Radykalne przebranżowienie to najlepsze określenie na zwrot, jaki zrobiła kariera byłego sędziego Tomasza Szmydta po jego ucieczce na Białoruś. Zamiast 24,5 tys. zł brutto miesięcznie oskarżony o szpiegostwo musi się zadowolić niższym wynagrodzeniem (ale i zapewne koszty życia w kraju go goszczącym są znacznie niższe). Pasek wypłaty może mieć nawet jedno 0 mniej.


Zrzucił togę sędziowską, by złapać w dłoń tubę propagandową i zatrudnić się w reżimowej agencji informacyjnej (choć tu należałoby zastosować cudzysłów) Biełta. Zamiast wydawać wyroki, przeprowadza więc wywiady z podsuniętymi mu przez Aleksandra Łukaszenkę rozmówcami, chwalącymi oczywiście zdobycze dyktatury, jednocześnie siejąc dezinformację na temat Polski i jej polityki. Sam Tomasz Szmydt określa się mianem "dziennikarza" i "publicysty".
Bardzo dobra praca. Umowy nie będę zamieszczał 🇵🇱🤝🇧🇾 https://t.co/lt9Wuff9Yx
— Szmydt Tomasz (@Szmydt_Tomasz) June 23, 2024
Jako sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie mógł co miesiąc liczyć na wynagrodzenie w wysokości 24,5 tys. zł brutto. Na takie wypłaty nie mogą liczyć czołowi propagandziści. Szefowa byłego sędziego zarządzająca agencją Iryna Akułowicz otrzymuje około 7,5 tys. rubli miesięcznie (czyli lekko ponad 9 tys. zł). Prowadzący programy mogą liczyć na zarobki w wysokości około 5,5 tys. rubli (czyli 6,7 tys. zł). Z kolei szeregowy dziennikarz w agencji rządowej Biełta zarabia 2 tys. rubli (co daje 2,4 tys. zł) wynika z doniesień "Rzeczpospolitej". Przeciętna pensja na Białorusi wynosi 1,8 tys. rubli, co daje niewiele ponad 2 tys. zł.
Od czasu wyjazdu z Polski Tomasz Szmydt jest aktywnym uczestnikiem mediów społecznościowych. Na X (dawniej Twitter) przekonuje, że tamtejsze życie wygląda zupełnie inaczej, niż powszechnie sądzono. Nie wiadomo, co dokładnie jest projekcją, którą chce nam pokazać Łukaszenka, a co prawdą. Na kilku zdjęciach były sędzia miał siniaki na twarzy, a na innych pozuje do zdjęć w okularach przeciwsłonecznych. Wprawne oczy internatów zauważyły również, że na jednym z filmików miał problemy z poruszaniem ręką.
Przeczytaj także
Polska prokuratura postawiła byłemu sędziemu zarzuty szpiegostwa na rzecz Białorusi. Miał bowiem dostęp do informacji objętych tajemnicą, a dotyczących NATO i UE. Jest ścigany polskim listem gończym i Europejskim Nakazem Aresztowania.
Co czeka byłego sędziego Tomasza Szmydta? Opowiada białoruski opozycjonista
Doradca liderki opozycji Swietłany Cichanouskiej Franak Wiaczorka w rozmowie z "Faktem" zaznacza, że agenci są, tak było za czasów radzieckich i tak jest teraz. Praktycznie są wszędzie, w każdym kraju".
Jego zdaniem takie osoby jak Szmydt i Czerniawska (łotewska polityk, która uciekła na Białoruś) nie mogą liczyć na spokojne życie - reżim ich wykorzysta i wyrzuci. "Tacy ludzie zawsze źle kończą. Nie zazdroszczę im [...] Dzisiaj dają, jutro zabiorą" - wspomina opozycjonista, przywołując m.in. następujące przykłady:
- polski żołnierz Emil Czeczko, który zdezerterował, a następnie został znaleziony martwy;
- prezydent Kirgistanu Kurmanbek Bakijew, którego Łukaszenka przytulił, dał pracę, a następnie wszystko zabrał;
- dowódca Grupy Wagnera Jewgienij Prigoźyn, który nie wytrzymał długo na Białorusi, a gdy chciał wrócić, zginął w katastrofie lotniczej.