwartek wczesnym popołudniem sytuacja nie uległa większej zmianie. Wprawdzie w nocy rynek kryptowalut ponownie notował kilkuprocentowe spadki, ale zostały one odrobione. W efekcie kurs bitcoina nieznacznie przekracza poziom 40 000 dolarów.
Co ciekawe, niektórzy specjaliści od analizy technicznej wykresów zwracali uwagę, że na wykresie bitocina od marca kształtuje się formacja głowy z ramionami. W ostatnich dniach kurs przeciął linię szyi tej formacji, co zapowiadało dalsze spadki notowań. Zasięg spadków wynikający z tej formacji sięgał właśnie poniżej poziom 30 tys. dolarów.
Jeszcze większą zmienność notowań występowała na innych kryptowalutach. Kurs „pupilka” z ostatnich dni wśród bardziej „poważnych” kryptowalut – ethereum – niemal musnął poziom 2 tys. dolarów, podczas gdy niedawny rekord wszech czasów to ok 4,4 tys. dolarów. Kurs litecoina runął do ok. 150 dolarów, czyli o blisko 2/3 poniżej niedawnego rekordu na poziomie ok. 415 dolarów. Kurs ripple spadł do ok. 83 centów, choć jeszcze 14 kwietnia wynosił blisko 2 dolary. Nie zapomnijmy także o ulubieńcu Elona Muska, czyli dogecoinie (kryptowalucie powstałej dla żartu) – tutaj przecena sięgnęła 70 proc. od jeszcze świeżego rekordu z 8 maja.


Katalizatorem dzisiejszych spadków mogła być informacja z Chin, którą opisywał Michał Żuławiński. Ludowy Bank Chin wydał oświadczenie, w którym podkreślił, że kryptowaluty nie mogą być używane jako metody płatności, ponieważ „nie są prawdziwymi walutami”. Jednak grunt pod dzisiejszą panikę przygotowały wiadomości z ostatnich dni, m.in. te sprokurowane przez Elona Muska.
Wielu inwestorów zadaje sobie pytanie, w jakim kierunku podążą dalej notowania kryptowalut. Tego raczej nikt nie wie. Można próbować oprzeć się na doświadczeniach z przeszłości, ale te nie są jednoznaczne. Gdy pękała bańka kryptowalutowa w grudniu 2017 roku, kurs bitcoina w ciągu kilku dni stracił 50 proc. na wartości, by potem się mocno odbić, ale nie udało mu się już dotrzeć do szczytu. To był początek ponad rocznej bessy. Z drugiej strony, na wcześniejszym etapie historii bitcoina był przypadku, kiedy tak znaczny spadek kursu nie oznaczał początku bessy, a jedynie przerwę w hossie.
Bob Loukas, inwestor i przedsiębiorca, opisuje w swoich analizach bitcoina cykl czteroletni, jaki ma nadawać ton zmianom ceny tej kryptowaluty, co opisywałem w artykule „Wielka bitcoinowa mania może powrócić w 2021 roku”. Jeśli hossa miałaby się zakończyć właśnie teraz, byłoby to wg. Loukasa dość wczesny termin na zakończenie takiego czteroletniego cyklu. Nie jest to jednak niemożliwe.
O jednym należy bezwzględnie pamiętać – obecnie kryptowaluty są instrumentem o bardzo dużej zmienności i każda inwestycja na tym rynku może skutkować utratą całości zainwestowanego kapitału.