Birmańscy deputowani związani z wojskiem dali we wtorek do zrozumienia, że sprzeciwiają się ustawie, na podstawie której Aung San Suu Kyi została specjalnym doradcą nowego rządu prodemokratycznej Narodowej Ligi na rzecz Demokracji (NLD).
Deputowani ci odmówili wzięcia udziału w głosowaniu w tej sprawie w izbie niższej parlamentu.
Ustawa, dzięki której Suu Kyi, latami represjonowana przez juntę, może pełnić rolę podobną do premiera, została przyjęta, ale wywołała napięcia między armią a NLD.
Nowe przepisy zakładają, że przywódca partii rządzącej jest "radcą stanu". Taka funkcja dotąd nie istniała w birmańskim systemie.
"Termin +radca stanu+ w nazwie ustawy jest równoznaczny z tym, że osoba ta może mieć zarówno uprawnienia wykonawcze, jak i ustawodawcze, co oznacza, że jest ona niezgodna z konstytucją" - powiedział wojskowy członek izby niższej gen. brygady Maung Maung.Nawiązywał do wyrażanych w poniedziałek przez wojskowych członków izby wyższej parlamentu obaw o to, że przepisy są niezgodne z ustawą zasadniczą.
Pod koniec wtorkowej sesji parlamentu wojskowi deputowani wstali, by zaprotestować przeciwko przyjęciu ustawy. Rzecznik niższej izby parlamentu Win Myint upomniał ich, każąc im usiąść. Przypomniał, że wcześniej mieli okazję, by omówić przepisy.
Ustawa trafi teraz do prezydenta, który najpewniej wkrótce ją podpisze. Prezydent Htin Kyaw to wieloletni dysydent i bliski współpracownik Suu Kyi.
Suu Kyi, która doprowadziła NLD do zwycięstwa w listopadowych wyborach parlamentarnych, nie mogła zostać prezydentem Birmy, ponieważ konstytucja wyklucza z pełnienia tej funkcji osoby, które mają dzieci o obcym obywatelstwie. Tak jest w przypadku Aung San Suu Kyi, która ma dwóch synów - Brytyjczyków.
Wieloletnia opozycjonistka zapewniła jednak przed wyborami, że to ona będzie de facto sprawować władzę, gdyż będzie - jak to określała - "ponad prezydentem".
We wtorek na spotkaniu obu izb parlamentu zatwierdzono dwóch nowych ministrów, ponieważ Suu Kyi, która wcześniej pełniła cztery stanowiska ministerialne, zrezygnowała z dwóch z nich - w resortach ds. energii i elektryczności oraz edukacji.
Myo Then Gyi, były rektor jednego z uniwersytetów w Rangunie, został ministrem edukacji, a Pe Zin Tun, urzędnik, który w poprzednim rządzie pracował w ministerstwie energetyki, stanie na czele przeorganizowanego resortu ds. energii i elektryczności.
Suu Kyi wciąż będzie szefową ministerstwa spraw zagranicznych oraz ministrem w administracji prezydenta.
Prodemokratyczna NLD po ponad 50 latach rządów w Birmie najpierw wojskowej junty, a później quasi-cywilnych władz, odniosła ogromny sukces w wyborach z 8 listopada ub.r., zdobywając większość w obu izbach parlamentu. Konstytucja gwarantuje jednak armii jedną czwartą miejsc w parlamencie. Szef armii obsadza resorty spraw wewnętrznych, obrony i ds. terenów przygranicznych.
NLD obiecała priorytetowo potraktować resorty edukacji i zdrowia; pod względem nakładów z budżetu Birma w porównaniu z resztą świata pozostaje tu na szarym końcu.(PAP)
jhp/ mc/

























































